Sobotnie show rozpoczęli Ania Bosak i Piotr Kupicha piosenką „Otwieram wino” Sidneya Polaka. Rapowanie nie jest najmocniejszą stroną Ani, ale przynajmniej nie fałszowała. Było poprawnie i jeżeli już kimś należałoby się zachwycać to Piotrem Kupichą, który z odcinka na odcinek odkrywa przed nami nowe oblicza i naprawdę zadziwia! Jak się okazało występ ten był jedynie ciszą przez burzą, a ta rozpętała się później, gdy para ponownie pojawiła się na scenie z rockowym kawałkiem „Proud Mary” Tiny Turner. Ania i Piotr zaśpiewali go bardzo energetycznie, dodali drobną choreografię i elementy country. Nogi aż same rwały się do tańca. Nic dziwnego, że Doda i Tomek Karolak nie byli w stanie spokojnie usiedzieć. Wstali i zaczęli robić chórki! Za hiphopowy kawałek Sidneya Polaka parę nagrodzono 27 punktami, natomiast za ogniste wykonanie wielkiego przeboju Tiny Turner trzema punktami więcej! „Oto rośnie prawdziwa gwiazda tego programu. Od kompletnych dołów do szczytu” – skwitował występ Ani Tomek Karolak.
Artur Partyka i Paulla niestety mieli pecha. Kompletnie nie trafili z repertuarem. Najpierw zmierzyli się z wielkim i jedynym przebojem szwedzkiej grupy muzycznej Europe – „The Final Countdown” i... komentarze jury jeszcze nigdy nie były tak trafne jak teraz. „W rockowej muzyce wychodzą wszystkie niuanse. Trzeba mieć charyzmę wokalną, z którą człowiek się rodzi lub nie. Ty zaśpiewałeś to tak jakbyś śpiewał do smerfnych hitów” skomentowała ten występ Doda, a Tomek Karolak dodał „Jakby Joey Tempest to usłyszał, to by nigdy do Polski nie przyjechał”. Później wcale jednak nie było lepiej. Niezbyt udane wykonanie wielkiego hitu Sylwi Grzeszczak i Libera „Co z nami będzie” pogrzebało szansę Artura Partyki i Paulli na oczarowanie jurorów, zgromadzoną w studiu publiczność i widzów. Tym razem na ich temat wypowiedziała się Irena Santor: „Wydaje mi się, że to jest bez stylu. Porządnie zaśpiewane i tyle”. I trudno się z nią nie zgodzić. Za pierwszy występ para zgarnęła 21 punktów, za drugi o dwa więcej. Trafiła też do zagrożonej strefy.
Radek Brzózka i Kasia Cerekwicka nie ukrywali, że nie lubią hip-hopu, że rapowanie nie leży w ich naturze. Jakby od niechcenia wykonali zatem piosenkę Mezo i Kasi Wilk „Ważne”. Radek Brzózka w hiphopowej stylizacji wyglądał komicznie, natomiast Kasia Cerekwicka zapomniała tekstu. Oceny jurorów nie były w związku z tym wysokie. A parze dostało się od Tomka Karolaka, który stwierdził, że spoczęli na laurach. Doprawdy? Nie wydaje nam się! Kasia i Radek swoim kolejnym występem udowodnili, że słowa Karolaka są tylko czczym gadaniem. Ostry rock to coś, w czym czują się jak ryby w wodzie. „Satisfaction” The Rolling Stones to jeden z najważniejszych utworów w historii rocka. Nie dość, że Kasia i Radek zaśpiewali ten utwór z pazurem, tak jak trzeba, to jeszcze go zmodyfikowali i zaskoczyli wszystkich elektroniczną końcówką nawiązującą do innego hitu o podobnym tytule – „Satisfaction” słynnego DJ’a Benny’ego Benassi. Pierwszy występ, za który otrzymali 18 punktów można puścić w niepamięć. Za drugi otrzymali 30 punktów!
Zdaniem Dody w programie tym poza śpiewem liczą się także poczucie humoru, dystans do samego siebie oraz freestyle i wszystkie te cechy podobno uosabia Mariusz Pudzianowski. Śpiewać nie potrafi i raczej się tego nie nauczy. Show robi też marne, ale ludziom o dziwo się podoba. Swoje sobotnie popisy rozpoczął sparodiowaniem Nergala na potrzeby piosenki „Szansa”. Nie trzeba oczywiście zdradzać, kto oryginalnie wykonuje ten utwór i komu chciał się tym samym przypodobać. Wykonanie tej piosenki spoczęło na barkach Ani Wiśniewskiej, ponieważ Pudzian unikał śpiewania jak ognia. Czasem coś pomruczał, lecz suma sumarum skończyło się na podsunięciu mikrofonu Dodzie, która z przyjemnością go wspomogła. O ile ten występ mógł niektórych rozśmieszyć, o tyle kolejny pozostawił wielki niesmak. Miał być komediowy hiphop, a wyszło...? Niestety. Utwór „Maxi Kaz” T-raperów znad Wisły jest chyba najgorzej wykonanym w historii programu. Atmosferę kiczu podkreślały jarmaczne stroje Ani Wiśniewskiej i Pudziana, który wyglądał prawie jak MC Hammer. Doda skusiła się na uszczypliwość i kierując swój komentarz do Ani rzekła „kolorystyka taka a’la twój mąż”, a Tomek Karolak zaczął rapować, dedykując swój utwór Pudzianowi. Za„Szansę” otrzymali 25 punktów, za „Maxi Kaz” 19.
Paulina Sykut i Iwan Komarenko obydwie piosenki wykonali poprawnie. Najpierw rockowy przebój grupy Ira „Ona jest ze snu”. Później „Rowery dwa” Reni Jusis i Jara. Nie da się ukryć, że o wiele lepiej zaprezentowali się w tym drugim, hiphopowym wydaniu. Paulina w końcu się rozluźniła i dała czadu! Najpierw 22 punkty, później 25, co będzie dalej?
Twórcy programu zrobili naprawdę wielką krzywdę uczestnikom programu karząc im rapować. Najlepszym przykładem po temu są Ewa Wachowicz oraz Jacek Wójcicki, którzy nie odnaleźli się w tej konwencji i w wielkim stylu zmiażdżyli utwór „Jak zapomnieć” grupy Jeden Osiem L. Rockowe klimaty wcale nie okazały się jednak lepsze. W piosence „Mniej niż zero” zespołu Lady Pank Ewa niemiłosiernie fałszowała, natomiast Jacek próbował urozmaicić ten utwór swoimi wokalizami. Był to gwóźdź do ich trumny. Totalna masakra. Para musiała opuścić program.
Odcinek ten obfitował także w inne atrakcje. Kasia Cichopek oraz Tomek Karolak O ZGROZO rapowali, ten ostatni zaśpiewał także wielki przebój zespołu Piersi „Całuj mnie”, a Doda zaprezentowała swój nowy strój „Picasso w podwiązkach”. Miejmy tylko nadzieję, że uczestnicy programu nie zostaną już nigdy więcej zmuszeni do rapowania. Nasze uszy tego nie wytrzymają!
Fot. MWmedia
Anita Boharewicz