"Łatwa dziewczyna" - We-Dwoje.pl recenzuje

Bert V. Royal wziął na warsztat powieść Nathaniela Hawthorne'a "Szkarłatna litera" i stworzył osobliwą historię o dziewczynie, która na własne życzenie pada ofiarą szkolnego ostracyzmu.
/ 29.11.2010 08:27

Bert V. Royal wziął na warsztat powieść Nathaniela Hawthorne'a "Szkarłatna litera" i stworzył osobliwą historię o dziewczynie, która na własne życzenie pada ofiarą szkolnego ostracyzmu.

Olive Penderghast opowiada przyjaciółce o wyimaginowanej randce, która kończy się upojną nocą. Kłamstwo to z prędkością światła obiega szkolne mury, zaczyna żyć własnym życiem i przekształca się w najgorętszą plotkę sezonu. Olive w oczach wszystkich staje się obleśną zdzirą. Postanawia zatańczyć jak jej grają.  Wykorzystuje plotkę do polepszenia swojej pozycji społecznej. Naznaczona szkarłatną literą prowokuje wyglądem oraz zachowaniem, nie spodziewając się, że wirująca coraz szybciej spirala plotek doprowadzi jej reputację do totalnej ruiny...

"Łatwa dziewczyna" to jedyny film w karierze Willa Glucka, który mogę polecić z ręką na sercu. Zabawny, pełen dobrych dialogów i ciętych ripost, rewelacyjny także pod względem obsady. Emma Stone, podobnie jak Ellen Page w "Juno", wykreowała wspaniałą, godną zapamiętania i nominowania do Złotego Globu postać - inteligentnej, cynicznej i sarkastycznej Olive. Dzięki niej film ten, jak każdy inny z jej udziałem, zyskuje to naprawdę fajne "coś". Choć Emma jest największą gwiazdą tej produkcji, film ten nie miałby racji bytu, gdyby nie przebogata galeria postaci drugoplanowych. Niedoceniany w Hollywood król drugoplanowych ról Stanley Tucci jako ojciec Olivi, charyzmatyczna Patricia Clarkson jako jej matka, Amanda Bynes w roli głupiutkiej blondyneczki mającej hopla na punkcie nauk Chrystusa, rapujący Thomas Haden Church, czy postrzelona Lisa Kudrow to kolejne wisienki na tym naprawdę smakowitym torcie. Podobnie zresztą jak świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa z denerwującym, acz wpadającym w ucho utworem Natashy Bedingfield Pocket Full Of Sunshine i coverem piosenki We Go Together z musicalu "Grease" na czele.

Obraz Willa Glucka to inteligentne spojrzenie na problem pragnienia akceptacji wśród społeczeństwa, w tym wypadku środowiska nastoletnich licealistów. To historia o tym, jak łatwo jest manipulować ludźmi wyssaną z palca plotką, a co za tym idzie pochopnie skazać kogoś na społeczną banicję. To jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń tego roku. Mały wielki film, który naprawdę warto zobaczyć!

Redakcja poleca

REKLAMA