Jabłka i inne owoce a kalorie

napisał/a: ~Marcin" 2006-05-04 15:59
Witam.

Mam pytanie. Czy kalorie z jabłek, pomarańczy, marchwii, winogron liczą się
tak samo jak te inne, np. z mięsa?
Czy tak samo można przytyć przy nadmiarze kalorii z jabłek jak kalorii z np.
czekolady?

Pozdrawiam

--
Marcin

napisał/a: ~Marcin_'Cooler'_Kuliński 2006-05-04 16:25
Marcin pisze:

> Mam pytanie. Czy kalorie z jabłek, pomarańczy, marchwii, winogron liczą się
> tak samo jak te inne, np. z mięsa?
> Czy tak samo można przytyć przy nadmiarze kalorii z jabłek jak kalorii z np.
> czekolady?

Energia to energia, wiec odpowiedz na oba pytania brzmi "tak",
aczkolwiek istnieje tutaj cala masa "modulujacych" niuansow typu indeks
glikemiczny, ilosc posilkow w ciagu dnia czy proporcje poszczegolnych
skladnikow odzywczych, co ma swoje odbicie w dyskusjach tutaj
prowadzonych :)
napisał/a: ~gość 2006-05-04 17:26

Użytkownik "Marcin" napisał w wiadomości
> Witam.
>
> Mam pytanie. Czy kalorie z jabłek, pomarańczy, marchwii, winogron liczą
> się tak samo jak te inne, np. z mięsa?
> Czy tak samo można przytyć przy nadmiarze kalorii z jabłek jak kalorii z
> np. czekolady?
>
Zadałeś dość złożone pytanie. Przede wszystkim zależy od przemiany materii,
tzn. czy ma się tendencje do tycia. Bo jest wiele takich osób, które nigdy
od niczego nie przytyją. Od mięsa trudno przytyć, ale jest to możliwe.
Jeżeli jesz dużo białka zwierzęcego, to organizm nadmiar białka może
zamienić na cukier, potem na tłuszcz i odłożyć do tkanki zapasowej. Ale
nigdy nie przytyje się wiele od jedzenia mięsa. A jak ma się tendencje do
tycia, to musi się utyć od węglowodanów, i im większy indeks glikemiczny
(jak już napisał Cooler) tym gorzej dla jedzącego...:))) Od zjedzonych
tłuszczów też utyć nie można.
I nie myl pojęć Marcinie. Tyje się od nadmiaru węglowodanów, a nie od
kalorii. Znam osoby, które mają duże tendencje do tycia, jedzą dużo kalorii,
ale nie tyją...
Pozdrawiam Jurek M.

napisał/a: ~Marcin_'Cooler'_Kuliński 2006-05-04 18:16
jerzy.mierzynski@neostrada.pl pisze:

> I nie myl pojęć Marcinie. Tyje się od nadmiaru węglowodanów, a nie od
> kalorii.

Masz jakis ukryty cel w tym, by wprowadzac ludzi w blad opowiadajac
niesprawdzone teoryjki? Tycie to odkladanie energii na zapas; byloby
katastrofalnym w skutkach bledem ewolucji, gdyby organizmy nie byly w
stanie tworzyc zapasow energetycznych ze wszelkich dostepnych zasobow
pokarmowych, a wiec i tluszczow, i bialek i weglowodanow.

> Znam osoby, które mają duże tendencje do tycia, jedzą dużo kalorii,
> ale nie tyją...

