Jeszcze nie tak dawno był ulubieńcem Ameryki. W tym roku jednak czytelnicy magazynu „Empire” przyznali mu tytuł „najbardziej irytującej gwiazdy”. W komentarzu do rankingu podkreślono, że aktor z roku na rok dziwaczeje i coraz trudniej dopatrzyć się logiki w jego postępowaniu. Faktycznie, niektóre pomysły „złotego chłopaka Hollywood” (Tom jest tym aktorem, którego filmy najczęściej przekraczają magiczną granicę stu milionów dolarów dochodu) od dawna kwalifikują go na psychoterapeutyczną kozetkę. Problem jednak w tym, że gdy jest się tak bajecznie bogatym jak Cruise, nigdy nie uchodzi się za szaleńca, a po prostu za... ekscentryka.
W sidłach sekty
Tom od dziecka szukał odpowiedniej dla siebie religii. Jako nastolatek chciał być księdzem katolickim, zapisał się nawet na nauki przygotowujące kandydatów do seminarium. Szybko jednak zrezygnował z tego pomysłu zafascynowany religiami Wschodu. Jesienią 1986 roku poznał Mimi Rogers. Aktorka, która kilka miesięcy później została jego żoną (rozwiedli się po trzech latach), wciągnęła go do Kościoła scjentologicznego.
Ta kontrowersyjna organizacja powstała w 1951 roku jako alternatywa dla psychologii. Początkowo miała zajmować się popularyzacją nowych metod rozwoju duchowego oraz radzenia sobie z kłopotami w relacjach z innymi ludźmi. Jednak dwa lata później jej twórca, pisarz science fiction L. Ron Hubbard ogłosił scjentologię „filozofią religijną”. Według niej Jezus nie istniał, a jego nauki (jak również teorie głoszone przez inne wyznania) zostały miliony lat temu sztucznie zaprogramowane w ludzkich umysłach. Jedyną drogą do przywrócenia duszy całkowitej wolności są medytacje z tak zwanymi audytorami (którzy w scjentologii spełniają funkcję psychoterapeutów). Ze względu na swoją „sensacyjność” nauki Hubbarda zyskały popularność wśród gwiazd kina i estrady podatnych na wszelkie ekscentryczne nowinki oraz wśród biznesmenów – choć ci ostatni traktują przynależność do Kościoła bardziej w kategoriach członkostwa w ekskluzywnym klubie dla wtajemniczonych. Scjentologia często bywa też nazywana „religią miliarderów” – a to ze względu na stan portfela swoich wyznawców.
Inne religie szybko uznały scjentologów za sektę, Hubbarda oskarżano zaś, że stworzył Kościół jako przykrywkę do prowadzenia (bez licencji!) praktyk medycznych z dziedziny psychologii. Nie zmienia to faktu, że wiele osób dało się złapać na hasło „wiecznego życia w szczęściu” – na czele z Cruise’em, który ostatnio stał się wizytówką scjentologii. Inna sprawa, że przez kilkanaście lat starał się nie nagłaśniać przynależności do Kościoła. Dopiero kiedy w 2004 roku rozstał się z długoletnim rzecznikiem prasowym Patem Kingsleyem i na jego miejsce zatrudnił swoją siostrę Lee Anne DeVette, także członkinię Kościoła, za jej namową zaczął otwarcie przyznawać się do wyznania i pokazywać na uroczystościach scjentologicznych. Szybko okazało się też, że jest jednym z najbardziej żarliwych zwolenników teorii Hubbarda.
Wielki budowniczy
Kilka tygodni temu Tom ogłosił, że rozpoczyna budowę podziemnego schronu na terenie swojej posiadłości w miejscowości Telluride w stanie Kolorado. Ma on powstać pod obecnym domem aktora i składać się z kilku kondygnacji. Będzie wyposażony w najnowocześniejsze systemy oczyszczania powietrza oraz zapasy jedzenia i picia, które wystarczą dla kilkunastu osób na kilka lat. Całość zasilać będą baterie słoneczne. Koszt budowy szacowany jest na 10 milionów dolarów. Po co Cruise’owi takie wyjątkowo niepraktyczne lokum? Otóż święcie wierzy on w teorię swego scjentologicznego guru głoszącą, że niebawem naszą planetę podbije galaktyczny władca Xenu. Według scjentologów 75 milionów lat temu zabił on na naszej planecie samodzielnie myślące istoty, a następnie za pomocą trójwymiarowych projekcji na wielkich ekranach wgrał w ich dusze swoje teorie, łącznie z tą dotyczącą istnienia Boga i diabła. Xenu, obecnie więziony wewnątrz wielkiej galaktycznej góry, niebawem uwolni się, aby ponownie odwiedzić Ziemię. I to bynajmniej nie z misją pokojową.
