Tabloidowa spowiedź Felicjańskiej

...czy też raczej żalenie się na łamach tabloidów byłej już modelki, a aktualnie napiętnowanej celebrytki, która po kilku głębszych postanowiła kilkanaście tygodni temu wsiąść do samochodu i na podwójnym gazie spowodować wypadek. I co najlepsze – nie zakończyć spektaklu medialnego, jaki się wokół tego rozpętał, w odpowiednim czasie.
/ 06.05.2010 10:50
...czy też raczej żalenie się na łamach tabloidów byłej już modelki, a aktualnie napiętnowanej celebrytki, która po kilku głębszych postanowiła kilkanaście tygodni temu wsiąść do samochodu i na podwójnym gazie spowodować wypadek. I co najlepsze – nie zakończyć spektaklu medialnego, jaki się wokół tego rozpętał, w odpowiednim czasie.

Tabloidowa spowiedź Felicjańskiej

Telenowela pt. „Ilona Felicjańska i jej wypad(ek) samochodowy” odżyła niedawno. Nikt co prawda  nie ucierpiał w tym zdarzeniu sprzed 2 miesięcy (niczyje życie, za to samochody staranowane przez jadące wężykiem auto Felicjańskiej – owszem, poszły do kasacji), ale modelka udowadnia co rusz swoim zachowaniem, że nawet z rzeczy wstydliwej i godnej potępienia można zrobić niezły, mający dużą poczytność i oglądalność show. Uchodząca do tej pory za altruistkę, dla której od kariery (a może ważną jej częścią) ważniejsze było założenie Fundacji Niezapominajka, zajmująca się przewlekle chorymi, teraz wpada w cug informowania o całym wydarzeniu wszystkich dookoła, a szczególnie tabloidy. Zamiast schować się w kącie i przemilczeć całą sprawę, „z otwartą przyłbicą” stawia czoła problemom, jakie wynikły z jej czynu, spowiadając się tabloidom ze swoich przemyśleń. Czy aby na pewno jest to odwaga? Może warto prześledzić ten żenujący spektakl, jaki serwuje nam od dłuższego czasu modelka? Gotowi? No to jedziemy!

23 lutego 2010 – Felicjańska pije o jeden drink za dużo i wsiada do samochodu
Jest impreza, jest i alkohol. Modelka po kilku kolorowych głębszych wkłada kluczyki do stacyjki, naciska pedał gazu i jedzie. Wężykiem, ale jedzie. Nie ujeżdża jednak daleko, bo jej brawurowa jazda kończy się szybko na tylnych zderzakach dwóch samochodów stojących na pobliskim parkingu. Modelka wysiada, rzuca okiem na swoje dzieło i – według świadków – zanim pojawia się policja, próbuje uciekać. Też wężykiem, w dodatku na szpilkach. Zostaje jednak ujęta przez stróżów prawa, którzy stwierdzają w wydychanym przez nią powietrzu jakieś 2 promile alkoholu. Media huczą o zdarzeniu, koledzy po fachu wypowiadają się za a nawet przeciw zachowaniu modelki, zaś Ilona się ukrywa. Ale niezbyt długo.

Tabloidowa spowiedź Felicjańskiej

Luty 2010 – pełne skruchy oświadczenie Felicjańskiej
Tego samego dnia, gdy minęła upojna noc, a zimne wnętrze aresztu zaczęło trochę uprzykrzać życie gwiazdy, wydała ona oficjalne oświadczenie dla mediów, w którym przyznaje – tutaj cytat:

Nic nie tłumaczy mojego zachowania, w którym brałam udział. Nie będę próbować w żaden sposób tłumaczyć się z tego karygodnego postępowania. Zdaję sobie sprawę z konsekwencji, jakie mogę ponieść w wyniku prowadzenia przeze mnie samochodu pod wpływem alkoholu i z całą świadomością mam zamiar je ponieść. Pomimo tego, że w wypadku nie uczestniczyła żadna osoba, pragnę przeprosić za moje zachowanie wszystkich, zwłaszcza moją najbliższą rodzinę oraz inne osoby, które poczuły się dotknięte przez to wydarzenie.