A jakie znaczenie maja twoje osobiste (mniej lub bardziej)
doswiadczenia? Moje sa np. takie, ze nijak nie moge utyc od jedzenia
weglowodanow, a znane mi sa rownoczesnie przypadki ludzi na dietach
niskoweglowodanowych-wysokotluszczowych (dokladnie chodzi o diete na
"o"), ktorzy musza sie... odchudzac. Czyje doswiadczenia sa lepsze,
czyje sa ostatecznym dowodem?
napisał/a: ~gość 2006-05-04 19:10

Użytkownik "Marcin 'Cooler' Kuliński" napisał
w wiadomości news:e3d9b1$9ik$1@inews.gazeta.pl...
> jerzy.mierzynski@neostrada.pl pisze:
>
>> I nie myl pojęć Marcinie. Tyje się od nadmiaru węglowodanów, a nie od
>> kalorii.
>
> Masz jakis ukryty cel w tym, by wprowadzac ludzi w blad opowiadajac
> niesprawdzone teoryjki? Teoriami, poglądami i brakiem podstawowej wiedzy
> żyje wiele osó na tym padole, a przodującymi w tej niewiedzy są ludzie na
> diecie wegetriańskiej (nie będę pisał że są na diecie zaczynającej się na
> literę "w")
I to by było na tyle...
Pozdrawiam Jurek M.

napisał/a: ~Marcin_'Cooler'_Kuliński 2006-05-04 19:55
jerzy.mierzynski@neostrada.pl pisze:

>>Teoriami, poglądami i brakiem podstawowej wiedzy
>>żyje wiele osó na tym padole, a przodującymi w tej niewiedzy są ludzie na
>>diecie wegetriańskiej (nie będę pisał że są na diecie zaczynającej się na
>>literę "w")
>
> I to by było na tyle...

Znow - zamiast rzeczowych argumentow - garsc wyssanych z palca teoryjek.
Wciaz i wciaz udowadniasz, ze nie warto z Toba rozmawiac, bo nie
sluchasz, tylko prawisz kazania, a kazda polemika powoduje, ze atakujesz
jej autora, a nie meritum sprawy. Ok, niech bedzie: twoja babka z piasku
jest najfajniejsza i juz.
napisał/a: ~slawek" 2006-05-05 08:57

Użytkownik "Marcin 'Cooler' Kuliński" napisał
w wiadomości news:e3d9b1$9ik$1@inews.gazeta.pl...
> jerzy.mierzynski@neostrada.pl pisze:
>
> > I nie myl pojęć Marcinie. Tyje się od nadmiaru węglowodanów, a nie od
> > kalorii.
>
> Masz jakis ukryty cel w tym, by wprowadzac ludzi w blad opowiadajac
> niesprawdzone teoryjki? Tycie to odkladanie energii na zapas; byloby
> katastrofalnym w skutkach bledem ewolucji, gdyby organizmy nie byly w
> stanie tworzyc zapasow energetycznych ze wszelkich dostepnych zasobow
> pokarmowych, a wiec i tluszczow, i bialek i weglowodanow.
>

Dziwnym trafem, drapieżniki żyjące w naturze i jedzące wyłacznie mięso i
tłuszcz upolowanych ofiar, są chude ;) a taki Niedźwiedź np. musi się na
zime utuczyc i co robi ?? zagryza wszystko jagodami ;) ( wiem wiem owoce są
pyszne i zdrowe )

> > Znam osoby, które mają duże tendencje do tycia, jedzą dużo kalorii,
> > ale nie tyją...
>
> A jakie znaczenie maja twoje osobiste (mniej lub bardziej)
> doswiadczenia? Moje sa np. takie, ze nijak nie moge utyc od jedzenia
> weglowodanow,

Spokojnie ;) jeszcze wszystko przed tobą ;)

a znane mi sa rownoczesnie przypadki ludzi na dietach
> niskoweglowodanowych-wysokotluszczowych (dokladnie chodzi o diete na
> "o"), ktorzy musza sie... odchudzac. Czyje doswiadczenia sa lepsze,
> czyje sa ostatecznym dowodem?

