„Piorun” już w kinach

Piorun ma niesamowite przygody i musi stawić czoło wielkim niebezpieczeństwom oraz radzić sobie w każdych okolicznościach. Całe szczęście, że posiada niezwykłe zdolności. Niestety wszystko to dzieje się tylko w telewizji. Jako psi aktor wciela się bowiem w superbohatera w popularnym serialu.
/ 02.12.2008 12:08
Piorun ma niesamowite przygody i musi stawić czoło wielkim niebezpieczeństwom oraz radzić sobie w każdych okolicznościach. Całe szczęście, że posiada niezwykłe zdolności. Niestety wszystko to dzieje się tylko w telewizji. Jako psi aktor wciela się bowiem w superbohatera w popularnym serialu.

Jest tylko jeden problem: Piorun nie ma pojęcia, że tak naprawdę nie posiada magicznych mocy, a widowisko telewizyjne to nie życie. Gdy więc przypadkowo trafia do Nowego Jorku, sądzi, iż rzeczywiście jest superpsem o niezwykłej sile i ponadnaturalnych umiejętnościach – zupełnie jak grana przez niego postać. Z dwójką wiernych kompanów – bezdomną kotką Marleną i uzależnionym od telewizji chomikiem Atyllą, dla którego jest uwielbianym idolem z ekranu, przemierzy cały kraj w drodze do Hollywood, poszukując swojej opiekunki Penny. W końcu odkryje, że aby być prawdziwym bohaterem wcale nie potrzeba cudownych mocy, ani magii.

O produkcji: „Piorun” od dziś w kinach
Założeniem twórców „Pioruna”, sformułowanym przez Lassetera, był „umowny realizm”. Po długich naradach uznano, że głównym źródłem inspiracji plastycznej będzie malarstwo grupy malarzy występujących w historii sztuki jako „amerykański realizm”. Nurt ten odwoływał się do szkoły z Ashcan (nawiązującej do tradycji europejskiego naturalizmu). Ten prąd artystyczny rozwinął się na początku XX wieku, największe triumfy odnosił w latach 20. Jego najważniejszymi przedstawicielami byli George Bellows (zwany „apostołem brzydoty”), Robert Henri oraz jego słynny uczeń, uwielbiany przez kino i niezwykle często przez nie cytowany Edward Hopper. Było to malarstwo o wyraźnie antyakademickim i antyelitarnym obliczu. Jego twórcy dążyli do oddania wielkomiejskiego życia bez upiększeń i komentarzy, wiernie starając się oddać klimat miejsc i charakter ludzi. Malowali miejskie pejzaże, walki bokserskie, scenki uliczne i barowe. Zdaniem twórców filmu, malarstwo tej grupy artystów wywarło znaczny wpływ na filmy Disneya w przeszłości, zwłaszcza na takie utwory, jak „Bambi” i „Pinokio”. Ten nurt malarstwa nadawał się do przekształcenia w filmową wizję zwłaszcza dzięki mistrzowskiemu, dramatycznemu, ale i dyskretnemu operowaniu światłem oraz filmowej z ducha kompozycji obrazów-kadrów.

Lasseter był zdania, że pomysł zawarty w scenariuszu jest niezwykle nośny, ponieważ (zwłaszcza dziś) dość powszechne jest mylenie rzeczywistości z obrazem filmowym, telewizyjnym czy internetowym. Bohater filmu jest skrajnym przykładem tej niezbyt zdrowej tendencji. To rzecz o psie, którego poczucie rzeczywistości, tego co realne, zostało bardzo mocno zakłócone – tłumaczył. Tak więc zetknięcie z prawdziwym Nowym Jorkiem jest bolesne. Piorun musi poznawać rzeczywistość na własnej skórze, co nie zawsze jest przyjemne, a z reguły jest zaskakujące. Oczywiście mamy tu do czynienia z widocznym wątkiem dydaktycznym. Rolę przewodnika w poznawaniu owego nowego dla głównego bohatera świata pełni Marlena (w oryginalnej wersji językowej: Mittens). Kontrast tych postaci wydał się Lasseterowi bardzo cenny: Oto wychowany na ulicy kocur uczy psa, jak być prawdziwym psem. Tria dopełnia ekscentryczny chomik Atylla (w oryginalnej wersji językowej: Rhino). Oczywiście Rhino kradnie show! Tej postaci dałby głos mój nieodżałowany współpracownik Geoge Ranft. Ale Mark Walton okazał się naprawdę doskonałym kontynuatorem jego stylu, choć George był niepowtarzalny – wspominał Lasseter. Uważał też, że strzałem w dziesiątkę był wybór Johna Travolty, który swym głosem oddał wszelkie niuanse postaci Pioruna. Oczywiście, mam świadomość, że w innych wersjach językowych nie będzie głosu Johna. Ale stworzył on bardzo silny wzorzec, który będzie z pewnością naśladowany, stanie się ważnym punktem odniesienia.

Credo Johna Lassetera
Według Lassetera, który jest znawcą animacji – także animacji Disneya, „Piorun” należy do tych filmów, które trudno uznać za bajki. To raczej przypowiastka, pełna humoru, ale i celnych obserwacji, jak „Dumbo” czy „Bambi”. Co do humoru, to zawsze byłem zdania, że musi on wynikać z charakteru postaci. Nie polega na dodawaniu zabawnych odzywek. Oczywiście podczas realizacji można uzupełniać film o pewne elementy. Starą zasadą Disneya było to, żeby każdemu wybuchowi śmiechu towarzyszyła łza. O to właśnie chodzi. Filmy mają przede wszystkim poruszać widza emocjonalnie. Zabawny film, ale bez serca, bardzo szybko będzie zapomniany.

Reżyseria: Byron Howard, Chris Williams
Scenariusz: Dan Fogelman, Chris Williams
Wykonawcy (wersja oryginalna): Piorun (John Travolta), Penny (Miley Cyrus), Mittens (Susie Essman), Rhino (Mark Walton) i in.
Wykonawcy (polska wersja językowa): Piorun (Borys Szyc), Atylla (Tomasz Karolak), Marlena (Sonia Bohosiewicz), Penny (Julia Kunikowska)
Muzyka: John Powell
Produkcja: Walt Disney Animation Studios / Walt Disney Productions

źródło: forumfilm.pl

(a.)

Redakcja poleca

REKLAMA