Jedzenie jak narkotyk

Nie możesz żyć bez czekolady, ciasteczek i chipsów? Uważaj, to może być nałóg. Oto najnowsze dowody. I skuteczny program walki z uzależnieniem.
/ 08.05.2008 13:03
Codziennie od 20 lat jadam czekoladę – przyznaje Bożena. – Kiedy nie mam jej w zasięgu ręki, robię się niespokojna i nerwowa. Pamiętam dzień, kiedy córeczki były jeszcze małe. Na dworze mróz, a ja nie miałam w domu ani jednego batonika. Co zrobiłam? Ubrałam córki jak najszybciej i zabrałam ze sobą do najbliższego sklepu nocnego. Nazwijmy rzecz po imieniu: wywlekłam dzieciaki na mróz. To był właśnie pierwszy sygnał, że przestałam się kontrolować.
Bożena zaczęła objadać się po śmierci ojca. Mając 25 lat, ważyła 85 kilogramów. Coraz częściej skarżyła się na bóle pleców, kolan i klatki piersiowej, ale czekoladzie nie umiała się oprzeć. – Ciesz się, że nie jesteś uzależniona od alkoholu czy narkotyków – pocieszali ją znajomi. Kiedy im tłumaczyła, że czekolada to też nałóg, pukali się w głowę. Miała rację. Z ostatnich badań naukowców wynika, że biochemia mózgu osób uzależnionych od narkotyków i objadających się jest zaskakująco podobna. Najbardziej zaawansowani w badaniach nad problemem objadania się są uczeni w USA, gdzie otyłość to problem społeczny. U pacjentów poddanych obserwacji stwierdzono z jednej strony totalne podporządkowanie życia jedzeniu; z drugiej poczucie winy. Obżarstwo często ma miejsce nocą albo odbywa się w tajemnicy przed najbliższymi. Mechanizm uzależnienia u narkomanów i „objadaczy” jest podobny. Ludzi przyjmujących narkotyki lekarze pytają np.: „Czy bierzesz narkotyki, mimo ich negatywnych skutków?” albo „Czy preferujesz to i tamto w czystej postaci?”. Te same pytania zadają „objadaczom”. Tylko słowo „narkotyk” zastępują słowem „jedzenie”. Nałóg podjadania nie jest wprawdzie tak silny jak uzależnienie od kokainy czy heroiny. Wiadomo jednak, że powód, dla którego ludzie jedzą zbyt dużo, wynika nie tylko z braku samodyscypliny.

Winny jest mózg
To w nim, zdaniem wielu lekarzy, należy szukać przyczyn ciągłego objadania się. Obżartuchom może po prostu brakować receptorów dopaminy, substancji chemicznej, (zwanej też „hormonem przyjemności”), która stanowi część mózgowego systemu motywacji i wynagradzania. Ten niedobór sprawia, że wyruszają oni na poszukiwanie czegoś, co pozwala im poczuć się lepiej. Z badań lekarzy wynika, że im większa otyłość, tym mniejsza ilość tych ważnych receptorów. Najciekawsze jest to, że mózgi ludzi otyłych i uzależnionych od narkotyków wyglądają podobnie: jedni i drudzy mają mniej receptorów dopaminowych niż osoby nieuzależnione. Dla poprawienia nastroju sięgają więc po używki, które pobudzają uwalnianie dopaminy. Dla jednych są to narkotyki, dla innych produkty bogate w tłuszcz, cukier, oraz sól.

Wielkie żarcie
Obżartuch jest w swoim nałogu podobny do alkoholika: tak jak człowiek uzależniony od alkoholu pije, nie bacząc na krzywdę, jaką wyrządza sobie i rodzinie, tak obżartuch nie przestaje jeść, bez względu na coraz gorsze relacje z najbliższymi.
– Raz zdarzyło mi się „stracić film” – mówi
30-letnia Anna, uzależniona od słodyczy. – To było totalne obżarstwo: lody, ciasteczka, batoniki... – dodaje. Anna objadała się, by uspokoić nerwy po pracy. Wiele razy podkradała słodycze swojej córce. Pomoc przyniosły jej dopiero środki antydepresyjne.
Dla 35-letniej Magdy „narkotykiem” jest ser. Wszystkie jego gatunki: od brie po goudę. Dwa lata temu odstawiła ser na czas Wielkiego Postu, ale zaraz po Wielkanocy nadrobiła „zaległości”. – Z papierosami poszło mi łatwiej – twierdzi. Rzuciłam je z dnia na dzień. Z serem się nie udało. Obżerałam się nim przy każdym posiłku, utyłam 2 kilo w cztery dni. Mój dziadek przesadzał z alkoholem, ja mam problemy z jedzeniem.