Na profilu Facebooka Felicjańskiej pojawiają się wpisy od jej znajomych: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze”, „Jesteś pięknym i dobrym człowiekiem”, „Każdemu mogło się zdarzyć”. Wsparcie jako przyjaciółka ma ogromne, jako prowodyrka wypadku – o dziwo, jeszcze większe. Tymczasem inni celebryci, a szczególnie ci, którzy też mają za uszami alkoholowe wpadki samochodowe i na których czele stanął dający w palnik Tomasz Stockinger, wyrażają potępienie dla czynu modelki, ale jednocześnie jej... współczują. W każdym razie grożą jej 2 lata więzienia i oczywiście odebranie prawa jazdy.

Luty – marzec 2010 – wypijmy za błędy
Media huczą od plotek, celebryckie salony także. Każdy ma własną teorię na temat tego, czemu Ilona zdecydowała się wsiąść do auta i prowadzić je na podwójnym gazie. Tymczasem ona sama dementuje wszelkie domysły, podając oficjalną wersję tego wypadu – zrobiła to, bo: Dla świętego spokoju wolałam ten samochód mieć pod domem. Ja miałem do przejechania dwa kilometry. Naprawdę niedaleko. Szybko jednak dodaje: Wstydzę się, że popełniłam przestępstwo. Wstydzę się, że mając świadomość jakim ogromnym zagrożeniem są pijani kierowcy, których strasznie potępiam, ja zrobiłam to samo. Skrucha jest, a kajanie się człowieka lubimy przecież najbardziej, szczególnie jeśli sami zostajemy ukazani jako litościwi, pełni zrozumienia ludzie.

Marzec 2010 – nie jestem przecież taka zła..
.
Felicjańska pojawia się po raz pierwszy od czasu zdarzenia w telewizji i to od razu w „Uwadze!” TVN. Skromnie, a wręcz zwyczajnie ubrana, nawet niespecjalnie umalowana, z gładką fryzurą siedzi na krześle w swoim domu i tłumaczy przed kamerą, jak bardzo wstydzi się tego, co zrobiła. Pół wywiadu trwa spowiedź modelki, a drugie pół przyklepuje złe wrażenie opowieścią o sobie, fundacji i życiu biednej, szarej kobiety sprzed celebryckiego etapu. Wszystkiego słucha się przyjemnie, miło, słodko. Czy wywiad był przeprowadzony na życzenie modelki, czy to TVN wyszedł z inicjatywą – nie wiadomo. W międzyczasie wypłynęła informacja o niewypłacalności Felicjańskiej w kwestii pokrycia strat poszkodowanych właścicieli aut, które staranowała w alkoholowym ferworze i jest zmuszona wziąć kredyt. Ale to był dopiero początek gorących newsów związanych z tym „eventem”.

Tabloidowa spowiedź Felicjańskiej

Marzec – kwiecień – maj 2010 – ja chcę dobrze!
Konsekwencji czynu ciąg dalszy. Dziennikarze „Faktu” odkrywają, że modelka przed wypadkiem była w trakcie podpisywania kontraktu z jedną z firm motoryzacyjnych wartego aż 100 tysięcy złotych. Wskutek „straty twarzy” jako kompetentnej przedstawicielki marki prace oczywiście straciła, jeszcze zanim doszło do przelania pieniędzy na jej konto. Poza tym z żalem poinformowała, że część przyjaciół odwróciła się od niej po całej sprawie, ale kilka z nich zostało przy niej i dzięki temu wie, na kogo tak naprawdę może liczyć w tych trudnych chwilach. Felicjańska jednak się nie poddaje i dalej informuje: przemyślała sprawę organizowania imprez charytatywnych i na razie nie zdecyduje się na nie, bo wie, że u niektórych ludzi wzbudziłoby to dość mieszane uczucia (a tym samym oddźwięk wydarzenia, w tym także informacji o zbiórce pieniędzy na fundację, nie byłby tak duży, jakby chciała). Modelka postanowiła za to, odbudować swój wizerunek w mediach, jak widać, nadal – czy też między innymi – wyspowiadając się w nich z dotychczasową częstotliwością. Bo jak najlepiej robić sobie reklamę, jak nie w tabloidach, dając im jednocześnie pożywkę do własnych komentarzy i spekulacji? Nigdy więcej, obiecuje Felicjańska. W sensie – nie wsiądzie po pijaku do samochodu, nie że nie pójdzie z kolejnym newsem na swój temat do brukowca.

I jak się jechało? Mocno zakręconym wężykiem? Ktoś wylądował w tym tabloidowym bagnie?

Magdalena Mania

Redakcja poleca

REKLAMA