The Rolling Stones

The Rolling Stones wchodzi w 44. rok działalności pełnej wielkiej muzyki, skandali i seksu. Ma na koncie 44 płyty. Oto ich legenda w 44 odsłonach.
/ 16.03.2006 16:57
The Rolling Stones wchodzi w 44. rok działalności pełnej wielkiej muzyki, skandali i seksu. Ma na koncie 44 płyty. Właśnie ukazała się najnowsza – „A Bigger Bang”, czyli Większy wybuch. Oto ich legenda w 44 odsłonach. Napisał ją dla nas autor monografii zespołu, Daniel Wyszogrodzki.


01. Spotkali się na peronie stacji kolejowej w Dartford pod Londynem. Znali się wcześniej z widzenia. Jeden miał pod pachą płyty czarnych amerykańskich artystów, takich jak Chuck Berry czy Muddy Waters. W 1960 w Anglii było to dowodem czegoś więcej niż ekstrawagancji – pasji. Mick Jagger i Keith Richards uważali, że – poza nimi – taką muzyką nie interesuje się nikt w całej Anglii. Byli w błędzie.


02. Grali w pięciu w każdej wolnej chwili. Jagger, Richards i para kolegów w sekcji rytmicznej: Bill Wyman i Charlie Watts. No i ten piąty – ich guru, Brian Jones. Nie tylko grał na wszystkich instrumentach, nie tylko najlepiej z nich imitował bluesowe style. Brian nawet żył jak stary bluesman – bezdomny wagabunda i utracjusz. To on zaproponował nazwę zespołu: The Rolling Stones. Od tytułu bluesa. Konsekwentnie.


03. Od początku płynęli pod prąd. Grali ostrą czarną muzykę, kiedy cała Anglia szalała za Beatlesami, a radiem rządził Mercey Sound – brzmienie Liverpoolu. I właśnie na tych kontrastach zbudowali potęgę zagrażającą potędze Wielkiej Czwórki. Gdy Beatlesi byli grzeczni i mili, Stonesi byli agresywni i źli. „Czy pozwoliłbyś swojej córce iść na koncert Stonesów?”, głosił ich ulubiony slogan. Córki same przestały się pytać o pozwolenie.


04. Było coś, co różniło Stonesów i Beatlesów jeszcze bardziej niż wizerunek – repertuar. I dopiero kiedy spółka autorska Jagger/Richards stworzyła historyczne „Satisfaction”, piosenki zespołu nabrały tej wagi, co utwory Lennona/McCartneya czy Boba Dylana. Prosty numer o frustracji – w tym samym stopniu seksualnej, co społecznej – stał się hymnem pokoleń. Od 1965 piosenki Stonesów zaczęły młodzież... reprezentować.


05. Ostateczne zrównanie statusu The Beatles i The Rolling Stones (oraz idący za nim podział świata na zwolenników jednych albo drugich) nastąpiło w USA. Wiadomo było, że po występie w programie Eda Sullivana każdy zespół zna cała Ameryka – zadebiutowała w nim Wielka Czwórka. Musieli pójść na pewne ustępstwa. Ocenzurowano słowo „noc” w piosence „Let’s Spend The Night Together”. I wyszło: „spędźmy razem »to coś«”.


06. Na koncertach Stonesów było słychać wszystko, tylko nie Stonesów. Pisk i wrzask, i gwizdki policji. Lała się krew. W Blackpool poszedł w drzazgi fortepian Steinwaya. W Belfaście wyprowadzano fanki w kaftanach bezpieczeństwa. W Wiltshire zemdlało dwieście dziewcząt. W Hadze dwie młodziutkie Holenderki zostały całkowicie odarte z ubrań i wyniesione z koncertu. W Manchesterze zemdlało sto dziewcząt. W tym dwie policjantki.

