Dlaczego nie jedynak?

Kochasz dzieci, ale twój pierworodny dał ci nieźle w kość i nie myślisz o powiększeniu rodziny.
/ 07.04.2006 15:34
Boisz się, że nie dasz rady dobrze wychować drugiego malucha? Dasz radę! Rodzeństwo przyda się i tobie, i starszemu dziecku. Oto dowody.

Nie ty jeden boisz się, że po prostu nie masz już siły na drugie dziecko. Nie chcesz znowu zarywać nocy, martwić się pierwszą gorączką i znosić ząbkowania. A może obawiasz się, że nie dasz rady utrzymać większej rodziny? Te lęki to naprawdę nic dziwnego. Ale mam też dobrą wiadomość: sporo z nich minie, gdy zostaniesz tatą po raz drugi!

Koniec strachu
Chcą tego czy nie, rodzice jedynaków są czarnowidzami. Kochają swoje dzieci, ale strach o nie wytwarza w ich głowach najczęściej nieuzasadnione lęki o teraźniejszość i przyszłość pociech. Mówiąc po ludzku, widząc samochód, rodzice wyobrażają sobie wypadek. A będąc nad wodą – utonięcie. Te myśli pozwalają im być zapobiegawczymi, ale znacznie częściej galopują zbyt daleko, w rejony zarezerwowane dla fobii. Posiadanie drugiego dziecka skutecznie łagodzi te strachy. A imaginowanie sobie tragedii i wypadków ustępuje miejsca racjonalnej trosce o dwie rozbiegane pociechy, które absorbują całą uwagę rodziców.

Lekcja altruizmu
Złościsz się, gdy widzisz, że twój ukochany maluszek nie chce dzielić się z dziećmi znajomych zabawkami. Doprowadza cię do szału, że dzieje się tak, choć ze spokojem i po stokroć kładziesz mu do głowy, że nie wolno być samolubem. Tymczasem rozwiązanie jest prostsze, niż myślisz. Braciszek lub siostrzyczka u boku skuteczniej niż twoje słowa nauczą najstarsze dziecko altruizmu. Choć nie obędzie się bez kilku awantur, nie wymyślono jak dotąd lepszego sposobu na uspołecznienie maluszków, niż zafundowanie im towarzystwa innych dzieci. Moim zdaniem najlepiej rodzeństwa.
Wychowując dwójkę, sprawisz, że starszy maluch będzie mniej nerwowy. Nawet jeśli trudno ci w to uwierzyć, bo właśnie wróciłeś od znajomych mających dwójkę dzieci, w których domu panował chaos i rozgardiasz, fakty nie kłamią. Z badań wynika, że jedynacy są znacznie bardziej nerwowi od dzieci mających rodzeństwo. Poziom kortyzolu, hormonu stresu, u maluszków chowających się w pojedynkę bywa nawet dwukrotnie wyższy niż u tych, którzy mają młodsze rodzeństwo. Dwoje lub więcej dzieci w twoim domu to, wbrew pozorom, więcej spokoju. I dla nich... i dla ciebie!

Ufaj i wspieraj
Jak fatalne skutki może mieć nadopiekuńczość, przekonać się można, oglądając wspaniałą pełnometrażową kreskówkę „Gdzie jest Nemo?”. Tata małej rybki ogranicza jej dostęp do wszystkiego, bo nie chce, żeby synkowi stało się coś złego. Uważa, że będzie go lepiej uczył od nauczyciela i zabawiał lepiej od kolegów. Konsekwencje można łatwo przewidzieć. Nemo wymyka się ojcu, bo chce być samodzielny, na własną rękę poznawać świat, co o mało nie doprowadza do tragedii. Posiadanie dwojga lub więcej dzieci skutecznie eliminuje nadopiekuńczość. Miłość, wolny czas, wszystko właściwie, trzeba dzielić, a nie skupiać. Wbrew pozorom daje to wyłącznie pozytywne efekty. Gdyby tata filmowej rybki Nemo miał więcej dzieci, raczej nie popełniłby aż tylu błędów...
Decydując się na kolejnego malucha, sprawiasz swojemu ukochanemu pierworodnemu wielką frajdę. Oczywiście żadna, nawet najdroższa na świecie zabawka nie jest w stanie się z tym równać. Dając dziecku rodzeństwo, uszczęśliwiasz je. Młodszy brat lub siostra najpierw będzie być może tylko kolejną laleczką, małym bobaskiem, któremu nie warto poświęcać zbytniej uwagi, ale potem... Potem będzie przyjacielem i powiernikiem, kimś, na kogo można liczyć w trudnych chwilach i od kogo można oczekiwać pomocy w sprawach błahych i ważnych. Kimś, z kim można będzie do końca życia tworzyć silniejszą więź niż przyjaźń. Miłość w rodzeństwie jest wspaniałą rzeczą, której najbardziej brakuje jedynakom, bo znają ją tylko z opowieści.