Chemia nałogu
Różne rodzaje uzależnień i otyłość często idą w parze. Zdaniem ekspertów, przynajmniej częściowo o naszych skłonnościach do nałogów decydują geny.
Z badań nad zwierzętami wynika jednak, że również częsty kontakt z substancjami uzależniającymi może zmienić chemię mózgu i zwiększyć prawdopodobieństwo uzależnienia (u zwierząt, którym systematycznie podawano kokainę ilość receptorów dopaminowych zmalała). Jeśli to prawda, nasze środowisko idealnie sprzyja uzależnieniu od jedzenia. Od dziesięcioleci producenci żywności prześcigają się w sztuczkach, które mają pobudzać apetyt. Czy nie zdarzyło Ci się znaleźć na przykład sosu do spaghetti, który zawierał więcej cukru niż sos czekoladowy? To można sprawdzić tylko na etykiecie. W ustach słodycz nie będzie wyczuwalna, bo sos jest bardzo słony. Dlaczego producent wsypuje do sosu tyle cukru? To proste: jeśli przyzwyczaisz się do tak dużej ilości cukru, inny sos nie będzie Ci już tak smakował. Przemysł spożywczy dokłada wysiłków, byśmy potrzebowali coraz więcej substancji, które pozwalają nam polepszyć nastrój. To działa jak narkotyk. Zaczynamy domagać się coraz większych dawek.

Uzależnienie kontrolowane
Obawiasz się, że jesteś uzależniona? Oto jak z tym walczyć:
1. Nie zrywaj z nałogiem z dnia na dzień.
Leczenie uzależnień narkotykowych i alkoholowych, zagrażających życiu, wymaga całkowitej abstynencji. W przypadku uzależnienia od jedzenia zasada „wszystko albo nic” jest niewykonalna, bo przecież każdy musi jeść. Poza tym, niektórzy eksperci twierdzą, że restrykcyjny sposób myślenia tylko pobudza apetyt, w myśl zasady, że zakazany owoc smakuje najbardziej. Pozwól sobie na ulubione danie, ale w rozsądnych ilościach: zamiast tabliczki czekolady poprzestań na dwóch kawałkach.
2. Nie zapełniaj spiżarni. Tak jak alkoholik nie powinien kupować skrzynki wina, tak i Ty nie możesz robić wielkich zapasów i przeładowywać swojej kuchni produktami spożywczymi.
3. Ograniczaj pokusy. Staraj się unikać tych miejsc i sytuacji, które kojarzą Ci się z dobrym jedzeniem i sprzyjają objadaniu. Zerwij z rutyną. Jeśli zwykle pogryzałaś coś podczas oglądania telewizji, zajmij się na przykład robótkami ręcznymi, żeby nie mieć pustych rąk. Unikaj przyjęć, imprez, ulubionych cukierni i restauracji.
4. Zmień sposób myślenia. Po pierwsze, zacznij jadać na mniejszych talerzach, co od razu wpłynie na zredukowanie porcji. Mózg może wprawdzie na początku uznać je za niewystarczające, ale z czasem przyzwyczai się. Zaakceptowanie każdej z tych zmian może Ci zająć kilka tygodni, ale trzymanie się zasad i zjadanie mniejszych porcji z czasem wejdzie Ci w krew.
5. Przywróć wrażliwość kubków smakowych. Jedna z najskuteczniejszych metod stosowanych przy kontrolowaniu jedzenia to odświeżenie wrażliwości na smaki. Możesz to zrobić, nie pozbawiając się przyjemności. Jeśli Twoją słabością jest cukier, nie eliminuj słodyczy ze swojej diety, ale kupując inne produkty (np. sos do spaghetti, chleb, przekąski), wybieraj te bez cukru. Dokładnie sprawdzaj skład na opakowaniach i bądź wyczulona na różnego rodzaju nazwy cukrów, np. fruktozę czy glukozę, syrop kukurydziany. Usuwając wszystkie te nadwyżki cukru ze swojej diety, szybko przywrócisz wrażliwość kubków smakowych. Tę samą technikę można stosować również, by zmniejszyć apetyt na potrawy słone i tłuste. Ale musisz być przewidująca i czujna. Kubki smakowe bardzo szybko przystosowują się do nowych smaków. Jeśli więc włączysz do swojej diety dodatkowy cukier czy tłuszcz, z powrotem wpadniesz w tę samą pułapkę.
6. Ćwicz regularnie. Uwierz, że słodycze to nie jedyny sposób, który działa na ośrodki przyjemności w Twoim mózgu. Receptory dopaminy pobudza również wysiłek fizyczny. Nie unikaj zajęć domowych, pracy w ogródku, wchodzenia po schodach. Twoja aktywność fizyczna musi być zdecydowanie większa niż do tej pory. Systematycznie chodź na spacery, zapisz się na basen albo do klubu fitness. Staraj się ćwiczyć w domu. Przekonasz się, że nawet kilkanaście minut treningu dziennie, na przykład rano i wieczorem, znacznie poprawi Ci nastrój, a jednocześnie pozwoli pozbyć się zbędnych kilogramów.
7. Spróbuj poradzić sobie z emocjami. Ważne jest przede wszystkim to, żebyś przestała traktować jedzenie jako „polepszacz nastroju”. Pamiętaj, że znacznie skuteczniejszym sposobem na pokonanie uczucia smutku, złości, przygnębienia czy znudzenia jest np.: basen, kino, książka, wizyta u fryzjera czy inna tego typu przyjemność.
8. Jedz tylko wtedy, gdy jesteś głodna. Jednym z bardzo pożytecznych narzędzi, które z dużym powodzeniem stosują eksperci do spraw odchudzania na całym świecie, jest tzw. skala głodu. Ma ona rozpiętość od 0 do 10, gdzie punkt 0 oznacza dziki głód, a punkt 10 totalne przejedzenie. Chodzi o to, by móc skutecznie kontrolować swój głód. Stosując się do zaleceń specjalistów, powinnaś zacząć jeść zaraz, gdy tylko pojawi się mały głód (2 lub 3 na skali) i zakończyć posiłek, kiedy poczujesz się przyjemnie zaspokojona (5 lub 6 na skali). Nigdy nie dopuść, by opanował Cię wielki głód (punkt 0), bo taki stan zwykle kończy się totalnym przejedzeniem!

