Victoria i David Beckhamowie

Na rynku właśnie pojawiły się stworzone przez nich perfumy. Ich zapach jest oryginalny i intrygujący. Tak jak oni.
/ 07.02.2007 12:31
Zbierały się nad nimi czarne chmury. Prasa pisała o romansach Davida i krytykowała Victorię, że interesują ją wyłącznie zakupy. Ale najsłynniejsza para świata po raz kolejny udowodniła, że nawet najbardziej złośliwe komentarze nie są w stanie im zaszkodzić. Na rynku właśnie pojawiły się stworzone przez nich perfumy. Ich zapach jest oryginalny i intrygujący. Tak jak oni.

David ma silny i zdecydowany uścisk. To on pierwszy wyciąga dłoń na powitanie. Victoria jedynie dyga i rozmarzonym wzrokiem zerka za okno swego apartamentu w ekskluzywnym weneckim hotelu Danieli. „Pięknie tu, prawda?”, mówi cichym głosem. To ona zdecydowała o miejscu spotkania. Wybrała Wenecję, bo to jej zdaniem najpiękniejsze i najbardziej romantyczne miasto na świecie. To tutaj Beckhamowie przyjeżdżają, kiedy chcą pobyć tylko we dwoje. W wywiadach wielokrotnie powtarzają, że Wenecja to raj dla zakochanych. A oni twierdzą, że nie widzą za sobą świata. Tym razem jednak do Włoch nie przyjechali jedynie na romantyczny weekend. Głównym celem ich wizyty były spotkania z dziennikarzami, którzy na ich zaproszenie do Wenecji zjechali z całego świata. Victoria i David stworzyli coś, czym chcieli się pochwalić: oryginalne perfumy dla niej i dla niego o nazwie Intimately Beckham.

Niespełna rok temu w Toskanii David promował swój własny zapach – Instinct, który okazał się tak wielkim sukcesem, że teraz małżonkowie postanowili wspólnie stworzyć następny. Nie było jednak tajemnicą, że to była członkini Spice Girls miała decydujący głos w powstaniu perfum. To ona wyrokowała, czy wszystkie nuty składające się na zapach współgrają zgodnie z jej oczekiwaniami. „To prawdziwy szef w spódnicy”, opowiadali później specjaliści z firmy Coty, którym przyszło współpracować z Beckhamami. Teraz jednak Victoria jest uosobieniem delikatności i subtelności. Na hotelowym stole poprawia stojące świece i fiolki najnowszych perfum. Potem razem z mężem wygodnie siada na hotelowej kanapie. Ani przez chwilę nie przestaje dotykać Davida. Aż do końca wywiadu pozostaje przytulona do jego ramienia.

Iza Bartosz: – Jesteście małżeństwem od siedmiu lat. Teraz zdecydowaliście się jeszcze pracować razem. To dobre dla związku, kiedy dwoje ludzi spotyka się razem i w pracy, i w domu?
Victoria Beckham: Dla nas wymyślanie nowych perfum wcale nie było pracą! To przygoda. Świetnie się bawiliśmy, łącząc ze sobą zapachy!

– Dla kogo stworzyliście te perfumy? Kto powinien je kupić?
V. B.: Myślę, że te zapachy są dla każdego. Na perfumy dla kobiet składają się zarówno delikatne nuty białych kwiatów, jak i nieco bardziej intensywna kombinacja piżma, drzewa sandałowego i wanilii. To perfumy dla kobiet, które chcą czuć się delikatnie i zmysłowo, a momentami nawet uwodzicielsko. Podobają się nie tylko moim rówieśniczkom, ale także mojej 56-letniej mamie. To chyba znak, że trafiają do kobiet w każdym wieku. Myślę, że podobnie jest z perfumami dla mężczyzn, ale o tym niech lepiej powie David.
David Beckham: W perfumach zawsze szukam grejpfruta i kardamonu. Te zapachy budzą mnie do życia. Perfumy muszą być także tajemnicze i myślę, że udało mi się to osiągnąć, dodając do nich mieszankę gałki muszkatołowej i anyżku. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak wierzyć, że inni podzielą moje upodobania.


– Sam używasz tych perfum?
D. B.: Oczywiście, ale dopiero pod koniec dnia. Rano nie używam żadnego zapachu. Zależy mi na tym, żeby łagodnie zacząć dzień. Potem, zaraz przed treningiem, używam swoich pierwszych perfum, Instinct. One sprawiają, że czuję się rześki, pełen energii. Intimately zostawiam sobie na ulubioną porę dnia – wieczór, kiedy mam już czas tylko dla siebie i Victorii.

– Ostatnio chyba jednak nie macie dla siebie zbyt wiele czasu, bo ciągle podróżujecie. Lubicie życie na walizkach?
V. B.: Lubimy jeździć po świecie. Mamy też sposób na to, żeby w hotelu czuć się jak w domu. Wszędzie przywozimy świeczki. Mam takie swoje ulubione, które pachną świeżo i czysto. Zawsze zapalamy je w nowym miejscu.

