Skąd się biorą dzieci?

Podglądanie przez dziurkę od klucza, rozbieranie się i zachęcanie do tego innych, pytania o kształt "tego" czy wygląd "tej"... Nie, to nie film.
/ 01.02.2007 13:00
Nie wymigasz się – zresztą tak jak inni rodzice – od odpowiedzi na pytanie smyka: „Skąd się wziąłem?”. Ale mam nadzieję, że do głowy ci nie przyjdzie tłumaczenie w stylu: „Bocian cię przyniósł” czy „Znalazłam cię w kapuście”. Niestety, wielu rodziców unika tego tematu jak ognia. Dlaczego wymyślają niestworzone rzeczy, zamiast powiedzieć prawdę? – Niełatwo mówić o tych sprawach ze swoimi dziećmi... – tłumaczy Beata Chrzanowska, psycholog z warszawskiego Uniwersytetu dla Rodziców. – Za to łatwo zbyć malca historią o kapuście. Przecież to kłamstwo! Jeśli smyk je odkryje, może stracić zaufanie do rodziców. A wystarczy krótkie: „Dzieci się rodzą”. Trudne? Nie dla maluchów.

Po pierwsze, są z brzucha
Kiedy maluszek zaczyna interesować się swoim przyjściem na świat? Nie ma reguły. Kłopotliwe pytania mogą zadać... dwulatki! – Takiemu zainteresowaniu sprzyjają pewne sytuacje, np. gdy mama jest w ciąży albo w domu urodziły się kotki czy pieski – mówi pani psycholog. – Maluch bardzo szybko skojarzy to ze swoją osobą. I pytanie gotowe!
Jeśli kapustę czy bociana wkładamy między bajki, to jak wytłumaczyć szkrabowi ten zawiły problem? Po prostu trzeba powiedzieć: „Byłeś w brzuszku, a później urodziła cię mamusia”. Dwu- czy trzylatkowi zwykle to wystarczy, wyjaśnienie przyjmuje do wiadomości i nie zadaje więcej pytań. Uff! Na rok, dwa lata temat masz z głowy.

Którędy wyszedłem
O ile trzylatek zadowoli się odpowiedzią: „Mama cię urodziła”, to starszak będzie czuł niedosyt. Pomyśli: „Byłem w brzuszku, ale jak się z niego wydostałem, jak się tam znalazłem?”. Wyobraźnia dzieci nie ma granic. Przeróżnie tłumaczą sobie akt narodzin czy poczęcia! Myślą np., że brzuch mamy pękł, gdy spała, albo że mama połknęła smyka lub jakieś ziarenko. – Można powiedzieć, że mamusia z tatusiem bardzo się kochają. Czasem gdy się przytulają, część taty łączy się z cząstką mamy. Powstaje komórka, która rośnie w brzuchu mamy – mówi pani Beata.
Taka rozmowa jest okazją, aby zapewnić dziecko, że było oczekiwane i że wszyscy się cieszyli, gdy przyszło na świat. Maluchy tego potrzebują. Przydadzą się wtedy zdjęcia z ciąży i z pierwszych tygodni życia maleństwa.
Mój syn chciał, aby pokazać mu, którędy wypadł. Opowiedziałam mu o kieszonce w dole brzucha, która otwiera się, kiedy dziecko wychodzi na świat, a później zamyka. I że tego się nie pokazuje. Zadowoliła go ta odpowiedź. Na pewien czas – śmieje się psycholog.
Mamy, które rodziły przez cesarskie cięcie, mają ułatwione zadanie – mogą pokazać szew („O, tędy wyszedłeś. Pan doktor cię wyjął, a później zszył brzuch”). – Także rozmowa ze smykiem, który mieszka ze zwierzętami, nie powinna być trudna. Maluch oswaja się z tematem naturalnie, np. kotka jedzie do kocura, później jest w ciąży i rodzi kocięta. Rozwiewając jego wątpliwości, trzeba wspomnieć o miłości, odpowiedzialności i o tym, że rodzice mają dzieci, bo tego bardzo chcą.

