Dzielna dziewczynka

Dlaczego kobieta nie może być kochana, szczęśliwa i niedoskonała? I czy naprawdę ze wszystkim musi sobie poradzić?
/ 16.03.2006 16:57
Dziewczynki są w bardzo trudnej sytuacji. Formułuje się wobec nich długą listę wymagań. Muszą być miłe, grzeczne, mieć dobre stopnie w szkole i talenty artystyczne. Gdy dorosną, powinny zdobyć odpowiednie wykształcenie, znaleźć wspaniałego męża (przystojny,
z dobrej rodziny, z perspektywami na przyszłość). Potem mają już tylko zostać świetnymi żonami, matkami, gospodyniami i zrobić karierę zawodową, prawo jazdy, nauczyć się języków obcych. I zawsze ładnie wyglądać. Kobieta powinna być ciepła, dobra, wyrozumiała, uczynna i silna, dobrze zorganizowana, zaradna. Nie ma taryfy ulgowej!


Denerwuje mnie, gdy w kolejnym konkursie na fragment pamiętnika, opowiadanie, wspomnienia, ogłoszonym w jakimś piśmie kobiecym, wygrywa historia porzuconej przez infantylnego samca matki z dwójką dzieci, która nie miała pracy, pieniędzy, mieszkania, wykształcenia, ale dała sobie radę. Mało tego – odniosła sukces. Dzielna dziewczynka spisała się na medal. Zastanawiam się, dlaczego taki dramat ma stać się nowym wzorem do naśladowania. Dlaczego kobieta nie może być szczęśliwa, kochana i niedoskonała? Czy naprawdę ze wszystkim musi sobie poradzić? Rozumiem, że chodzi o podtrzymanie na duchu wszystkich kobiet, które borykają się z losem, a najbardziej z nieodpowiedzialnym partnerem. Ale czy nie jest przypadkiem tak, że ten wzór zagrzewa do walki i prowokuje do smutnych przemyśleń na temat nie zawsze idealnych mężczyzn? Moja córka od najmłodszych lat protestowała, gdy ktoś mówił, że jest dzielna. To określenie kojarzyło jej się z bólem, wyrzeczeniami, smutkiem po stracie czegoś, jednym słowem – z kłopotami. Nie chciała być dzielna, ale radosna, beztroska, szczęśliwa. I słusznie! Dlaczego kobiety mają spełniać dziesiątki wymagań i prowokować los, by pozwolił im się sprawdzić? Ktoś, kto chce walczyć, w końcu znajdzie wojnę. Dzielna dziewczynka wyrasta na wspaniałą kobietę.

O szóstej rano z wałkami na głowie (musi dobrze wyglądać!) biega po mieszkaniu i ogarnia, przygotowuje śniadanie, prasuje mężowi koszulę. Potem w pracy walczy z dyskryminacją płci i z pasją realizuje 200 proc. planu, by udowodnić swoją wartość. Zmęczona, po powrocie do domu gotuje obiad z trzech dań (z maseczką odżywczą na twarzy), odrabia z dzieckiem matematykę, nastawia pranie, a gdy wszyscy pójdą spać, maluje paznokcie, powtarzając słówka z angielskiego. Ze wszystkim daje sobie radę. Tylko po co? Czy jest szczęśliwa?
Otoczenie nie docenia jej wysiłków. Dziecko wolałoby pójść na spacer, mąż miałby ochotę na seks. Na to nie ma jednak miejsca w dobrze zaplanowanym grafiku. Nikt nie czuje się dobrze w towarzystwie osoby nieustannie pokonującej trudności z ogromnym wysiłkiem. Dzielna kobieta potrzebuje okazji, aby się wykazać. Nie może mieć dobrego męża, ale łotra. Musi mieć kłopoty w pracy, które trzeba przezwyciężyć, problemy z dziećmi, z którymi trzeba sobie poradzić. W końcu zostanie porzucona, bo on ucieknie do beztroskiej blondynki. Będzie mógł przy niej posiedzieć na kanapie w wygniecionej koszuli, oglądając głupi melodramat. Dzielne dziewczynki i wspaniałe kobiety nie dostają medali. Życie przecieka im między palcami w ferworze walki. Tych mniej zaradnych też nikt nie odznacza, ale one przynajmniej bywają szczęśliwe.

Katarzyna Korpolewska, psycholog, właścicielka firmy doradztwa personalnego, wykładowca Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych