"Pod kopułą" - We-Dwoje.pl recenzuje

Najnowsza powieść Mistrza Grozy może zniechęcić swoją, ponad 900 stronicową objętością, jednak jeśli już zacząć czytać wciąga. To jak zawsze doskonałe studium człowieka w ekstremalnej, jak zawsze niezrozumiałej sytuacji. Gdyby nie lekko naciągany koniec byłaby powieść doskonała.
/ 29.03.2010 06:17
Najnowsza powieść Mistrza Grozy może zniechęcić swoją, ponad 900 stronicową objętością, jednak jeśli już zacząć czytać wciąga. To jak zawsze doskonałe studium człowieka w ekstremalnej, jak zawsze niezrozumiałej sytuacji. Gdyby nie lekko naciągany koniec byłaby powieść doskonała.

King jest chyba jednym z najbardziej płodnych pisarzy na świecie. Ma też doskonałe warunki do pisania, przede wszystkim, nie ukrywajmy finansowe. Stać go na zespół doskonałych researcherów, którzy dokładnie sprawdzają mu wykorzystywane w powieściach legendy i mity, weryfikują fakty, zestawiają historie. Tak powstają powieści, które czyta cała Ameryka i większość reszty świata. Przez lata Stephen King wyrobił w sobie doskonałą zdolność opisywania człowieka w ekstremalnych sytuacjach. Jego książki to człowiek w okolicznościach, kiedy robi coś o co nigdy wcześniej by się nie podejrzewał, zarówno w kwestii dobra jak i zła. Wielbiciele Kinga doceniają to swoiste studium charakteru, nie zwracając uwagi na fakt iż większość książek ukochanego przez nich autora powiela bezustannie te same wątki.

Takie jak chociażby miejsce akcji. Gdyby chociaż połowa powieści Kinga była prawdziwa, biedny stan Maine byłby chyba najczarniejszym i najbardziej depresyjnym miejscem na ziemi. Na dodatek, wszystkie małe miasteczka już dawno zjadłyby demony, wykrwawiły wampiry, poważnie naruszyli Obcy, szalone mordercze samochody czy chociażby substancje wpływające na ludzkie zachowanie. Maine jest tłem niemalże każdej powieści Kinga, tak samo zresztą jak i małomiasteczkowa, hermetyczna społeczność.

Nie inaczej jest i tym razem, chociaż hermetyczność i izolacja przybierają raczej sens dosłowny. Izolacją dla małej społeczności Chester's Mill jest kopuła. Niewyjaśnionego pochodzenia przezroczysta ściana wyrasta zupełnie nieoczekiwanie i idealnie odgradza całe miasto od reszty świata, w ograniczony sposób przepuszcza też powietrze czy światło. Pod kopułą ponad tysiąc mieszkańców miasteczka czeka na ratunek od wojska, które zresztą testuje coraz to bardziej radykalne pomysły na przebicie ściany. Pocisk. Kwas. Pada postanowienie o odcięciu mieszkańcom telefonów komórkowych oraz ograniczeniu ich kontaktu z mediami. Pod dowództwem pułkownika Coxa, wojsko chce aby ludźmi wewnątrz dowodził Dale Barbara, weteran wojny w Iraku, obecnie w stanie spoczynku, pracujący w Chester's Mill jako kucharz. Ten niechętnie przyjmuje na siebie odpowiedzialność. Narzuconemu przez świat zewnętrzny rozkazowi sprzeciwia się wiceprzewodniczący rady miasta Jim Rennie który w kopule widzi dla siebie szansę na uzyskanie władzy absolutnej i realizację swoich celów. Za pomocą uległych mu ludzi, pospiesznie zorganizowanych policyjnych bojówek, Rennie zamyka sklepy i restauracje, organizuje racjonowanie jedzenia jak i tak potrzebnego w sytuacji odcięcia propanu. Nie toleruje sprzeciwu. Giną pierwsi ludzie a zabójców nie ma kto sprawiedliwie sądzić. Chester's Mill oddzielone jest od reszty świata, który nie może udać się na jego ratunek. Wojsko może jedynie biernie przyglądać się wydarzeniom. Dlatego władza absolutna należeć będzie to tego z największą siłą przebicia i terroru.

Motyw izolacji, kopuły, ściany nieznanego pochodzenia przypomina trochę wydaną niedawno książkę Michaela Granta Gone – Zniknęli. Tam miasteczko Perdido Beach oddzielone jest od świata niewytłumaczalną ścianą a wewnątrz zostają tylko ci, którzy nie ukończyli jeszcze 15 lat. Od czasów Władcy Much, motyw dziecięcego państwa, państwa w państwie co rusz powraca, pokazując destrukcyjną naturę człowiek. King zostawia pod kopułą dorosłych i dzieci, dając im jednocześnie do ręki niedostępne na co dzień możliwości i narzędzia. Władzę niemalże absolutną. Możliwość stosowania nieakceptowanej na co dzień przemocy bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji. Jak daleko posunie się spragniony władzy człowiek, którego nie powstrzyma nikt bez odpowiedniej ilości broni? Co zrobi będąc we władaniu najbardziej istotnych do przeżycia zapasów? King prowadzi swoich bohaterów ścieżką oszalałej destrukcji i nie pozostawia złudzeń – kontrola jest nam potrzebna ale Państwo wszechmocne nigdy się nie sprawdzi. Nie zabraknie obrazowych, pełnych przemocy opisów, niektórych aż nadto realistycznych. Dobrze się to czyta, całość wciąga, chociaż bez problemu można by tą ogromną objętość bez wahania „uszczknąć” o co najmniej… 200, może nawet 300 stron. Może jeszcze szkoda, że po przeczytaniu ich 900-set, rozwiązanie całości staje się nagle… wyjątkowo mało ciekawe. Mógł się King postarać na coś bardziej oryginalnego. Może gdyby powieść była krótsza… no właśnie… gdyby…

Marta Czabała

Redakcja poleca

REKLAMA