Pokaż, jak to się robi
Myślisz, że najtrudniejsze pytania masz już za sobą? Oj, jak srogo się mylisz! Nie zdajesz sobie nawet sprawy, jaką batalię przeprowadzi twój pięcio- czy sześciolatek, aby dowiedzieć się, jak "to" się robi! Bo twój maluszek wprawdzie już wie, że dzieci powstają z komórki i plemnika, ale będzie jeszcze dociekał, jak dochodzi do ich połączenia.
– Ciekawość najlepiej zaspokoić, gdyż maluch, który czegoś nie wie, dopowiada sobie przedziwne rzeczy. Ale nie ma mowy o żadnym prezentowaniu – śmieje się pani Beata.
Trzeba po prostu powiedzieć, że tego się nie pokazuje, bo w takiej chwili ludzie chcą być sami we dwoje. Warto wspomnieć, że wszystkiego się dowie, jak dorośnie, ponieważ ta wiedza przychodzi naturalnie.

Nie podglądaj
Taki ciekawski maluch jest jak James Bond. Baaardzo dociekliwy. Jak sprawdzić, co rodzice robią w łazience? Każdy szpieg to wie – trzeba podejrzeć. Czyli na podłogę, tuż przy drzwiach, a oko należy przyłożyć do wywietrznika. Czasami można zobaczyć więcej niż gołe nogi. Inni nie przebierają w środkach i do toalety wchodzą bez pukania. Co wtedy zrobić, gdy brzdąc przyłapie kogoś w negliżu? Nie panikować, nie krzyczeć, nie zawstydzać. – Zasłonić się i poprosić szkraba, żeby wyszedł, bo chcemy być sami – radzi psycholog.
O różnicy płci łatwiej mówić, gdy dziecko ma młodsze rodzeństwo. Prędzej czy później zorientuje się, że siostrze czegoś brakuje, a bratu coś wyrosło. – Spędzaliśmy wakacje ze znajomymi i ich córeczką. Mój syn towarzyszył im podczas przewijania malutkiej.
Nagle przybiegł przestraszony, że mała jest chora, bo urwało jej siusiaka – śmieje się pani Beata. – To była idealna okazja, aby wytłumaczyć mu, że chłopcy mają siusiaki zewnętrzne, a dziewczynki wewnętrzne.
Dlaczego cztero- i pięciolatki tak bardzo lubią podglądać? – To czas, kiedy budują swoją tożsamość płciową. Nie wolno im tego zabraniać. Trzeba tylko tłumaczyć, że pewnych części ciała się nie pokazuje, nosi się majtki
i biustonosz, a dotykać mogą najbliżsi i lekarz – mówi Beata Chrzanowska. I czekać, aż mania podglądania minie.

Tego lepiej się wystrzegać
W
prawdzie maluszek wie już, skąd się biorą dzieci, jednak nie powinien być świadkiem niektórych sytuacji:
- Intymnych zbliżeń rodziców. Niestety, w oczach szkraba nie wygląda to na przyjazną zabawę. Smyk może myśleć, że tatuś robi mamusi krzywdę. Dlatego drzwi do sypialni rodziców powinny być zawsze zamknięte, a dzieci nauczone, że trzeba najpierw zapukać.
- Paradowania bez bielizny. Nie znaczy to, że domowy strój musi być kompletny, ale dzieci różnie reagują na goliznę, szczególnie męską. Lepiej biegać po mieszkaniu w majtkach.
- Oglądania niektórych filmów. A właściwie słuchania... Fonia filmów erotycznych nie jest odpowiednia dla małych uszu. Nigdy nie wiadomo, czy śpiące dziecko nie obudzi się nagle w środku nocy.
- Namiętnego całowania się. Tulenie, całowanie na oczach malca jest mile widziane, ale nie trzeba przesadzać z tą namiętnością. Pocałunek (z języczkiem) trwający pięć minut? Niekoniecznie.

Tekst: Tatiana Audycka