Nawet najwięksi fani aktorskich talentów Toma muszą się zgodzić, że wiara ich idola w tego typu opowieści może wydawać się przejawem lekkiej fiksacji. Złośliwi podpowiadają, że Cruise powinien przestać grać w filmach science fiction, zwłaszcza tych, w których ratuje świat (przypomnijmy „Wojnę światów” czy „Raport mniejszości”), bo rzeczywistość zaczyna mu się mylić ze scenariuszami. Wrogowie aktora podkreślają zaś, że jego paranoja trwa od lat i pal licho, gdyby szkodziła tylko jemu – gorzej, że chore wizje i ślepa wiara aktora zaczynają zagrażać jego najbliższym.
Żona z castingu
Swoją trzecią żonę (drugą była Nicole Kidman) Katie Holmes Tom poznał w kwietniu 2005 roku, kiedy to na jego zaproszenie wzięła ona udział w castingu do „Mission Impossible III”. Już wtedy pojawiły się plotki, że przy tej okazji aktor zrobił także prywatny casting na... żonę. Zdaniem prasy Katie miała w nim pokonać m.in. Scarlett Johansson, Jessicę Albę i Kate Bosworth. W czym okazała się lepsza? Być może w tym, że poza młodością i dużej klasy urodą dysponowała jeszcze jednym atutem – od dziecka kochała się w Tomie. Ściany jej pokoju w domu rodzinnym w Ohio były obwieszone jego plakatami, a chwilę poznania swego idola Holmes podsumowała słowami: „To było spełnienie wszystkich moich marzeń”. Szybko jednak okazało się, że przejście od marzeń do codzienności bywa bolesne.
18 kwietnia zeszłego roku Katie urodziła Tomowi córeczkę, której dano na imię Suri. Siedem miesięcy później Holmes i Cruise pobrali się w czasie ceremonii scjentologicznej w Rzymie, w której wzięli udział m.in. Jennifer Lopez z Markiem Anthonym, Will Smith i Jada Pinkett Smith oraz Victoria i David Beckhamowie. Kiedy legalność „scjentologicznego” małżeństwa zaczęła być kwestionowana przez media i specjalistów od prawa, para wydała oświadczenie, że przed wizytą w stolicy Włoch dopełniła w sekrecie formalności w urzędzie w Los Angeles. Nie przedstawiła jednak na potwierdzenie swoich słów żadnych dokumentów, co sprawia, że plotki wokół tego, czy w istocie są mężem i żoną, ciągle nie milkną. Gdyby okazało się, że ich małżeństwo jest nieważne, swoją moc straci także intercyza, którą dla Katie wynegocjował przed ślubem jej ojciec – specjalista od spraw rozwodowych. Zakłada ona, że w razie rozwodu Holmes otrzyma od Toma 25 milionów dolarów. Intercyza to ostatnia rzecz, którą ojciec był w stanie dla niej zrobić. Po narodzinach Suri Cruise odgrodził bowiem Katie od jej znajomych i rodziny.
Za murem
Od chwili ślubu Tom i Katie zamknęli się w szczelnym kręgu znajomych – wyłącznie członków Kościoła scjentologicznego, bo innym osobom aktor nie ufa. Co prawda Holmes może spotykać się z rodzicami, ale Tom jest niezadowolony, gdy robi to częściej niż raz na miesiąc. Kiedy muszą się rozdzielić, Katie zawsze towarzyszy zaufana przyjaciółka Cruise’a Jessica Rodriguez, oczywiście także członkini sekty. Jest niczym cień aktorki – z jej towarzystwem muszą pogodzić się nawet dziennikarze, którzy są umówieni na wywiady z Holmes. Gdy Katie udzielała wywiadu magazynowi „W”, redaktor tej gazety przeżył mały szok, gdy Jessica zaczęła podpowiadać aktorce odpowiedzi na jego pytania. „Wyglądało to tak, jakby Holmes miała wcześniej przygotowane przez kogoś swoje kwestie, a Rodriguez pilnowała, czy nie pomyli się przy ich wygłaszaniu” – skomentował. Zapytana przez niego wprost, kim jest dla Katie, Jessica stwierdziła, że są „starymi kumpelkami”. W istocie poznały się kilka tygodni wcześniej.
