"Cudownie ocalona" - We-Dwoje.pl recenzuje

Kiedy 30 czerwca 2009 roku nad oceanem Indyjskim roztrzaskał się samolot, cały świat pochylił głowę przed kolejną tragedią. Kiedy z makabrycznej katastrofy ocalała jedna dziewczynka - mówiono o niewyjaśnionym cudzie. Wola życia Bahii Bakarai była wielka. A ta nie raz już dowiodła, że zdolna jest przenosić góry.
/ 06.10.2010 12:47

Kiedy 30 czerwca 2009 roku nad oceanem Indyjskim roztrzaskał się samolot, cały świat pochylił głowę przed kolejną tragedią. Kiedy z makabrycznej katastrofy ocalała jedna dziewczynka - mówiono o niewyjaśnionym cudzie. Wola życia Bahii Bakarai była wielka. A ta nie raz już dowiodła, że zdolna jest przenosić góry.

Trudno jest się nie wzruszyć historią Bahii Bakarai. Trzynastoletnia dziewczynka jedynie cudem wyszła cało z makabrycznej katastrofy samolotu, jaka miała miejsce nad oceanem Indyjskim. 

Katastrofa zabrała życie 150 osobom. Bahia ocalała jako jedyna. Bez kamizelki ratunkowej. Bez umiejętności pływania. Za to z bardzo dużą wolą życia. Jej historia to nie tylko ta z katastrofy, to też historia jej życia, opowieść o rodzinie i o bardzo mozolnym podnoszeniu się z tragedii.

O ile można w ogóle mówić o jakimkolwiek podniesieniu. Historia Bahii to dramatyczna historia walki o przetrwanie, walki wydawałoby się z góry skazanej na przegraną. To też opowieść o wielkim szczęściu i niewyjaśnionym ocaleniu, pozwalającym dziewczynie na prowadzenie w miarę normalnego życia.
Ta krótka książeczka wprost naszpikowana jest emocjami. Emocjami samej Bahii, jej przerażeniem, szokiem, nawet poczuciem winy za to, że jako jedyna to właśnie ocalała. To jednak też emocje jej ojca, jego poczucie niewyobrażalnej winy za mimowolne wysłanie najbliższych na śmierć i wielka ulga, że los zwrócił mu w cudowny sposób córkę. To też emocje nas jako czytelników. Nie da się całości przeczytać obojętnie, proszę więc przygotować odpowiedni zapas chusteczek, na ocieranie łez w miarę dyskretny sposób, tak aby ewentualni towarzysze nie mogli zobaczyć wzruszenia, którym wcale nie chcielibyśmy się dzielić. Najlepsze historie pisze życie. Ta jest tego najlepszym dowodem.

P.S. Z okładki książki patrzy uśmiechnięta twarz Bahii. Od razu wiadomo Życie zatryumfowało.

Redakcja poleca

REKLAMA