Gdybym była tobą, to…
Nie myślałam, że odpowiedź na to pytanie sprawi mi aż tyle trudności… Zakładając, że chciałabym też tobą pozostać, nie mogłabym niczego zmienić. Wszystko, co wokół siebie tworzysz, zbiór twoich cech i zachowań, które czasem, przyznaję, wydają mi się sprzeczne, są tym właśnie, co w tobie kocham i cenię. Bez nich nie byłabyś sobą… a tego bym nie zniosła! Uwielbiam w tobie chyba właśnie te niezliczone sprzeczności, tak misternie wplecione w twój charakter. Już słyszę jak mówisz: Zasady, a po co? Jeśli mogłabym być tobą choć przez chwilę, to chciałabym zobaczyć świat twoimi oczami. Wydaje mi się, że widzisz w nim o wiele więcej dobra niż ktokolwiek z nas…
W czym widzę między nami podobieństwo...
Jeszcze nie tak dawno rozbrajał mnie widok ciebie stojącej w łazience, gdy zaraz po rozmalowaniu się zwilżonym wacikiem odruchowo przecierałaś brzeg umywalki czy kran, by lśnił jak nowy… Wydawało mi się to wyłącznie twoją specjalnością. (śmiech) Nie musiałam długo czekać… i dziś zaraz po rozmalowaniu się starannie wykorzystuję wacik w tym samym celu, a za każdym razem, kiedy to robię, czule się uśmiecham, mówiąc do siebie: Tak jak mama… A tak bardziej na poważnie, to dość długo w Karolinie dostrzegano większe podobieństwo do ciebie. Dopiero od niedawna zaczęto i we mnie dostrzegać pewne cechy twojej mimiki, tembr głosu, czasem nawet zatrzymane podświadomie, na krótką chwilkę, twoje spojrzenie. Nawet nie wiesz, jak lubię te chwile, choć przyznam, że mnie samej trudno jeszcze to podobieństwo zauważyć.
Co się tyczy cech charakteru, to myślę, że obie jesteśmy niezwykle czułe na atmosferę, jaka panuje wokół nas. Zawsze nam powtarzałaś, że dom jest azylem, miejscem, w którym ma zawsze panować miła atmosfera, to zasada, której nie wolno nigdy złamać. Ty taki dom nam dałaś i teraz ja staram się to samo przenieść między moje ściany. Podobnie chyba myślimy, podobnie reagujemy i nie wiem, czy nie jest to teraz bardziej kwestia życia przez tyle lat przy twoim boku czy cech odziedziczonych po tobie.
Jakich cech ci zazdroszczę, a jakie zmieniłabym na twoim miejscu...
Zazdroszczę ci… nie wiem, przy tobie nawet największa przeszkoda wydaje mi się do pokonania i nie ma rzeczy niemożliwych, gdy jesteś obok mnie. Zazdroszczę ci tego, że nigdy nie dajesz za wygraną, jesteś niezwykle cierpliwa, zachowujesz zawsze spokój i opanowanie. Twój optymizm i chęć pomocy innym niezwykle mi imponują i czasem nawet wydaje mi się, że dajesz z siebie zbyt wiele, że nie myślisz o sobie, ale taka właśnie jesteś. Może, będąc na twoim miejscu, skupiłabym się bardziej na sobie, na tym, co dla ciebie dobre. Bardzo bym chciała, żebyś potrafiła oderwać się od natłoku spraw osaczających cię każdego dnia i zamiast innych rozpieszczała samą siebie. Tak, to jedno bym zmieniła.
Czy to dzieci uczą się od matek, czy matki od dzieci...
Nauczyłam się od ciebie tak wielu rzeczy, a na samą myśl, jak wiele jeszcze powinnam, zaczyna mi się kręcić w głowie. Przy tobie nauczyłam się życia przede wszystkim w zgodzie z samą sobą, wymagania od siebie jak najwięcej i pracy nad własnymi słabościami. Nauczyłaś mnie i Karolinę, że należy się cieszyć nawet najdrobniejszymi rzeczami, że czas, jaki spędzamy razem, jest czasem wygranym i że należy go cenić. Jeśli chodzi o postępy w nauce w relacji dziecko – matka, to twoje postępy związane z obsługą telefonu komórkowego – w szczególności wysyłanie wiadomości tekstowych – a także poczty internetowej zaimponowały mi niesłychanie. Cóż, teraz już nawet nie musisz patrzeć na klawiaturę, by napisać SMS-a, nonszalancko strzepujesz popiół z papierosa, zwinnie przeskakując z klawisza na klawisz… Całe szczęście, że e-mail nadal wzbudza w tobie szacunek i niepewność… Co będzie, kiedy i z nim się oswoisz?
Jaką jesteś kobietą, a jaką matką...