Katie każdy swój krok musi konsultować z mężem – jeśli ten uzna, że nie powinna się gdzieś pokazać, aktorka zostaje w domu. Tak było choćby w przypadku zaproszenia na tegoroczny październikowy Tydzień Mody w Nowym Jorku. Choć Katie została na niego zaproszona przez wspólną znajomą Cruise’ów Victorię Beckham, Tom nie zgodził się dać żonie „wychodnego”. Być może dlatego, że Beckhamowie nie ulegli czarowi nauk Hubbarda i nie przystąpili do Kościoła scjentologicznego, choć Tom zrobił wiele, aby ich do tego namówić.
Żona czy niewolnica?
Odpowiedź na pytanie, czemu aktorka nie zbuntuje się przeciw tyranii męża, jest oczywista. Od początku ich związku Cruise robi wszystko, aby ubezwłasnowolnić Katie. Pod jego ścisłą kontrolą znajduje się nie tylko życie prywatne żony, ale i jej kariera zawodowa. Holmes na polecenie męża musiała zwolnić swoją agentkę, a jej obowiązki powierzyć siostrze aktora. Odkąd się poznali, Katie nie przyjęła żadnej większej roli. Dlaczego? Oficjalnie – bo proponowane jej scenariusze nie zyskały uznania scjentologów, którym Tom wysłał je do konsultacji. Choć oczywiście jest to prawdopodobne (scjentolodzy nie popierają propagowania używek, nie dziwiłby więc brak ich zgody, aby Holmes wcieliła się w oferowaną jej rolę narzeczonej Andy’ego Warhole’a Edie Sedgwick, narkomanki), to Cruise może tym sposobem próbować zmusić Katie do urodzenia kolejnego dziecka.
Ponoć aktorka nie była zachwycona wizją powiększenia rodziny, jaką Tom roztaczał w ostatnich wywiadach. Z tego powodu miało dojść do pierwszej większej kłótni między małżonkami podczas niedawnej wizyty, jaką Katie złożyła Tomowi w Berlinie, gdzie kręcił on zdjęcia do filmu „Walkiria”. Jednak już następnego dnia po sprzeczce para pokazała się uśmiechnięta i pogodzona w zoo na rodzinnym spacerze, a tydzień później w czasie wywiadu dla niemieckiej telewizji Tom pewnym siebie tonem stwierdził, że pojawienie się na świecie jego kolejnego potomka to tylko kwestia czasu. W zamian Cruise obiecał podobno Katie, że założy firmę produkcyjną, która zajmie się realizacją filmów napisanych specjalnie dla niej. Małżonkowie ustalili też, że w pierwszym z nich wystąpią oboje.
Bezstresowe wychowanie
Największy wpływ na wychowanie córki Toma i Kate mają... nakazy scjentologiczne. To one sprawiły, że Suri nigdy nie poznała smaku mleka matki, bo scjentologia uważa, że jest to niezgodne z naturą. To one także głoszą, że dziecku nigdy nie powinno się niczego zabraniać, a w razie jakichkolwiek przewinień nie można go karcić, tylko trzeba „wspierać duchowo”. Żałujecie, że wasi rodzice nie są scjentologami? Nie wiadomo, czy jest czego zazdrościć. Suri grozi bowiem, że wyrośnie na rozkapryszoną egocentryczkę, a takie osoby rzadko kiedy dobrze radzą sobie w życiu. Jak twierdzą znajomi Cruise’ów, 18-miesięczna mała doskonale już wie, że może robić to, co jej się żywnie podoba, i nikt nie powie jej złego słowa. Kiedy nie chce spać, siedzi przed telewizorem i ogląda bajki do późnej nocy. Gdy coś jej się nie spodoba, zaczyna płakać, bo wie, że wszystkie jej kaprysy natychmiast zostaną spełnione. O to ostatnie dbają dwie niańki z Kościoła scjentologicznego, które pilnują, czy Cruise i Holmes przestrzegają zaleceń wychowawczych Kościoła, a nawet mają prawo udzielić im reprymendy. W ten sposób Tom i Katie łatwo mogą wychować małego potworka. Czy tak się stanie? Cóż, szkoda byłoby, gdyby za kilka lat Suri trafiła do rankingu „najbardziej rozkapryszonych dzieci gwiazd”, choć na razie dzięki swemu ojcu jest na dobrej drodze, aby w takim zestawieniu zdobyć pierwszą lokatę.
Aleksander Rogoziński / Party