Właśnie skończyłeś pracę nad najnowszym teledyskiem. O czym będzie tym razem?
Zespół chciał, aby to muzyka była na pierwszym planie. Sam obraz skupiał się na pokazywaniu właściwie tylko muzyków. Całość nie miała być przesycona. Marcin (jeden z zespołu MOJO) przy pierwszych rozmowach o teledysku, pokazywał mi klipy Micka Jaggera, gdzie liczy się sam dźwięk, a obraz to głównie statyczne ujęcia muzyków.
Utwór opowiada o pewnej dziewczynie, trochę jakby zjawie, która nie potrafi wybrać swojego kierunku, a zespół występuje tu w roli pośrednika między nią a jakimś guru (Bóg?), które przekazuje list dziewczynie, co ma wybrać..
Muzyka blues, a taką reprezentuje zespół MOJO, jest raczej mało popularna w naszym kraju. Nie bałeś podjąć się tego wyzwania?
Myślę, że podejście do tematu, który nie jest łatwy czy popularny, stanowi wyzwanie, którego warto się podjąć, gdyż na pewno pomaga to w rozwijaniu swoich umiejętności w tworzeniu klipów.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z teledyskami?
Zaczęło się banalnie. Któregoś dnia zadzwonił do mnie jeden zespół z Trójmiasta z pytaniem, czy nie nakręciłbym im teledysku. Zgodziłem się i tak potem przyszły inne współprace z muzykami i jak na razie trwa to do dziś.
Szerokiej publiczności znany jesteś bardziej jako reżyser kina niezależnego. Ten gatunek to już przeszłość?
Chyba śmiało mogę powiedzieć, że tak. Kino niezależne dobrze wspominam, dało mi to bardzo wiele, jednak gdybym przy nim pozostał, to nie czułbym już jakiegoś rozwoju w swoich umiejętnościach, przy czym nie chcę tu umniejszać kinu OFF-owemu. Można się przy nim naprawdę wiele nauczyć, zarówno od strony technicznej, prowadzeniu aktorów, jak też od strony merytorycznej, obracania się w temacie danego filmu.
Czy to znaczy, że zajmując się teraz teledyskami na dobre skończyłeś z kinem w ogóle?
Z kinem jeszcze na dobre nie zacząłem [śmiech]. Ale powiem tak. Fabuła mnie naprawdę kręci. Jest dla mnie bardziej pociągająca niż inne formy, jak dokument, reportaż, itp.
Masz opinię filmowego skandalisty, a w teledyskach widzimy Twoje łagodniejsze oblicze. Skąd ta zmiana?
[śmiech] Oj nie dostałem jeszcze propozycji klipu, gdzie mógłbym dać pomysły swojej ciemnej strony natury [śmiech].
Uczyłeś się od najlepszych w branży. Czyje rady wspominasz najlepiej?
Dużo dały mi podpowiedzi reżyserki Beaty Staszyńskiej. Ona właściwie jako pierwsza wprowadzała mnie w arkana filmowej pracy twórczej. Zawsze podkreślała, co jest ważne, a co mam sobie darować. Była stanowcza i tej stanowczości mnie uczyła. Ważną też osobą w moim życiu jest Pani Jadwiga Zajicek, która naprawdę wiele mi pokazała z dziedziny montażu na przykładzie moich prac.
Mimo natłoku zajęć, pracy głównie w stolicy, studenci mogą cię spotkać jako wykładowcę Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku. Co sprawia Ci większą przyjemność, nauczanie czy realizowanie?
Uczyć zacząłem od niedawna, ale przyznaję, że praca jest dosyć przyjemna, tym bardziej, że nauczam czegoś ze swojej dziedziny zawodowej (realizacja cyfrowego wideo). Jednak praca twórcza daje mi ogromną satysfakcję i zbliża do czegoś, co można nazwać dla siebie prawdziwą przyjemnością.
Dopiero zaczynasz z teledyskami. Masz na pewno marzenia dotyczące pracy z pewnymi artystami, jakimi?
Odpowiem dosyć niezobowiązująco, niech to będzie trochę takim marzeniem, czy uśmiechem. Marylin Manson – podoba mi się to, co sprzedaje, jego wizerunek, który ma swoje odbicie w teledyskach. Przyjemnością byłoby z nim współpracować przy jakimś projekcie.
Magda Piskorczyk, dla której kręciłeś teledysk do ostatniej płyty „Magda Live”, otrzymała nominację do nagrody Fryderyka 2009. To naprawdę mocny punkt Twojego portfolio.
Rzeczywiście, teledysk Magdy wyszedł wyśmienicie. Na pewno przyczyniła się do tego duża współpraca z Magdą, która miała wiele swoich pomysłów, jasno wypowiadała się, co chce, a czego nie chce, umiała naprawdę rozmawiać na temat naszej wspólnej pracy, a raczej jej owocu, czyli teledysku. Uważam, że rozmowa i dochodzenie do wspólnych celów jest najważniejsze, jeżeli ma wyjść dobry klip i tak też było w przypadku Magdy,. Choć czasem mieliśmy odmienne zdania, potrafiliśmy iść na kompromisy.
Plany na przyszłość. Zdradzisz nam coś?
Na razie będę trzymał kciuki za Magdę na Fryderykach, a potem zobaczymy. Miałem już jedną rozmowę z zespołem, który dopiero co wydał płytę. Jak będzie i co będzie dalej, wyjdzie chyba samo. Póki co zapraszam do zapoznania się z moim najnowszym teledyskiem dla zespołu MOJO z Warszawy.
Z Szymonem Kołodziejczykiem rozmawiał Klaudiusz Cholewiński
Najnowszy teledysk Szymona Kołodziejczyka stworzono do piosenki „Idź, Mała”, zespołu MOJO (www.mojorecords.pl). Utwór promuję płytę „One”.
Mojo - Idź, mała, idź
|
Mojo - Idź, mała, idź |
Magda Piskorczyk – All of me.
Magda Piskorczyk - All Of Me
|
Magda Piskorczyk - All Of Me |
Myspace Szymona : www.myspace.com/xgff