Kobietą jesteś absolutnie niezwykłą, pełną godności, klasy i ciepła, które kobieta powinna w sobie mieć. Myślę, że wiele z nas widzi w tobie tę, którą każda po trosze jest albo w głębi duszy chciałaby być. Podchodzisz do życia z poczuciem humoru, a to wielka siła. Uwielbiasz rozpuszczać mężczyzn, dzieci i zwierzęta, cieszysz się przyjemnościami, jakie sprawiasz innym… Rano, kiedy jeszcze zaspana wstajesz, widzę w tobie małą dziewczynkę, przecierającą piąstkami sennie oczy, parę godzin później widzę, jak wprawiasz w ruch machinę niezliczonej ilości karteczek skrzętnie zapisanych sprawami do załatwienia. Trudno wtedy za tobą nadążyć. Następnie widzę cię wieczorem, kiedy po ciężkim dniu, na kanapie między poduszkami, psem a świergotem kanarka robisz na drutach. Uwielbiam wszystkie twoje wcielenia!
Jaka będę w twoim wieku...
Nie wiem… Chciałabym mieć twoje podejście do życia, do mijającego czasu… Mam nadzieję, że z wiekiem będę coraz bardziej się do ciebie upodabniać. A jeśli tak się nie stanie, to dziś nie chcę o tym nic wiedzieć.
Twoja życiowa pasja...
My oczywiście! Tak, tak właśnie. To przecież my jesteśmy twoim największym skarbem, w końcu nie na darmo wpajałaś nam to od dziecka. Ta wersja, szczerze mówiąc, jak najbardziej mi odpowiada, więc pozostanę jej wierna do końca. (śmiech)
Czego się w życiu obawiasz...
Ty się niczego nie obawiasz, tak mi się przynajmniej zdaje. Martwisz się, kiedy jest nam źle, ale to chyba zupełnie naturalne…
Twój stosunek do mężczyzn, miłości i pieniędzy.
Zazdroszczę sposobu, w jaki mężczyźni na ciebie patrzą. To pomieszanie fascynacji z niezwykłą pokorą i ciepłem, a czasem nawet ukrytym na dnie zawstydzeniem. Topnieją przy tobie… a ty… a ty ich roztapiasz spojrzeniem. (śmiech) Wzbudzasz w ludziach poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie, czułość i dobro. Miłość przemawia każdym twoim gestem, w każdej, nawet najdrobniejszej myśli. Jesteś wierna miłości i jedyne, co w niej cenisz, to szczere reakcje. Pieniądze… Powiem tak: lubisz je mieć, by móc dawać je innym…
Co cenisz w ludziach najbardziej...
Zawsze jesteś ciekawa ludzkich reakcji i nie wymuszanych zachowań. Lubisz ich obserwować, przyglądać się z boku i w ten sposób poznawać, kim są naprawdę.
Jak nazwałabym układ między nami...
Myślę, że nasz układ jest przede wszystkim układem partnerskim, opartym na wzajemnym zaufaniu i oddanej przyjaźni. Przez całe życie pracowałaś nad naszym zaufaniem i muszę przyznać, że ci się udało.
Czym są dla nas rozstania...
Trudno mi było przez dosyć długo pogodzić się z faktem, że już powinnam ci dać w końcu troszeczkę odetchnąć, zamieszkując osobno. W wieku, kiedy większość moich rówieśników zaczynała mieszkać sama, mnie w domowym gniazdku było nadzwyczajnie! Miałam to szczęście, że pomału zaczęło się zmieniać moje życie, a wraz z nim miejsca mojego zamieszkania. Najpierw wyprowadziłam się z mieszkania, następnie, po roku, przeniosłam się do innego kraju, teraz znowu zmieniłam miejsce. Wydaje mi się, że są rzeczy, których nie należy forsować – i tak przyjdzie na nie czas. Raczej należy się cieszyć każdą chwilą spędzoną razem.
Moja ulubiona anegdota z twojego dzieciństwa...
W czasie wojny opiekowała się tobą niania, która na wiadomość, że urodził ci się braciszek, postanowiła bezzwłocznie poinformować cię, że już nie będziesz najważniejsza i że czas się do tego przyzwyczaić… Cóż mogła z tego wszystkiego zrozumieć czteroletnia dziewczynka? Po rozmowie z twoją mamą sprawy nabrały sensu. Bebe, bo tak ją nazywałyśmy, postanowiła ofiarować ci Krzysia pod warunkiem, że będziesz się nim opiekowała jak własnym dzieckiem. Szczęściu nie było końca. Bo o czym innym mogłaś marzyć? I tak twój młodszy brat Krzysztof nazwany został przez was Synkiem, a historia jakby uwierzyła w swoje przeznaczenie…
Czym mi zaimponowałaś...
Każdego dnia mi imponujesz swoją niekonsekwencją i niesłychaną cierpliwością do nas.
Kiedy lubię na ciebie patrzeć...
Kiedy przyjeżdżam i już w drzwiach widzę cię siedzącą na kanapie, zawzięcie dziergającą sweterek, a u twoich nóg cieszącego się Gismo, naszego yorka.
Mama…
Jesteś osobą, z którą nawet najbardziej błahe sprawy nabierają wyrazu i sensu, a te trudne do zrozumienia i zaakceptowania stają się jaśniejszymi. Wszystko z tobą wydaje mi się proste i możliwe. Jesteś jedyna w swoim rodzaju i nie wiem, czy kiedykolwiek w pełni docenię, jakim szczęściem obdarował mnie los – życiem przy tobie.
Powyższy fragment pochodzi z książki Wiktorii Padlewskiej „Gdybym była tobą...” która ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.