Wielki powrót Sandry Bullock

Sandra Bullock fot. STARMAX/FORUM
Znów wszyscy o niej mówią. Znów jej zdjęcia trafiły na czołówki gazet. Po dwóch latach przerwy triumfalnie wraca na ekran. Zdobyła wiele nagród, w tym Złoty Glob za rolę w dramacie „Blind Side”.
/ 05.02.2010 13:58
Sandra Bullock fot. STARMAX/FORUM
Już tylko trzy tygodnie zostały do rozdania Oscarów. Atmosfera gęstnieje z dnia na dzień. Napięcie wśród  nominowanych aktorów sięga zenitu. Gwiazdy są już od dawna na morderczej diecie, by doskonale prezentować się w kreacjach od Armaniego i Versace. Trwają ostatnie przymiarki sukien, fryzur i cyzelowanie słów w przemowach na wypadek wygranej. Tylko Sandra Bullock siedzi spokojnie na swoim ranczu w Teksasie. Właśnie kończy budowanie nowego domu dla psich pupilów: Poppy, Ruby i Kerniego, których przygarnęła z ulicy. „Uwielbiam to. Bardzo źle się czuję, gdy nie mogę niczego konstruować, wbijać gwoździ, wiercić dziury. Wiele z prac remontowych w naszym domu wykonałam własnoręcznie”, opowiada z dumą. I dodaje: „Nareszcie po wielu latach znalazłam równowagę między pracą a życiem”.

Za każdą cenę
To szukanie zajęło jej jednak sporo czasu. I nie obyło się bez życiowych porażek. Sandra miała 21 lat, gdy spakowała manatki i opuściła rodzinny dom, gdzie miała jak u Pana Boga za piecem. „Chciałam być aktorką i dążyłam do tego celu bez wytchnienia. A moi rodzice, śpiewacy z Niemiec, wciąż powtarzali mi, że jeśli człowiek czegoś pragnie, to może to zdobyć. Musi się tylko oddać sprawie w stu procentach”.

W Nowym Jorku przez długi czas pracowała jako sprzątaczka, potem kelnerka, szatniarka, a mimo to czuła się dobrze. „Naprawdę lubiłam te prace. Lubiłam być na przykład barmanką, bo w barze jest trochę tak, jak na planie filmowym. Ze wszystkich zajęć, które przyszło mi wykonywać, by zdobyć pieniądze na lekcje aktorstwa, tylko szatniarstwo było nudne”, zwierzała się w wywiadzie.

Potem było bieganie na castingi, aż pewnego dnia Sylvester Stallone dał jej szansę. Zagrała w „Człowieku demolce”. I poszła za ciosem. Grała w różnych filmach – od sensacyjnych typu „Speed: Niebezpieczna prędkość” po komedie romantyczne „Ja cię kocham, a ty śpisz”. Zarabiała już nie tysiące, lecz miliony. Mogła też przebierać w ofertach, a mimo to wciąż odczuwała głód sukcesu. „Wszystko, czego mi trzeba, to pokój z łazienką i trochę ciszy, żeby odpocząć”, zastrzegała w kontraktach, budząc radość producentów przyzwyczajonych do niebotycznych wymagań aktorek. Komedie z udziałem Sandry zaczęto określać pochlebnym mianem „Bullock comedy”. I wszystkim wydawało się, że w jej życiu prywatnym też układa się super. Było inaczej.

Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>


Sandra Bullock, jak większość gwiazd, szukała partnera w swoim środowisku. Zgrabna, o oryginalnej urodzie, miała duże powodzenie. Na liście jej podbojów byli głównie partnerzy filmowi, jak Tate Donovan, Jason Patrick, Ryan Gosling, Ben Affleck czy Matthew McConaughey. Tyle że faceci Sandry byli nie tylko od niej młodsi, ale i bardzo niedojrzali. Jak dzieci, którym musiała matkować. Skoncentrowani na sobie, zbyt byli pochłonięci karierą, by zadbać o miłość.