07. Podniecenie dziewcząt na koncertach zespołów rockowych miało charakter czysto seksualny, muzyka była tylko katalizatorem. Ucieleśnieniem snu o nieskrępowanym spełnieniu stały się groupies – dziewczęta do jednorazowego użytku. Przychodziły po koncercie do ochroniarzy i błagały ich, żeby je do dopuszczono do muzyków i wybrano. Brano zwykle po kilka. Był ich taki nadmiar, że starczało dla kierowców.


08. Stonesi chętnie podtrzymywali wizerunek niegrzecznych chłopców. Do legendy przeszedł incydent na stacji benzynowej. Bill i Keith chcieli skorzystać z toalety. Ale pracownik nie chciał ich do niej wpuścić. Dlatego załatwili sprawę pod ścianą, śpiewając: „Sikamy, gdzie chcemy”. Sprawa skończyła się w sądzie. Świadkowie zeznawali, wskazując oskarżonych: „To oni, Wysoki Sądzie. Stali pod murem i... oddawali mocz”.


09. W życiu Stonesów zaczęły się pojawiać kobiety, z którymi wreszcie mogli się pokazać. Najsłynniejszą była śliczna młoda aktorka i piosenkarka Marianne Faithfull. Nie kryła, jak została dziewczyną Micka: „Przespałam się ze wszystkimi Stonesami i obstawiłam wokalistę”. Po latach burzliwego związku wpadła w silne uzależnienie narkotykowe. Marianne Faithfull wystąpi w warszawskiej Sali Kongresowej 2 listopada 2005 roku.


10. Brian Jones też miał znaną dziewczynę – Anita Pallenberg zagrała w „Barbarelli”. Ale utracił ją na rzecz Keitha Richardsa. W Maroku, gdzie Stonesi znaleźli narkotykowy azyl, Brian sprowadzał do hotelu miejscowe kobiety i domagał się od Anity, aby szła do łóżka z nim i z nimi. Bez względu na ich liczbę. Ale to nie sam pomysł, ale wygląd „partnerek” powstrzymał Anitę od spełnienia tej fantazji. Brianowi pozostał haszysz.


11. Bohaterką słynnego nalotu policji na posiadłość Keitha Richardsa w Redlands została Marianne Faithfull. Za akcją kryła się prowokacja prasowa, pozostał więc opis wydarzeń. Kiedy policja wtargnęła na orgiastyczną prywatkę, jedna z dziewcząt okryła swe nagie ciało futrzanym dywanikiem. I to „dziewczyna w dywaniku” odwróciła uwagę mediów. Kto brał? Co brał? Skąd miał? Nieważne. Pisano tylko o Marianne.


12. Ten jeden raz obaj najważniejsi Stonesi mogli iść do więzienia. Dywanik dywanikiem, ale policja znalazła w Redlands narkotyki. Przed sądem i tak było wesoło – naga dziewczyna nadal nie pozwalała się skupić. Oskarżyciel: „Czy nie sądzi pan, że kobieta powinna być zawstydzona, mając na sobie tylko dywanik w obecności tylu mężczyzn?”. Keith Richards: „Nie. Nie jesteśmy starzy. Nie uznajemy małostkowej moralności”.

13. Stonesi wystąpili w warszawskiej Sali Kongresowej 13 kwietnia 1967 roku jako pierwszy zespół rockowy koncertujący za „żelazną kurtyną”. Agencje światowe pisały szeroko o „zamieszkach” – armatkach wodnych, milicji i tłumach zawiedzionych fanów, którzy nie dostali się na występ. Prawda była prozaiczna: dystrybucja biletów była ściśle kontrolowana przez komunistyczne władze. Przed koncertem publiczność rozgrzewali Czerwono-Czarni.


14. Rolling Stonesi nie nakręcili nigdy swojego wielkiego filmu, pomimo że Beatlesi mieli ich na koncie kilka. Indywidualną karierą aktorską zajął się natomiast sam Mick. W wielkim stylu zagrał zblazowanego dekadenta w filmie „Performance”, gdzie nawet na planie dochodziło do orgii. Nie był jednak przekonujący w obrazie „Ned Kelly”, gdzie wcielił się w postać australijskiego watażki.