Nowy superkumpel
Jedynacy lepiej niż rodzeństwa dogadują się z dorosłymi. Bywa, że płynniej mówią i szybciej rozwijają się intelektualnie, bo rodzice poświęcają im więcej czasu, często sporo przeznaczają go na czytanie malcowi książeczek. Ale w grupie rówieśników jedynacy radzą sobie zazwyczaj znacznie gorzej. Nie znoszą sprzeciwu, trudniej wypracowują kompromis.
Pomyśl tylko: kiedy twoje starsze dziecko stanie się dorosłe, nie będzie przecież żyło w oderwaniu od ludzi, zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Warto więc przystosowywać malca do życia w zbiorowości od najmłodszych lat. A taką pierwszą zbiorowością może być liczniejsza rodzina.

Zdobędziesz wsparcie
Być może kolejny temat jest odrobinę krępujący, a na pewno często przemilczany. Dziś, gdy wszyscy coraz więcej pracujemy, a co za tym idzie – mamy coraz mniej czasu, wiele mam i tatusiów dopada stres, że zbyt mało uwagi poświęcają swoim dzieciom. Zajęci w pracy do późnych godzin, stajemy się niestety mimowolnie weekendowymi rodzicami.
Powiększenie rodziny nie załatwia problemu, ale przynajmniej trochę go łagodzi. Wieczorem opadasz z sił, ale gdy widzisz, że starsze dziecko zajmuje się młodszym (uczy je najpierw tylko podnosić grzechotkę, z czasem ustawiać klocek na klocku, a potem czytać, rysować i grać w piłkę), wiesz już, że wsparcie, które dostajesz, pomaga te siły przywrócić. Twoje młodsze dziecko jest przecież w najlepszych rękach – swojego brata lub siostry. A starsze? Uczy się tego, co na pewno w życiu mu nie zaszkodzi – kochać i opiekować się kimś młodszym i słabszym od siebie.

Podzielisz obowiązki
Od najmłodszych lat rodzice części jedynaków mają tendencję do obarczania ich nadmiarem obowiązków. Czasem twierdzą, że to po to, by „nie wychować ich na typowych jedynaków”. Z czasem zaczyna to być nieprzyjemne. Jedynacy muszą sami sprzątać w pokoju, wyrzucać śmieci, robić zakupy. Tymczasem w rodzeństwie dzieci uczą się dzielić obowiązkami, nawet jeśli rodzice ich nie rozdzielają. Po pierwsze, sprawia to, że wszyscy czują się lepiej, a po drugie, przygotowuje maluchy do tego, co czeka je w przyszłości – do wykonywania obowiązków w grupie, gdzie każdy będzie za coś innego odpowiedzialny.

Podwójne szczęście
„Mógłbym być lepszym tatą” – myślisz czasem, gdy brakuje ci sił i inwencji, jak zabawić malucha. Masz wrażenie, że jedno dziecko to zbyt wiele, a na myśl o dwójce dostajesz gęsiej skórki. Jednak momenty, kiedy pociecha stawia pierwsze kroki, mówi pierwsze słowa, po raz pierwszy przynosi ze szkoły szóstkę czy przedstawia ci swoją sympatię, sprawiają, że jesteś najszczęśliwszym facetem pod słońcem. Z dwójką dzieci, choćbyś czasami opadał z sił, będzie tak, że tych momentów szczęścia będziesz miał dwa razy więcej. Warto, prawda?

Bądź patriotą
Być może ten argument jest nieco pretensjonalny, ale na szczęście wciąż nie brakuje wśród nowoczesnych rodziców tych, którzy kochają swój kraj tak bardzo, jak kochali go ich dziadkowie i pradziadkowie. Otóż w czasach ujemnego przyrostu naturalnego (mniej ludzi pojawia się na świecie, niż z niego odchodzi) posiadanie większej liczby dzieci niż jedno jest jak najbardziej korzystne dla Polski! Nasze społeczeństwo szybko się starzeje i może się okazać, że za kilkanaście, kilkadziesiąt lat, tworzyć je będą głównie emeryci (czyli my), na których świadczenia pracować będą musieli dzisiejsi jedynacy. Mogą temu nie podołać. A więc? Im więcej dzieci, tym lepiej! A dwójka to naprawdę słodkie minimum. Chyba trochę was przekonałem?

Marcin Kowalski, tata dwóch maluchów