Objawy uzależnienia od jedzenia
1. Nie przestajesz się objadać, nawet jeśli wiesz, że szkodzi to Twojemu zdrowiu, a najprawdopodobniej także życiu rodzinnemu i towarzyskiemu.
2. Jadasz w tajemnicy przed bliskimi i w samotności.
3. Nie możesz powstrzymać się od zjedzenia wszystkiego, co jest w zasięgu Twojego wzroku (albo w domu).
4. Jesz do momentu, w którym czujesz ból lub inne dolegliwości.
5. Przeciwdziałasz skutkom jedzenia poprzez prowokowanie wymiotów, nadużywanie środków przeczyszczających, okresowe głodówki, stosowanie leków obniżających łaknienie, wyczerpujące ćwiczenia fizyczne.

Sprawdź, czy nie grozi Ci nałóg jedzenia. Zrób poniższy test. Jeśli na co najmniej dwa pytania odpowiesz twierdząco, uważaj: jesteś w grupie ryzyka!
- Czy kiedykolwiek miałaś potrzebę ograniczenia jedzenia?
Wielu ludzi przejada się od czasu do czasu. Problem pojawia się wtedy, kiedy czujesz, że jeśli nie zaczniesz się ograniczać, całkowicie stracisz nad tym kontrolę.
- Czy kiedykolwiek byłaś rozdrażniona krytyką na temat Twojego przejadania się? Jeśli złości Cię, kiedy ktoś zaczyna mówić, co lub ile jesz, może to oznaczać, że jedzenie jest dla ciebie zbyt ważną sprawą.
- Czy czujesz się winna z powodu objadania się? Poczucie winy bierze się stąd, że przy każdym posiłku obiecujesz sobie kontrolę nad jedzeniem, ale ponosisz porażkę.
- Czy kiedykolwiek musiałaś coś zjeść, by rano zacząć normalnie funkcjonować? Niektórzy uzależnieni pierwsze kroki po wstaniu z łóżka kierują do... kuchni.

Jak jedzenie staje się nałogiem
Mówi dr n. med. Bohdan T. Woronowicz, specjalista psychiatra i specjalista terapii uzależnień z Centrum Konsultacyjnego AKMED w Warszawie.
Dla wielu osób jedzenie należy do największych przyjemności życiowych. Czynnikami, które regulują przyjmowanie pokarmów, są odczucia głodu i sytości.
To one mają wpływ na wagę i na wygląd człowieka. Wprawdzie u niektórych osób przyczyną nadwagi mogą być czynniki genetyczne, to jednak większość
z nas ma problemy z utrzymaniem właściwej wagi, dlatego że nie potrafimy umiejętnie regulować ilości przyjmowanych pokarmów. To z kolei prowadzi do otyłości i zaburzeń funkcji niektórych narządów i układów (np. nadciśnienia, cukrzycy czy problemów z sercem).
Nadmierna tusza prowadzi do wielu problemów psychologicznych: osoby otyłe postrzegane są często jako mniej atrakcyjne i gorzej pracujące, co może powodować tendencję do niższej samooceny, stanów depresyjnych i zwiększać lęk. Ważną rolę w uzależnieniu od jedzenia, podobnie jak w przypadku innych uzależnień odgrywają, wytwarzane w mózgu (w układzie limbicznym) tzw. neuroprzekaźniki (np. serotonina, dopamina, noradrenalina). Ludzie zdrowi mają zazwyczaj właściwy poziom neuroprzekaźników. U chorych na depresję poziom serotoniny jest obniżony. Za odczuwanie przyjemności, pamięć, uczenie się oraz aktywność odpowiada z kolei dopamina. Zbyt niski jej poziom powoduje obniżenie wymienionych funkcji życiowych. Mechanizm uzależnień polega, w uproszczeniu, na potrzebie uzupełnienienia czy podwyższenia poziomu neuroprzekaźników. Stąd m.in. konieczność sięgania po jedzenie, alkohol czy narkotyki (najsilniejszy bodziec). Potwierdzają to badania, z których wynika, że elektroniczne drażnienie niektórych obszarów mózgu powoduje odczuwanie błogostanu, odprężenia czy poprawę nastroju.

tekst: Daryn Eller, Joanna Sobieraj
Tagi: czekolada