15. Warto o tym pamiętać: Brian Jones, założyciel The Rolling Stones, zmarł tragicznie już po tym jak wyrzucono go z zespołu. Pozbawiony nie tylko instynktu samozachowawczego, ale wręcz „igrający z ogniem” (jak w piosence Stonesów), Brian pakował w siebie niewyobrażalne ilości narkotyków i alkoholu. Był kompletnie zaćpany, gdy wskoczył do basenu na swojej farmie. Żył zaledwie 27 lat.


16. Żałując nieobecności w Woodstock, Stonesi urządzili własny festiwal – w Altamont w Kalifornii. Chaos organizacyjny plus zatrudnienie motocyklowego gangu Hell’s Angels w roli strażników porządku zaowocowały wybuchem niekontrolowanej agresji. Kiedy zespół wykonywał „Sympathy for The Devil”, przed sceną zamordowano młodego fana. Incydent uwiecznił przejmujący dokument filmowy „Gimme Shelter”.


17. Album „Sticky Fingers” (Lepkie palce, 1971) był nie tylko przełomowym dokonaniem w dyskografii Stonesów. Otwierał zarazem działalność ich własnej wytwórni płytowej – The Rolling Stones Records i oznaczał początek niezależności oraz szansę na kontrolę rosnących dochodów muzyków. Był także popisem wspaniałej gry nowego gitarzysty. Mick Taylor wytrwał w zespole tylko do 1974 roku. Po nim Stonesem został Ron Wood i jego gra towarzyszy zespołowi do tej pory.


18. Donald Cammell, reżyser filmu „Performance”, przedstawił Mickowi ognistą piękność, mówiąc: „Jesteście stworzeni dla siebie...”. Nazywała się Bianca. Razem z reżyserem i jego damą, Etiopką Miriam, wypili butelkę szampana. Miły gospodarz zaproponował następną butelkę albo chociaż czteroosobową orgię, ale Jagger odmówił. Po chwili przepadł z nową znajomą w sypialni. Rano zaś po nim i po Biance nie było śladu.


19. Nikt nie mógł uwierzyć, że Jagger się żeni. A jednak. Bianca zawładnęła nim bez reszty. Ślub odbył się w St. Tropez, ale nie zawiodła londyńska śmietanka. Artyści, jak Paul McCartney i Ringo Starr. Arystokraci – Ormsby-Gore i Churchille. Świadkami byli Roger Vadim i Nathalie Delon. Strój Bianki na przyjęciu przypominał topless. Nie był to związek z szansą na przetrwanie. Mick zamienił wkrótce brunetkę na blondynkę.


20. Podczas nagrywania znakomitego albumu „Exile On Main Street” (1972) było jasne, że to Keith Richards steruje muzycznym rozwojem zespołu. Ale kiedy w jego willi na Lazurowym Wybrzeżu i na pokładzie jachtu „Mandrax” znaleziono znaczne ilości haszyszu, kokainy, heroiny, koledzy odcięli się dość kategorycznie. Mick oświadczył nawet: „Mieszkamy osobno i spotykamy się jedynie w celu dokonania nagrań”.


21. Jaggera bardziej niż narkotyki zajmowały kobiety, a miał się czym pochwalić: księżna Małgorzata (tylko „fanka”), Natasha Fraser (córka Lady Antonii), Valerie Perrine (ekranizacja „Rzeźni numer pięć” Vonneguta), Blandy Uzielli (Miss Włoch), Victoria Vicuna (Miss Wenezueli). Zmęczony południowym temperamentem żony Bianki Mick związał się z blondynką – Jerry Hall.

