Wybór Johnny`ego Deppa

Dostał Złoty Glob i ma szansę na Oscara. Mimo to postanowił rzadziej grać w filmach. Johnny wybiera rolę ojca i... muzyka!
/ 20.11.2008 14:33
Hollywood doceniło Deppa jako aktora po przeszło dwóch dekadach od jego filmowego debiutu. Nominowany osiem razy do Złotego Globu, statuetkę otrzymał dopiero w tym roku za rolę w „Sweeney Todd”, musicalowym thrillerze, w którym wcielił się w rolę mściwego golibrody mordercy. I to właśnie on jest faworytem bukmacherów w wyścigu do Oscara. Mimo to Johnny nie zamierza wracać do Stanów. Twierdzi, że we Francji, gdzie mieszka od dziesięciu lat, ma święty spokój i mniej pokus. A walka z tymi ostatnimi zajęła mu więcej niż pół życia. 

Miłość jak narkotyk
Swoją partnerkę, francuską piosenkarkę Vanessę Paradis, Depp poznał w czerwcu 1998 roku. Jadł obiad w barze paryskigo hotelu „Costes” wraz z Romanem Polańskim, reżyserem filmu „Dziewiąte wrota”, w którym Johnny grał główną rolę. To wersja oficjalna. Tak naprawdę tamtego popołudnia zdecydował się jedynie ujawnić swoją znajomość z Francuzką. Ich romans zaczął się bowiem kilka miesięcy wcześniej, gdy Johnny ciągle jeszcze był narzeczonym modelki Kate Moss. Jesienią Depp zakończył pracę nad filmem. Nie wrócił jednak do Stanów. Wynajął mieszkanie na Montmartrze, aby być bliżej Paradis, która od początku stawiała sprawę jasno: mieszkamy we Francji albo nigdzie. Rok później, 27 maja, na świat przyszła ich córeczka. „Narodziny Lily-Rose stanowią cezurę w moim życiu. Zrozumiałem, że błądziłem we mgle, która rozwiała się w chwili jej pojawienia się na świecie. Miłość Vanessy i Lily tchnęła we mnie życie. Jest jak narkotyk”, wyznał aktor i nie były to słowa bez pokrycia. Znany wcześniej ze słabości do używek oraz prowadzenia rozrywkowego trybu życia, po przeprowadzce do Francji aktor zmienił się nie do poznania. „Trudno znaleźć większego świętoszka”, twierdzi paryski paparazzi Phillippe Nunet. „Wiele razy próbowaliśmy wyśledzić jego albo Vanessę w nocnym klubie albo choćby na wypadzie do lokalnej winnicy. I nic! Prowadzą taki tryb życia, jakby starali się o tytuł świętych. Z równowagi wyprowadzają ich tylko próby robienia zdjęć dzieciom”.



Kłopoty z prawem
Choć we Francji obowiązują bardzo restrykcyjne przepisy, zabraniające naruszania prywatności, Johnny pod tym względem nawet tu nie czuje się zbyt komfortowo. „Zdarzyło mi się nawet dopaść paparazzi z kretyńskiego pisma »Voici«, który zrobił Lily zdjęcia z ukrycia.  Wyśledziłem go i udzieliłem mu kilku cennych rad, jak powinien żyć, aby nadal cieszyć się zdrowiem. Ze mną szmatławce mogą robić, co chcą, ale od moich dzieci wara!”, odgraża się Depp. Aktor co prawda kilka razy wygrał sprawy z brukowcami, ale też w 1999 roku trafił do aresztu za napaść na fotoreportera i musiał zapłacić mu odszkodowanie. Lista wpadek Johnny’ego jest dłuższa. Na początku lat 90. zainwestował  pieniądze w hollywoodzki klub Viper Room. Kiedy w 1993 roku zmarł w nim w wyniku przedawkowania aktor River Phoenix, Deppa oskarżono o handel narkotykami. Cudem uratował się od więzienia, ale opinia dealera ciągnęła się za nim latami. Na wiele lat zredukowała też jego oscarowe szanse do zera, bo Akademia Filmowa nie lubi aktorów, mających problemy z prawem. Ostatecznie aktor sprzedał udziały w Viper Room w 2004 roku po tym, gdy sąd stwierdził, że Depp działał na szkodę wspólników i dokonywał oszustw finansowych. Dla Johnny’ego był to kolejny znak, aby nie wracać do Ameryki.

Plan na przyszłość
Po sukcesie „Piratów z Karaibów” świat legł u stóp Deppa. A on właśnie teraz, kiedy może do woli kaprysić i przebierać w propozycjach ról (tudzież za każdą z nich inkasować po 20 milionów dolarów), oznajmił, że chce się wycofywać z biznesu filmowego. W wywiadach mówi, że chciałby nagrać płytę i wreszcie spędzać więcej czasu z dzieciakami (w 2002 roku urodził mu się syn Jack). Mieszkańcy miejscowości Plan de la Tour, gdzie gwiazdor mieszka razem z rodziną, nazywają go nawet „papa poule” (tata kwoka), bo kiedy tylko jest w domu, nie odstępuje dzieci na krok. Eks-buntownik w roli statecznego tatusia? To dopiero rola warta Oscara!

Alek Rogoziński / Party

Redakcja poleca

REKLAMA