– A czy jest rzecz, bez której nigdy nie ruszylibyście się z domu? Co koniecznie musi się znaleźć w Waszej torbie podróżnej?
D. B.: W mojej obowiązkowo znajdziesz nawilżający balsam do ciała.
V. B.: A ja nie ruszam się bez szminki i kremu pod oczy. To są dla mnie najważniejsze kosmetyki.

– Victorio, ostatnie miesiące były dla Ciebie wyjątkowo pracowite. Nie tylko wymyśliłaś nowe perfumy, ale także napisałaś książkę o modzie, która niebawem ukaże się na rynku. Radzisz w niej, jak należy się ubierać?
V. B.: Tak, ale nie chciałabym, żeby przyszli czytelnicy traktowali tę książkę jak Biblię. Nie uważam się za eksperta w sprawach mody. Pisząc o modzie, chciałam po prostu podzielić się z innymi swoimi uwagami na temat tego, co dobrze wygląda, a co nie. To wszystko.

– I co na przykład nie wygląda dobrze?
V. B.: Choćby baletki włożone do obcisłych dżinsów.

– A jakie buty pasują do obcisłych dżinsów?
V. B.: Szpilki, oczywiście. Ale to ja tak uważam. I nie chciałabym się narazić tym, którzy w dżinsach i baletkach czują się doskonale. Bo jeśli ktoś uwielbia ubierać się w ten sposób, to powinien nadal to robić. Nie możemy stać się niewolnikami mody.

– David, czy Victoria radzi się Ciebie, kiedy idzie robić zakupy?
D. B.: Nigdy. Ona zupełnie mnie nie słucha.

– Nawet kiedy kupuje ubrania dla Ciebie?
D. B.: (Śmiech). Oczywiście. Ona kupuje mi rzeczy, które jej się podobają. Ale na szczęście jesteśmy zgodnym małżeństwem i mamy podobny gust. Jeśli jej się coś podoba, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ja też to polubię.


– Tym bardziej, że Ty, Victorio, zapewne chodzisz po zakupy jedynie do butików najlepszych projektantów.
V. B.: A właśnie, że nie. Nawet uważam, że ubieranie się jedynie w drogich sklepach jest w bardzo złym guście. Sama zaglądam do różnych sklepów. Kiedy robię zakupy w Londynie, nie wyobrażam sobie na przykład tego, żeby nie zajść do H&M, nie obejrzeć ubrań w sklepach typu vintage. Bo nie sztuka jest się ubrać w drogie markowe ciuchy. Prawdziwym wyzwaniem jest znaleźć na siebie pomysł. Najlepszym przykładem jest Kate Moss. Ona ma swój styl i zawsze wygląda świetnie. To dla mnie prawdziwa ikona mody.

– Ale pozwolisz, że zapytam: gdzie kupiłaś te piękne szpilki?
V. B.: (Z zadowoleniem pochyla się nad swoimi stopami i porusza palcami w szpilkach). To Alexander McQueen. Mój ulubiony projektant. Uwielbiam go.

– Twoją głowę zaprzątają teraz przede wszystkim sprawy związane z modą. Czy planujesz jeszcze kiedyś wrócić do śpiewania?
V. B.: Nie. Nigdy. Lubię wspominać czasy, kiedy występowałam ze Spice Girls. To były szalone lata i wiem, że nie byłoby mnie tu dzisiaj, gdyby nie moja kariera piosenkarki. Czuję jednak, że muzyka przestała już być moim hobby. Uwielbiam słuchać tego, co skomponowali czy zaśpiewali inni. Już mnie jednak nie korci, żeby znowu stanąć na scenie.

– Zostawmy na chwilę Wasze życie zawodowe. Jesteście już małżeństwem z dużym stażem, jak na realia show-biznesu. Ciągle jednak wyglądacie na bardzo zakochanych. Davidzie, co Ci imponuje w Victorii najbardziej?
D. B.: Mhm. Trudno zamknąć to w jednym zdaniu. Chyba wszystko, bo ona jest perfekcyjna. Dlatego się z nią ożeniłem. Ale gdybym musiał koniecznie wybrać? Już wiem, co – jej pasja. Ona do wszystkiego w życiu podchodzi z wielkim zaangażowaniem. Dlatego osiąga tak wiele sukcesów. Lubię ją obserwować, kiedy coś obmyśla, planuje – choćby nowe zapachy.

– A sam jaki zapach lubisz najbardziej? Nie pytam o perfumy.
D. B.: Najpiękniejszy jest zapach mojej żony. Najbardziej lubię ją rano, kiedy jeszcze nie zdąży wziąć prysznica...
V. B.: David!
D. B.: Wtedy jej zapach przypomina mi dzień, w którym się poznaliśmy i ten moment, kiedy poczułem, że właśnie się w niej zakochałem.

Rozmawiała Iza Bartosz/ Viva!
Zdjęcia Terry Richardson