Musisz troche rozwinąć temat ;) powiedzieć np. jak długo taka osoba żyła
wcześniej i jakiej nadwagi się dorobiła zanim zaczęła stosować dietę "o"


--
oczywiscie przy opisie wynikow nalezy uwzgledniac metodologie. metodologii
innej nie moglo byc inaczej nalezaloby zalozyc okreslony poziom opadow
padajacych o tej samej porze roku z taka sama suma opadow. nie mozna
porownywac ze soba dwa nierownowazne dane (jeden z opadami tropikalnymi, a
inny ze stepu). "stad wynik wynikowi nie rowny. jedyny sensowny sposob
zrobienia tego, bylo uwzglednienia calkowitego zapotrzepowania wodnego.
oczywiscie prowadzi to do
wynikow nie do konca reprezentatywnych, ale inaczej nie mozna." 1maruti1
napisał/a: ~murek 2006-05-05 13:14
Marcin 'Cooler' Kuliński wrote:
> Marcin pisze:
>
>> Mam pytanie. Czy kalorie z jabłek, pomarańczy, marchwii, winogron
>> liczą się tak samo jak te inne, np. z mięsa?
>> Czy tak samo można przytyć przy nadmiarze kalorii z jabłek jak kalorii
>> z np. czekolady?
>
>
> Energia to energia,

niestety, mimo, że w wielu przypadkach się z Tobą zgadzam, to teraz nie
mogę...

stwierdzenie "Energia to energia" może i jest prawdziwe, ale podczas
doświadczeń z bombą kalorymetryczną... a nie w organizmie człowieka...

ważniejsze od ilości "energii" w posiłku jest ilość białek, tłuszczów i
węglowodanów - i te składniki powinno się bilansować, a nie ilość
energii wyzwalanej przez te składniki podczas spalania ich w warunkach
laboratoryjnych...

nie jest prawdziwe stwierdzenie, że człowiek potrzebuje 1700 kcal
namtomiast prawdziwe jest takie, że człowiek potrzebuje np. 100g białek,
100g węglowodanów i 100g tłuszczów (oczywiście wartości są czysto
przypadkowe)


takie jest moje skromne zdanie :)

pzdr
murek
napisał/a: ~Filip KK 2006-05-05 14:17
Użytkownik Marcin 'Cooler' Kuliński napisał:

> Energia to energia, wiec odpowiedz na oba pytania brzmi "tak",

Bzdura do potegi ósmej.

--
/Pozdrawiam, Filip/ - gg: 11062
Silver MKIV: 1.9 TDI-PD, GTI - Elf evolution sxr
President Herbert + Lemm At-71
napisał/a: ~Filip KK 2006-05-05 14:21
Użytkownik Marcin 'Cooler' Kuliński napisał:

>> I nie myl pojęć Marcinie. Tyje się od nadmiaru węglowodanów, a nie od
>> kalorii.
>
> Masz jakis ukryty cel w tym, by wprowadzac ludzi w blad opowiadajac
> niesprawdzone teoryjki?

Hmm.. Agnieszka Ryk (mistrzyni swiata w kulturystyce) powiedziala mi, ze
ilosc kalorii sie tak naprawde nie liczy. Jeszcze masz jakies argumenty
przeciw?


--
/Pozdrawiam, Filip/ - gg: 11062
Silver MKIV: 1.9 TDI-PD, GTI - Elf evolution sxr
President Herbert + Lemm At-71
napisał/a: ~Marcin_'Cooler'_Kuliński 2006-05-05 16:42
Filip KK pisze:

>>>I nie myl pojęć Marcinie. Tyje się od nadmiaru węglowodanów, a nie od
>>>kalorii.
>>
>>Masz jakis ukryty cel w tym, by wprowadzac ludzi w blad opowiadajac
>>niesprawdzone teoryjki?
>
>
> Hmm.. Agnieszka Ryk (mistrzyni swiata w kulturystyce) powiedziala mi, ze
> ilosc kalorii sie tak naprawde nie liczy. Jeszcze masz jakies argumenty
> przeciw?

Absolutnie nie. Uginam sie pod naporem autorytetu mistrzyni swiata
Agnieszki Ryk.

