Książe w potrójnym wydaniu

Kilka dni temu byliśmy świadkami niezwykłego zjawiska - Jednego dnia, jeden artysta wydał 3 krążki! O kim mowa? Jeśli cokolwiek w muzycznym świecie nas zadziwi, to możemy być pewni, że związane jest to z Prince'em.
/ 09.04.2009 08:44
Kilka dni temu byliśmy świadkami niezwykłego zjawiska - Jednego dnia, jeden artysta wydał 3 krążki! O kim mowa? Jeśli cokolwiek w muzycznym świecie nas zadziwi, to możemy być pewni, że związane jest to z Prince'em.

Ten amerykański (były) geniusz muzyki zaskoczył już nie raz, lista jego wybryków jest tak długa, jak lista skomponowanych przez niego utworów, jednakże tym razem nawet wieloletni fani, do których również się zaliczam, mają mieszane uczucia...

Zaczęło się od strony internetowej, na której za 77 dolarów można ściągnąć 3 krążki, o których zaraz będzie mowa. Wydaje się to proste, jednak by tego dokonać, trzeba rozwikłać szereg zagadek, które pozornie nie mają ze sobą i z płytą nic wspólnego. Prince znany jest z walki z fanami, niektórzy mówią nawet o pewnej niechęci do odbiorcy, a jedynie miłości do pieniędzy, stąd pomysł na zabawę cierpliwością słuchaczy. To bardzo kiepski pomysł, który zniechęcił do zakupu wiele osób. Innym pomysłem Prince'a, była dystrybucja płyt w sieci sklepów Target. Oczywiście tylko w USA i za cenę znacznie niższą niż ta oferowana za MP3 ściągane z internetu. By zachęcić (zmusić) do zakupu obu wydań, Prince nieco zmodyfikował tracklistę na obu wydaniach. Sprytne posunięcie, trzeba przyznać.

Książe w potrójnym wydaniu

O samych płytach można powiedzieć niewiele, właściwie gdyby nigdy nie powstały, nie byłoby mi nawet smutno. Apeluję od razu do potencjalnych odbiorców, by nie zaczynali swojej przygody z Prince'em od tych płyt, bo szkoda tak szybkiego rozczarowania.

Elixer - Nudna, nieciekawa płyta, choć zapowiadana jako potencjalny nr 1 na liście sprzedaży, co jest oczywiście jawną kpiną. Nic na tej płycie nie jest takie, jakie być powinno, nic nie zaskakuje, nic nie sprawia przyjemności. Na krążku występuje podopieczna Prince'a, lecz wymienianie jej nazwiska czy pseudonimu nie ma żadnego znaczenia, gdyż owa Pani zniknie z muzycznej mapy świata jeszcze szybciej niż na nią trafiła.

MPLSound - Fani prawie jednogłośnie określają tą pozycję jako tragedię w twórczości Księcia. Zabawy stylem i trendami nie wyszły w tym wypadku na dobre. Ten tytuł nie ma nawet utworu, który mógłby jakoś poważnie wybronić resztę. Najkrócej powiedzieć można - Prince parodiuje Prince'a.

LotusFlow3r - Ta pozycja jako jedyna jakoś jeszcze się broni. Choć oczywiście w dalszym ciągu nic w niej odkrywczego ani specjalnie intrygującego nie ma, to obfituje w jedną bardzo ważną cechę - Nie irytuje. Funkowo-rockowe brzmienia są znośne, przystępne i jest to jedyny tytuł warty wydania paru groszy... nie więcej.

Wartość artystyczna tych płyt jest mizerna, muzycznie (jak na Prince'a) słaba, a cenowo kosmiczna. Nie muszę chyba dodawać, że nawet jako ambasador Prince'a w Polsce - nie polecam tego krążka i zachęcam do wytrwałego czekania na lepsze czasy w jego twórczości.

Klaudiusz Cholewiński