22. W czasie amerykańskiego tournée w 1972 roku do legendy Stonesów przeszedł... samolot. Na jego pokładzie odbywały się podniebne orgie. Setki młodych dziewcząt marzyły o rozkosznym „wniebowstąpieniu”. Nierozpowszechniany film „Cocksucker Blues” ukazuje, jak uczennice zdobywały materiał do gazetki! Z grupą latał największy homoseksualista wśród pisarzy oraz największy pisarz wśród homoseksualistów, Truman Capote.


23. Wielki przebój „Angie” zainspirowała Angela Bowie, żona przyjaciela. Już jako była żona Davida Bowie’ego miała 10-letnią kuratelę – dostawała rozwodowe alimenty, a w zamian musiała być grzeczna. Ale w dniu, w którym wzięła do ręki ostatni czek, pobiegła do programu „The Joan Rivers Show” i wykrzyczała, że złapała kiedyś męża w łóżku z Jaggerem! Nago! I co? I... zrobiła im śniadanie.


24. Pytany o rewelacje Angeli Bowie, Keith wzruszał ramionami. Czy on sam nie spał z Jaggerem? Zależy, co to znaczy „spać”. Jeżeli naprawdę chodzi o spanie, to sypiali razem setki razy. Najczęściej w półciężarówce, którą w młodości jeździli z koncertu na koncert. Ale na pytanie o seks gitarzysta wybuchał szczerym śmiechem: „Nigdy w życiu nie byłem aż tak nawalony!”.


25. Keith Richards nie powinien był lecieć w 1977 do Toronto. Przybył z takim zapasem „towaru”, że po rewizji w hotelu postawiono mu zarzut handlu narkotykami zamiast posiadania. Zgodnie z kanadyjskim prawem maksymalny wyrok to dożywocie! Nie było sytuacji, w której przyszłość Stonesów bardziej wisiała na włosku. Szczęśliwie zakończyło się na kuracji odwykowej i koncercie dobroczynnym dla niewidomych.


26. Andy Warhol jest autorem słynnego logo Stonesów – czerwonego języka. Jesienią 1980 roku Victor Bockris (późniejszy autor biografii Warhola) zaprosił do siebie Williama Burroughsa, Andy’ego Warhola i Micka Jaggera. Wokalista Stonesów dał plamę, pytając autora „Nagiego lunchu” o broń palną. Nie wiedział, że Burroughs przed laty przypadkiem zastrzelił żonę.


27. Kiedy w muzyce nadeszły nowe czasy, dinozaury wczesnego rocka (jak Stonesi albo The Who) miały zrobić miejsce dla disco, punku i nowej fali muzyki alternatywnej. Stonesi rozwiązali problem w ten sposób, że zaczęli nagrywać i jedno („Miss You”), i drugie („When The Whip Comes Down”), i trzecie („Emotional Rescue”). Powodzenie płyty „Some Girls” (1978) dowiodło, że nowa muzyka była także ich udziałem.


28. Tournée po USA w 1981 rozpoczęło gigantomanię związaną z występami Rolling Stonesów. Japończyk Kazuhide Yamazaki zaprojektował największą przenośną scenę koncertową, jakiej wcześniej nie widziano. Miała 30 metrów szerokości, po obu bokach wyrastały w kierunku widowni 25-metrowe rampy (żeby Jagger mógł sobie pobiegać). Stonesi zaczynali zarabiać milion dolarów za koncert...


29. Na początku lat 80. Mick Jagger został prawdziwym posiadaczem nieruchomości. Kupił mieszkanie przy Central Park West, dwa kroki od kamienicy Dakota, gdzie mieszkał John Lennon. Nabył chateau nad Loarą w pobliżu Amboise i dwa sąsiadujące rancza w Teksasie – jedno dla Jerry, drugie dla siebie. Wyremontował swój londyński dom na Cheyne Walk, po czym zainwestował w posiadłość na karaibskiej wysepce Mustique.

