Magda i Lara Gessler w "Vivie!"

Magda i Laura Gessler fot. Iza Grzybowska / Move
Jak zapracowana matka i ambitna córka stają się przyjaciółkami?
/ 30.09.2016 14:08
Magda i Laura Gessler fot. Iza Grzybowska / Move

Dwie dorosłe kobiety. Różni je wszystko i wszystko łączy. Jedna – szalona artystka, która potrafi walnąć prawdę między oczy. Druga – wyciszona, stonowana, bojąca się kogokolwiek urazić. Ale idą taką samą drogą, bo jabłko pada niedaleko… I obie są w tym konsekwentne, uparte. To Lara doprowadziła do tego, że rozmawiamy we trzy. Bez niej, jej punktualności i odpowiedzialności, nic by się nie udało. Magda jest przecież wiecznie zajęta, zapracowana, a doba według niej liczy 30 godzin. Czy to ciąży na ich relacjach?

Zobacz na AfterParty.pl: Tego o córce Gessler nie wiedzieliśmy!

Lara, powiedziałaś mi kiedyś, że lubisz usiąść z mamą wieczorem – obie w piżamach – i prowadzić długie nocne rozmowy. O czym wtedy rozmawiacie?

Lara: O wszystkim, na co zwykle nie mamy czasu. Te rozmowy nie dotyczą wydarzeń, ale naszego nastawienia do świata, niepokojów, radości. Są uniwersalne.

Magda: Lara wtedy sprowadza mnie na ziemię, urealnia mój świat, bo ja żyję czasami oddalona od rzeczywistości. Moja córka jest o wiele bardziej zdystansowana do świata, podchodzi do niego mniej emocjonalnie niż ja, przynajmniej na pozór. Kiedyś taką rolę odgromnika odgrywała moja mama, ale od dawna już jej nie ma.

Lara: To zabawne, jak duże mam poczucie odpowiedzialności za mamę.

Magda: Teraz, kiedy jestem tak bardzo zapracowana, zamknięta w „sekcie” „Kuchennych rewolucji”, Lara wypełnia ten ogromny brak czułości, miłości i rodziny, jaki noszę w sobie. Bo ja przecież bez przerwy pracuję.

Lara: A ja czuję obowiązek zagwarantowania ci spokoju.

Jesteś matką swojej matki?

Lara: Trochę tak.

Magda: Zamieniłyśmy się rolami.

Lara: Wiem, że potrzebujesz kogoś, kto by ci powiedział, jak wygląda normalne życie. Potrzebujesz opinii osoby, której ufasz.

Magda: Lara nie ma dla mnie taryfy ulgowej.

Stawia Cię do pionu, ochrzania?

Magda: Nie ochrzania. To dama, przemawia do mnie w sposób bardzo dyplomatyczny, ale skuteczny.

Lara: Przede wszystkim nie lubię, gdy mama się czymś za bardzo denerwuje. Ona często przejmuje się sprawami, które na to nie zasługują. Jest
najbardziej wrażliwą osobą, jaką znam.

Magda: Jeżeli Lara nie zgadza się z tym, co ja robię czy tworzę, jeżeli wydaje jej się to absurdalne i bez sensu, bardzo trudno ją przekonać, że jest inaczej.

Lara: Uzgadniamy naszą wspólną wersję także dlatego, żeby przekonać się, że żadna z nas jeszcze nie zwariowała. Muszę mówić jej, że za bardzo przejmuje się jakimiś sytuacjami, na które nie ma wpływu, wyrywam ją z samozadręczania się.



A jakie to są sytuacje?

Lara: Komuś coś nie posmakowało albo ktoś coś źle o niej napisał. Ona naprawdę to bardzo przeżywa. Sprowadzam więc ją na ziemię, pokazując, że to, co robi, jest wspaniałe, oryginalne i pożyteczne. Mama ma misję, chce rozsmakować Polskę i wpłynąć na jakość naszego życia.

Nawet jak powie komuś, że jego jedzenie smakuje jak gówno?

Magda: Jeśli mówię coś takiego, to znaczy, że nie ma wyjścia. W „Kuchennych rewolucjach” mam tylko cztery dni, żeby zmienić rzeczywistość. A do Polaków docierają bardzo proste i krótkie teksty. Osoba, której staram się pomóc, może odmienić swój los. Czasami metody ratunku muszą być drastyczne, a słowa ostre.

Lara: Mama często musi być tym złym gliną. Nawet wiedząc, że będzie to do niej wracać. Dlatego potrzebuje swojego filtra, który oddzieli to, co złe, od tego, co dobre. I tym „filtrem” bywam ja.

A kiedy Twoją mamę atakują o jakąś awanturę, jak tę w Dolinie Charlotty?

Lara: Wtedy tłumaczę jej, że racja jest po jej stronie, ale musi powiedzieć jasno, jaka jest jej wersja, i nie wdawać się w dyskusje. Bo im więcej człowiek się broni, tym afera zatacza coraz szersze kręgi. Szkoda nerwów. Mama jest kontrowersyjna i z tym trzeba się pogodzić.

Fajnie jest mieć taką matkę?

Lara: To wyzwanie, które jest dla mnie wielką nauką.

Magda, urodziłaś bardzo mądrą córkę! Jak Ci się to udało?

Magda: Wiesz, sama nie mam pojęcia (śmiech). Może wyrosła taka, bo nie miałam czasu zagłaskiwać ją na śmierć. Oczywiście mam poczucie winy, że nie mogłam dawać jej siebie tyle, ile powinnam, ale pamiętaj, że to ja odpowiadałam za byt mojej rodziny. Lara to dosyć wcześnie zrozumiała, zachowując się mądrze i z ogromnym taktem. Momentami jestem wręcz przerażona jej mądrością i dystansem. Za dobrobyt, który dla rodziny budowałam, zapłaciła wysoką cenę, bo będąc dzieckiem, musiała dojrzeć zbyt szybko. I mam tu poczucie winy.

Lara: Zawsze dużo przebywałam z dorosłymi, lepiej więc ich rozumiałam niż moi rówieśnicy. Mamy mamy mało, pracuje do późna. Przyjmowałam to w sposób naturalny. Zresztą od dziewiątego roku życia mieszkałam z tatą. I to też było w porządku.

Chciałaś, żeby Twoja mama zachowywała się jak inne matki? Wywiadówki? Kontrola? Dzieci często nie akceptują inności wśród najbliższych.

Lara: W szkole od razu zapowiedziałam, że moi rodzice na wywiadówki nie chodzą, więc nauczyciele ze wszystkim muszą zwracać się do mnie. Ale do 16. roku życia też było mi z tym ciężko, dopiero potem wszystko sobie przewartościowałam, zaczęłam patrzeć na nią z perspektywy nie dziecka, tylko kobiety, i zastanawiałam się, jak ja bym się zachowała na mamy miejscu. A poza tym moi rodzice świetnie się dopełniali – tata, który nigdy nie ryzykuje, jest bardzo zachowawczy i daje poczucie ciepła i bezpieczeństwa, i mama – całkowita odwrotność, nic pewnego, wygrywa, zarabia, ryzykuje, eksperymentuje. Twórcza i kreatywna. Zaczęło być super, gdy już mogłam spojrzeć na nią jak na człowieka, a nie tylko jak na matkę.

 

Redakcja poleca

REKLAMA