Ubawiles mnie setnie, naprawde.
napisał/a: ~Marcin_'Cooler'_Kuliński 2006-05-05 17:10
murek pisze:

>>Energia to energia,
>
> niestety, mimo, że w wielu przypadkach się z Tobą zgadzam, to teraz nie
> mogę...

Skoro wyrwales cos z kontekstu i probujesz z tym dyskutowac... Nizej
pisalem o czynnikach, ktore maja wplyw na to, w jaki sposob przebiegaja
procesy katabolizmu i anabolizmu. Jest jednak takie bardzo brzydkie,
aczkolwiek niezwykle prawdziwe powiedzenie, mowiace o skakaniu powyzej
pewnej czesci meskiego ciala, a raczej o braku mozliwosci przeskoczenia
tegoz. Praw fizyki nie da sie przeskoczyc ani nagiac, energie
wprowadzana do organizmu daje sie zmierzyc (cieplo, praca), a procesy
jej konwersji w komorkach naszego ciala sa znane, wiec tak naprawde
proporcje BTW, indeks glikemiczny czy inne tego typu sprawy maja jedynie
znaczenie drugorzedne. Poniewaz nie ma takiej fizycznej mozliwosci, by
utyc zywiac sie produktami o niezwykle wysokim IG, jesli tylko bilans
kaloryczny bedzie ujemny; nie ma takiej mozliwosci, by schudnac przy
stosowaniu jakiegos cudownego stosunku bialka do tluszczow i
weglowodanow, jesli rownoczesnie bilans kaloryczny bedzie dodatni; mozna
natomiast wplywac tymi drugorzednymi czynnikami np. na tempo procesu
chudniecia, pod warunkiem jednak, ze bilans bedzie przynajmniej zerowy,
a najlepiej ujemny.

> stwierdzenie "Energia to energia" może i jest prawdziwe, ale podczas
> doświadczeń z bombą kalorymetryczną... a nie w organizmie człowieka...
>
> ważniejsze od ilości "energii" w posiłku jest ilość białek, tłuszczów i
> węglowodanów - i te składniki powinno się bilansować, a nie ilość
> energii wyzwalanej przez te składniki podczas spalania ich w warunkach
> laboratoryjnych...

Dawno, dawno temu udowodniono, ze jesli tylko przemiany danego zwiazku
chemicznego prowadza do powstania odpowiedniej jego formy koncowej, to
niezaleznie od ilosci faz posrednich i specyfiki tych przemian suma
energii wlozonej i oddanej bedzie zawsze taka sama. Skoro spalanie
weglowodanow czy tluszczow w ludzkim organizmie daje dokladnie te same
produkty, co spalanie ich w bombie kalorymetrycznej (a wiec dwutlenek
wegla i wode), to nie ma zadnych podstaw do tego, by watpic w ilosc
wyzwalanej przy tym energii. Jest ona dokladnie rowna temu, co mozna
uzyskac w warunkach laboratoryjnego spalania. Chyba ze chodzi Ci o te
substancje, ktore nie sa spalane na potrzeby energetyczne, a pelnia w
danej chwili funkcje budulcowe (dotyczy to zarowno bialek, jak i
tluszczow i weglowodanow). Jesli o tym pisales, to nie sposob sie z tym
nie zgodzic, z tym ze te ilosci sa pomijalnie male w stosunku do tego,
co zuzywamy wlasnie na biezace potrzeby energetyczne (wylaczajac
oczywiscie okres rozwoju i dorastania, kiedy to tempo wzrostu jest
ogromne i znajduje ono dokladne odbicie w zawartosci i wielkosci talerza).

> takie jest moje skromne zdanie :)

Tutaj kazdy prezentuje jedynie swoje skromne zdanie, mnie nie
wylaczajac. Wolalbym jednak, by wymiana zdan odbywala sie na jednej,
wspolnej plaszczyznie, a taka dla mnie jest mocne oparcie sie na
weryfikowalnych prawach natury.