Dawne miasto- rozwiąż dyktando

Dawne miasto- rozwiąż dyktando
Oto kolejne dyktando, które sprawdzi Twoją wiedzę z pisowni trudnych wyrazów.
/ 16.11.2010 11:36
Dawne miasto- rozwiąż dyktando


W dawnych czasach każde miasto otoczone było murami i fosą. Chroniły one przed napadem zuchwałych hord wroga. Kiedy słońce schowało się za horyzont, życie w mieście zamierało. Jedynie stróże nocni w hełmach i z halabardami hardo chodzili po uliczkach. Nocny obchód miasta był jednym z ich obowiązków. Cieszyli się wśród mieszkańców dużym uznaniem, bo odpowiadali za ochronę miasta i jego obywateli.
O świcie rozlegał się donośny głos hejnału. W grodzie zaczynał się codzienny ruch. Wszelaki handel odbywał się na ulicach, dlatego w cichym dotychczas mieście słychać było hałas i harmider. Kupcy głośno zachwalali swe towary, licytując, jakość i cenę. Wzrok przechodniów przyciągały jedwabne, haftowane chusty z Dalekiego Wschodu.

Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się tkaniny chińskie, były istnym hitem! Wszędzie pachniały hiacynty i hortensje.
Hodowcy warchlaków ochoczo zachęcali do kupna mięsa. Niektórzy z nich byli hojni i dawali więcej za niższą cenę, a jeżeli ktoś nie miał wystarczająco dużo pieniędzy podarowywał za darmo. Natomiast inni, byli chytrzy i próbowali oszukiwać. Dopuszczali się tak haniebnych czynów, jak handlowanie zepsutym towarem, lub sprzedawanie po nieuczciwych cenach. Sprawa nie była błaha, gdyż mieszczanie wahali się, co zakupić i po jakich kosztach. Po uliczkach wałęsały się chude psy czyhające na ochłapy.


Klientami były głównie kobiety. Z tego wynikał wysoki dochód ze sprzedaży jedwabiu. Panie przy okazji porannych zakupów mogły wymienić się jednymi z najświeższych plotek. Dowiedzieć się, kto zajechał do grodu, albo czegoś z prywatnego życia władcy.


Podczas kiedy dorośli robili zakupy dzieci też odnajdywały się w tym otoczeniu. Musiały wykazać się wielkim hartem ducha. Bohatersko przedzierały się przez labirynt stworzony przez stragany, towar i ludzi. Z humorem pokonywali czyhające na nie przeszkody. Najwięcej zamieszania czyniły hałaśliwe maluchy, które pomimo swojej zuchwałości nie do końca radziły sobie w tej zabawie. Po harcach dzieci ochoczo spieszyły do domów, by pomagać mamie. Kilku z nich o chwiejnym charakterze, wahało się, czy nie czmychnąć w pustą uliczkę, aby pobawić się jeszcze przez chwilę. Pobyć jeszcze trochę heroicznym Herkulesem, który walczy z ohydną Hydrą. Wykonywanie obowiązków domowych nie należy do najciekawszych zajęć, dlatego jeden chłopiec zawahał się. Jednak jego mama od razu powiedziała: „Kochany, koniec tych hulanek!”.

Dziecku zrobiło się smutno, ale mama była nieugięta. Obdarowała je chłodnym spojrzeniem, podała chusteczkę na otarcie łez i skierowała się w stronę domu.
Kucharz po wybraniu najświeższych towarów zabierał się do gotowania. Na targowisku było już czuć pierwsze kuchenne zapachy dochodzące z karczmy. Wieczorem, kiedy kobiety opowiadały swoim dzieciom bajki do poduchy, mężczyźni przychodzili do karczmy.

Tam jedli, pili alkohol i oddawali się innym uciechom, na przykład grze w kości. Hazard w dawnych czasach był powszechny. Z historii wiemy, że duchowni byli przeciwni temu miejscu, gdyż odbywające się tam schadzki stwarzały konkurencję dla spotkań parafialnych. Właśnie w karczmie kształtował się światopogląd ludzi, wymieniali informacje o innych krajach. Stamtąd rozchodziły się opowieści o bohaterskich czynach rycerzy.


Pod wieczór w magazynach hurtowych handlarze spisywali w grubych księgach rachunkowych dochody. Na ulicach znowu robiło się cicho, jedyne odgłosy było słychać z pobliskiej karczmy. A po ulicach chodzili tylko strażnicy, nawet wychudłe psy, spały pod schodami domów. Kończył się dzień powszedni dawnego miasta.

Redakcja poleca

REKLAMA