DVD "Dziewczyna w czerwonej pelerynie" - recenzja

Po zobaczeniu zwiastunu spisałam ten film na straty. Widząc nazwisko Hardwicke obawiałam się, że będzie to rzewne love story utrzymane w zmierzchowej stylistyce i... poniekąd tak było. Dlaczego więc do miasteczka Forks już raczej nie wrócę, podczas gdy osadę Daggerhorn z przyjemnością odwiedzę raz jeszcze?
/ 03.11.2011 06:37

Po zobaczeniu zwiastunu spisałam ten film na straty. Widząc nazwisko Hardwicke obawiałam się, że będzie to rzewne love story utrzymane w zmierzchowej stylistyce i... poniekąd tak było. Dlaczego więc do miasteczka Forks już raczej nie wrócę, podczas gdy osadę Daggerhorn z przyjemnością odwiedzę raz jeszcze?

Główną bohaterką obrazu Hardwicke jest Valerie, eteryczna blondynka, która traci głowę dla przystojnego bohatera granego przez Shiloh Fernandeza. Ukochanym na drodze do szczęścia stają rodzice dziewczyny, którzy postanawiają wydać ją za zamożnego Henry'ego. Na domiar złego osadę po niemal dwudziestoletniej przerwie ponownie nawiedza bestia. Z tym, że nie jest to, jak myślą mieszkańcy, zwykły wilk, a wilkołak. Rozpoczyna się wielkie polowanie na bestię, która na cel z niewiadomych względów obrała sobie Valerie. Podejrzani są wszyscy mieszkańcy osady, bo wilkołak nie jest leśnym stworzeniem, jest jednym z nich...

Dziewczyna w czerwonej pelerynie to trzymający w napięciu kryminał opatrzony wątkiem miłosnym, który na szczęście nie przesłania fabuły. Hardwicke zwodzi widza podsuwając mu co jakiś czas fałszywy trop. Do końca trzyma go w niepewności. Atmosferę grozy i niepokoju podsycają ujęcia, jakby widziane oczami wilkołaka. Każdy z aktorów występujących w tym filmie spisał się na medal, zwłaszcza Amanda Seyfried, która do tej pory nie zagrała porządnie ani jednej roli. A tu proszę - niespodzianka! Dzielnie wspierali ją Billy Burke, Gary Oldman, Max Irons i Shiloh Fernandez. 

Bardzo żałuję, że nie zobaczyłam tego filmu na dużym ekranie. Szkoda, że zrezygnowano z dystrybucji kinowej. Dobrze, że film ten trafił chociaż na DVD. Bo obraz Catherine Hardwicke to pieszczące zmysły połączenie klasycznej baśni braci Grimm ze stworzonym przez Terry'ego Gilliama filmem. Wszystko ze sobą idealnie współgra. Nieco przerysowana baśniowa scenografia z nieskażonymi średniowiecznym brudem kostiumami. Liryczna ścieżka dźwiękowa z mglistą aurą. Dziewczyna w czerwonej pelerynie cieszy oko. Pozwala oderwać się od rzeczywistości. Raz jeszcze stać się częścią tej przesiąkniętej nieodpartym urokiem, przyprawiającej o gęsią skórkę historii. 

Redakcja poleca

REKLAMA