30. Album „Tatoo You” (1981) należy do najbardziej udanych w całej dyskografii grupy. Hity „Start Me Up” i „Waiting On A Friend” to do dziś ulubione piosenki z repertuaru Stonesów. Teledysk do „Waiting On A Friend” filmowano na punkowej ulicy Nowego Jorku, St. Marks. „Start Me Up” posłużyło w 1995 roku jako podkład do reklamy programu Windows 95. Stonesi zainkasowali za to 12 milionów dolarów!


31. Fanów zaniepokoił przedłużający się brak koncertów Stonesów. Konflikt Jaggera i Richardsa nasilał się. I rozpoczynał się pojedynek na wywiady. Jagger: „Nie wyobrażam sobie dalszej współpracy z Keithem. Nasze zapatrywania na to, co chcemy robić, różnią się zasadniczo”. Richards: „W solowych nagraniach Jaggera nie słyszałem jeszcze niczego, czego nie mógłby zrobić w ramach Stonesów”.


32. Zabawne, ale w latach 80. Stonesi nagrali dwie świetne płyty – „Undercover”(1983) i „Dirty Work” (1986) – niemal się nie widując. Był to okres kariery solowej Jaggera – okres trudny dla fanów Stonesów i dla niego samego. Albumy firmowane nazwiskiem „wokalisty The Rolling Stones” sprzedawały się słabo. Fani nie wyobrażali sobie Stonesów bez Jaggera. Ale Jaggera bez Stonesów po prostu nie chcieli.


33. W Amsterdamie doszło do barowej bójki pomiędzy Mickiem a spokojnym zazwyczaj Charliem. Mick zadzwonił na rauszu do Charliego, budząc go w nocy: „Czy to mój mały perkusista?”. Charlie ogolił się, założył garnitur. Przyjechał na miejsce i zaatakował Micka prawym sierpowym: „To ty jesteś mym cholernym śpiewakiem!”. „Gdybym nie złapał Micka za nogę, wpadłby do kanału”, cieszył się potem Keith Richards.


34. Śliczna Mandy Smith miała 13 lat, kiedy uwiódł ją Bill Wyman. Trzy lata później była już wziętą modelką i basista miał kaprys się z nią ożenić. Gorzej, że jego dorosły syn zaczął się spotykać z przyszłą teściową taty. Pokolenia wymieszały się: Bill Wyman miał 52 lata, Mandy – 17, Steven Wyman miał lat 27, a gorąca mamusia oblubienicy tatusia zaledwie o 10 lat więcej. Tabloidy domagały się podwójnej ceremonii!


35. Wielki koncertowy powrót okazał się początkiem nowego rozdziału, który trwa do dzisiaj. Stonesi przekraczyli kolejną barierę wiekową – Mick skończył 45 lat! Nowe pasmo sukcesów otwierała płyta „Steel Wheels” (1989) i towarzyszące jej tournée. Powtarzano słowa Jaggera: „Pytają mnie od 1966, czy to już koniec. Nie. To nie jest nasza ostatnia trasa”. W samym tylko Nowym Jorku w ciągu sześciu nocy Stonesi zagrali dla pół miliona widzów!


36. Do historii przeszedł występ Rolling Stonesów w Pradze w 1990. Nim zagrali dla 100-tysięcznej widowni (w dużej części z Polski), byli specjalnymi gośćmi Vaclava Havla. Zwiedzili zamek na Hradczanach, zjedli obiad z prezydentem i jego żoną. Wieczorem wybrali się z prezydencką parą na piwo. Koncert w wolnej – od niedawna – Pradze oznajmiały napisy: „Przybywają Stonesi!”. W oryginale: „Kameny se vali do Prahy!”.

37. Bill Wyman był najstarszym Stonesem (rocznik 1936). Legenda głosi, że przyjęto go do zespołu, bo stawił się na casting z własnym wzmacniaczem. Był także – choć w to niełatwo uwierzyć – głównym wśród Stonesów seksoholikiem. Rejestrował się nawet w hotelach jako Mr. A. Vai-lable (pan D. O. Wzięcia). Ale to on pierwszy uznał, że czas odejść z zespołu. „Sława odbija najspokojniejszym ludziom”, skomentował to Keith.