To jest miłość!
„W wieku 38 lat stwierdziłam: »dość«. I postanowiłam zacząć wszystko od nowa. I właśnie wtedy poznałam mojego męża”. Sandra właśnie szukała w West Coast Choppers na Long Beach w Los Angeles motocykla dla bratanka, gdy weszła do sklepu Jesse’ego Jamesa, prawnuka legendarnego rewolwerowca z Dzikiego Zachodu o tym samym imieniu i nazwisku. „Zamieniliśmy kilka zdań i od razu poczułam się tak, jakbym znała go od zawsze”, mówiła potem. Jesse był także gwiazdą. Miał swój program w MTV „Monster Garage”, w którym pokazywał, jak tworzy unikatowe motory. Jego klientami był cały hollywoodzki światek: Keanu Reeves, Pierce Brosnan, Kid Rock i Michael Jordan. Przygotowywał maszyny na jeden z najsłynniejszych amerykańskich rajdów – Daytona Beach. Zarabiał nie mniej niż Bullock. Ale już jego wygląd budził mieszane uczucia. Zwalisty, wytatuowany od stóp do głów, z topornymi rysami twarzy, przypominał „pensjonariusza” San Quentin. Miał zresztą za sobą więzienną przeszłość. „Jesteś głodny, to sobie skombinuj żarcie”, mówił mu ojciec, który zajmował się Jesse’em po rozwodzie z jego matką. Jesse więc kradł i jak sławny pradziad dokonywał rozbojów. Dopiero praca mechanika sprawiła, że odkrył swoje powołanie i wyszedł na prostą. Mówiło się jednak, że jest porywczy i nie panuje nad sobą. Poza tym, gdy poznał Sandrę, był żonaty z aktorką filmów porno Janine Lindemulder. Miał troje dzieci.

Nikt związkowi Sandry i Jesse’ego nie dawał szans. „Teoretycznie nie pasowaliśmy do siebie zupełnie. Ale czułam, że po tych wszystkich grzecznych chłopcach z Hollywood ten facet, który budzi grozę, jest tym, kogo szukam. Sławne małżeństwo też może być szczęśliwe, jeśli zapomni o sławie. Rodzice nauczyli mnie, że jeśli coś się robi, trzeba to robić na 100 procent. Musiałam się otworzyć na miłość”, przyznaje Bullock.


Związek najwyższego ryzyka
Przeczucie jej nie myliło. Pobrali się w lipcu 2005 roku i zamieszkali na ranczu w Bess, w Teksasie. „Tu nikt nie pyta, jak zarabiasz na życie. Nie patrzy, w czym chodzisz i ile masz na koncie”, mówiła Bullock. Razem z Jesse’em wyremontowała stary dom. Kupiła bistro w mieście. Wszystkie elementy wyposażenia knajpki – stary stół od rzeźnika, metalowy bar z Francji – wyszukała na targach staroci i przytaszczyła osobiście. A Jesse okazał się chodzącym ideałem, który łączy w sobie siłę z delikatnością. „Po raz pierwszy mam przy sobie mężczyznę, który naprawdę się mną opiekuje. Pierwszy raz nie upieram się, by wszystko robić sama. Uczę się, jak pozwolić komuś zadbać o mnie. Z drugiej strony to najbardziej romantyczny facet pod słońcem. Przynosi kwiaty i śniadanie do łóżka”.

Zdaniem Sandry kluczem do dobrego związku jest po prostu bycie razem. „Przyczyną rozpadu wielu hollywoodzkich par jest praca. Trzeba też rozmawiać, co nie jest proste. Nie każdy, tak jak Jesse, mówi to, co myśli, a nie to, co chciałabym usłyszeć”.

Jedyne, czego jej brakuje, to własnych dzieci. Ale, jak sama przyznaje, chyba już nie zdecyduje się na ciążę. „Pierwsza żona Jesse’ego, Karla, jest z nami bardzo zaprzyjaźniona i mieszka tak blisko, że 11-letni Jesse Jr. i 14-letnia Chandler są u nas niemal codziennie”, mówi. Teraz Sandra opiekuje się także na stałe 5-letnią Sunny, córką ze związku Jamesa z Janine. Dziewczynka trafiła do ich domu, gdy jej matka poszła do więzienia za niepłacenie podatków. Jednak walka w sądzie o odebranie praw rodzicielskich Lindemulder potrwa jeszcze trochę. „Mam 45 lat i dopiero teraz czuję, że mogę zaopiekować się kimś innym.

W moim wieku nie chcę jednak zachodzić w ciążę. Przecież to nie więzy krwi są najważniejsze, ale miłość i bliskość emocjonalna z drugim człowiekiem”.

Najważniejsze jest życie

Związek z Jesse’em pozwolił też Sandrze wreszcie uporządkować życie. To nie znaczy, że zupełnie zerwała związki z Hollywood. Wraz z siostrą Gesine Bullock-Prado założyła firmę Fortis Films, która wyprodukowała między innymi „Miss Agent”, „Dwa tygodnie na miłość” i „Wszystko o Stevenie”. „Postanowiłam jednak mniej pracować i to działa. Mimo że skończyłam 45 lat, gram coraz ciekawsze role. A przy okazji cieszę się wieloma innymi rzeczami. To wspaniałe uczucie”.

Magda Łuków / Viva!

Redakcja poleca

REKLAMA