"Byłam ostatnio w Paryżu. Tam nic na mnie nie ma, w przeciwieństwie do mojej córki, która waży 40 kilo i ubrała się od stóp do głowy - żali się pani Anna. - Uwielbiam kraje i sklepy, do których wchodzę, mogę się ubrać, wyglądam i dobrze się w tym czuję. Kobieta jak wchodzi do sklepu i widzi, że jest jej w czymś do twarzy, zawsze jest zadowolona" - tłumaczy z wdziękiem.
Dlatego na zakupy aktorka często lata do Mediolanu, ale być może niebawem wróci do korzystania z usług krawcowej, bo jej znajoma właśnie otworzyła w Warszawie salon krawiecki.