Tak, miałem 10 lat. W tym wieku to nietrudne. Kiedy jesteś dzieckiem, miłość jest słodka i niewinna! Wystarczy, że patrzysz na kogoś i to wypełnia cię szczęściem. A potem dorastasz i, niestety, tracisz niewinność.
– Dorosła miłość nie może być jasna i czysta?
Nie sądzę. Potem dochodzi pożądanie. Poza tym kobiety zaczynają szukać mężczyzn, którzy nadają się na ojców i potrafią utrzymać rodzinę. Mężczyźni z wiekiem też mają więcej oczekiwań.
– Kiedy mówisz o swojej dziewczynie Annie Kurnikovej, często używasz słowa „miłość”. Jesteście razem już pięć lat.
Anna to moja pierwsza dziewczyna na poważnie. Taka, o której naprawdę pomyślałem: „Tak, chcę z nią być”.
– Czemu wybrałeś właśnie ją? Co tak niezwykłego w niej zobaczyłeś?
Odkrywałem Annę powoli. W miarę jak zbliżaliśmy się do siebie, dowiadywałem się o niej kolejnych rzeczy, o tym, co lubi, a czego nie znosi. Zrozumiałem, że mam do czynienia z wojowniczką. Twardą kobietą. Anna nie jest też snobką, nie przywiązuje przesadnej wagi do stroju. Proponujesz jej wyjazd przed siebie, a ona za pięć minut siedzi w samochodzie. Pytasz: „Co byś powiedziała na skok ze spadochronem?”, a ona skacze pierwsza. Spontaniczna i zwariowana. Czuję się z nią jak z najlepszym kumplem. A przy tym jest piękną kobietą.
– Anna jest Rosjanką. Czujesz w niej słowiańską duszę?
O tak! Bywa sentymentalna. Kiedy jestem w Rosji czy w Polsce, widzę w innych tę jej słowiańskość. Tu mieszkają ludzie z krwi i kości. Nie mówię o artystach czy sportowcach, ale o zwykłych ludziach, którzy chodzą po ulicach. O staruszkach w chusteczkach zawiązanych na głowie.
– W Twoim życiu jest jeszcze jedna ważna kobieta. Co słychać u Twojej niani – Elviry?
To jedna z najważniejszych osób w moim życiu. Ona jedyna zawsze miała dla mnie czas. Nie chcę powiedzieć, że rodzice nie mieli. Ale zwykle byli mniej dostępni. Elvira jest teraz u swojej rodziny w Hiszpanii, ale mamy kontakt. Zdarza się, że mieszka u mnie w Miami.
– Tylko ona znała Twoje tajne, muzyczne plany, prawda?
Mieliśmy swoje tajemnice. Wstydziłem się powiedzieć o nich ojcu, z obawy, że mnie wyśmieje. Wiesz, jak to jest, mówisz o marzeniach i słyszysz, że masz kończyć kolację, czy coś w tym stylu. Nikt poza Elvirą ich nie znał. To ona pożyczyła mi pieniądze na pierwsze demo. Wysłałem je pod pseudonimem do wytwórni. Ojciec dowiedział się o moich sukcesach z gazet.
– I jak? Ucieszył się?
Z czasem docenił, ale na początku nie bardzo. Chciał, bym w przyszłości zarządzał jego finansami. A mnie się to wydawało straszne. Choć pewnie każda praca ma swoje dobre i złe strony.
– Show-biznes też. Więcej w nim przyjemności czy problemów?
Przyjemności! Nie wierzę, że kogoś to męczy. To miłe, kiedy ludzie proszą cię o autograf, kiedy twoja praca robi na nich wrażenie! Doceniam to. Oczywiście od razu otacza cię też rój niby-przyjaciół. Ale ja chyba nauczyłem się rozpoznawać intencje ludzi i wiem, kto chce się trochę ogrzać w mojej sławie, a kto naprawdę mnie lubi.
– Widzę, że jesteś raczej optymistą. Nie starasz się dokładać sobie zmartwień?
A po co? Jestem szczęśliwym człowiekiem. Zdarza mi się obudzić rano i rozważać jakiś tam problem, ale błagam cię! Wystarczy się rozejrzeć i już ma się dystans. Moje problemy przy problemach innych są małe!
– Twój tata wychowywał Cię na odległość. Myślisz, że będziesz umiał być dobrym ojcem?
Jasne! Mam dobre wzorce. Wiesz, wiele rzeczy kiedyś zarzucałem rodzicom, ale z czasem zrozumiałem, że byli bardzo dobrzy.
– Ojciec umiał powiedzieć Ci wprost, że Cię docenia, kocha?
W dzieciństwie wiele razy, a ostatnio… Nie pamiętam, ale czuję się przez niego doceniony. Mężczyźni nie wyznają sobie tak często uczuć. Jednak wiem, że ojciec mnie kocha, a taka świadomość to podstawa, bym i ja kiedyś potrafił kochać swoje dzieci... Jeszcze trochę czasu upłynie, zanim to sprawdzę.
Rozmawiała: Agnieszka Prokopowicz / Viva
Zdjęcia: Chapman Baehler/Universal Music