38. Pomówienia członków zespołu o satanizm sięgają lat 60. Oliwy do ognia dolewało wspomnienie Altamont i zbrodni dokonanej pod sceną przy akompaniamencie piosenki o diable. Tymczasem geneza tytułu „Voodoo Lounge” – nowej płyty Stonesów A. D. 1994 – jest całkiem niewinna. Keith Richards natknął się na ukochanej Jamajce na małego kotka. Uznał, że to czary, czyli voodoo. Kotek wszedł w domu pod kanapę, po angielsku: lounge. Proste?


39. Dopiero album „Stripped” (1995) wydany po trasie Voodoo Lounge Tour wniósł coś nowego do koncertowej dyskografii The Rolling Stones. Inne płyty „live” to po prostu pamiątki dla fanów. Ta jest inna – klubowa, akustyczna, intymna. I to na niej znalazł się epokowy hymn Dylana – „Like A Rolling Stone”. Stonesi czekali 30 lat, aby włączyć tę piosenkę do repertuaru. Obok ich „Satysfakcji” jest to najważniejszy utwór rocka.


40. Od premiery albumu „Mosty do Babilonu” (1997) tradycyjne „sex, drugs and rock’-n’roll” przekładamy na „nierząd, wino i bębny”. Ale Stonesi walczyli z nałogami... Zmorą ich lat dojrzałych był alkohol. Ron Wood jest suchy od 2000. Charlie Watts, miłośnik koni (znany z wizyt w Janowie Podlaskim), przeszedł terapię razem z żoną: „Koledzy nazywali mnie Drakulą... Byłem pijany na pogrzebie własnego ojca – bardzo tego żałuję”.


41. Na drugą wizytę Stonesów w Polsce czekaliśmy 31 lat. Zagrali 14 sierpnia 1998 na Stadionie Śląskim w Chorzowie podczas trasy Bridges To Babylon Tour. Mick Jagger przygotował specjalne pozdrowienie dla polskiej publiczności: „Milobydzsnowupolsat!”. Okrzyk padł po wykonaniu dawnego przeboju „Let’s Spend The Night Together”. Rzecz jasna, chciał powiedzieć: „Miło być znowu w Polsce”. A kiedy następna noc?


42. 26 lipca 2003 Mick Jagger obchodził swoje 60. urodziny na koncercie w Pradze. Lider Stonesów jest nie tylko człowiekiem po przejściach, ale i po przemianach. Marchewka i woda Perrier zastąpiły wszelkie używki. Tylko kobiety pozostały, bo – jak mawiał Bill Wyman – ich „nie można przedawkować”. Grozi to najwyżej kolejnym potomkiem. I tak brazylijska modelka Luciana Morad urodziła w 1999 roku najmłodszego Jaggera Jr.


43. Kiedy The Rolling Stones ruszyli w trasę trzy lata temu, „New York Times” zarzucił im „rutynę i chciwość”. Pojawiły się dowcipy o wózkach inwalidzkich. Teraz czekamy, czy wystąpią za rok w Polsce. A jeśli zespół chce zagrać na 50-lecie? Tylko Charlie Watts miałby skończone 70 lat, ale on i tak siedzi przy perkusji. „Najgorsze w starzeniu się jest to, że częściej myśli się o tym, ile nam zostało jeszcze czasu”, mówi Mick Jagger.


44. Nowy album Rolling Stonesów nosi dwuznaczny tytuł „A Bigger Bang”. Dwuznaczność polega na tym, że słowo „bang” oznacza wybuch (np. Większy wybuch i na tę wersję powołują się skwapliwie muzycy), ale jest także slangowym określeniem stosunku płciowego. Czterej starzy zbereźnicy zacierają ręce, bo tylko od nas zależy, którą wersję przyjmiemy. Wszystko jedno. Grunt, żeby wybuch był jeszcze większy.

Daniel Wyszogrodzki/ Viva