Narodziny gwiazdy
Ich wynalezienie zajęło szewcom nie lata, lecz wieki. Zwykłe obcasy w butach zaczęto robić już około 1500 roku naszej ery. Początkowo nosili je mężczyźni i służyły głównie po to, by buty nie wysuwały się ze strzemion w siodle. Pierwszą kobietą, która dostrzegła zalety wysokich obcasów, była prawdopodobnie Katarzyna Medycejska, drobna i niezbyt urodziwa kobietka, która za wszelką cenę chciała zdobyć serce przyszłego króla Francji Henryka II. I udało jej się to, bo gdy w 1533 roku przybyła na bal, jej buty na wysokich obcasach wzbudziły sensację i podziw zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn. A przecież był to dopiero praprzodek szpilek.
W latach 20. ubiegłego wieku włoskim szewcom udało się nieco zwęzić obcas, co zauważył i szybko wykorzystał Christian Dior. Gdy po drugiej wojnie światowej, która kojarzyła się z biedą i szarością w modzie, zaproponował kobietom nową seksowną sylwetkę: sutą spódnicę spiętą szerokim pasem, dopełnił ją właśnie szpilkami zaprojektowanymi przez swojego ulubionego szewca Rogera Viviera. Jednak dopiero w 1955 roku, czyli zaledwie pół wieku temu, włoskim szewcom udało się zrobić obcas z takiego materiału, który nie uginał się pod ciężarem ciała. Nawet Manolo Blahnik wspomina swoją wielką wpadkę na pokazie mody Ossie u Cecila Beatona i Davida Hockneya. Buty, które zrobił wówczas dla modelek, tak się gięły, że dziewczyny omal nie powykręcały sobie nóg w kostkach.
Poniżające, złe i niezdrowe
Od początku istnienia szpilek towarzyszyły im więc przeróżne kontrowersje: od moralnych począwszy, przez społeczne, na medycznych skończywszy. Jeszcze pod koniec lat 50. i na początku 60. uważano je za symbol złego gustu i prowadzenia się. Kobieta w szpilkach była przeciwieństwem nadobnej pani domu, która nosiła rzeczy skromne, na ogół pozbawione seksualnej mocy przyciągania. Sylwetka kobiety w szpilkach zmieniała się bowiem znacząco. Biust przesuwał się ku przodowi, pupa do tyłu, nogi stawały się optycznie dłuższe, a sylwetka smuklejsza. Łydki nabierały lepszego kształtu, co razem czyniło z kobiety obiekt męskich westchnień. W filmie „Słodka Irma” tytułowa bohaterka, która była prostytutką (grana przez Shirley MacLaine), musiała mieć spódnicę z rozcięciem i czarne szpilki. Szpilki pojawiały się też często na okładkach kryminałów jako typowe narzędzie zbrodni. Zresztą nawet w filmie „Single White Female” z 1992 roku, z Bridget Fondą i Jennifer Jason Leigh, bohaterka grana przez Jennifer zabija chłopaka przyjaciółki, wbijając mu czarną szpilkę w głowę.
Po przyzwoitkach na wojnę ze szpilkami ruszyły obute w męskie pantofle feministki, które uważały, że to nowa forma zniewolenia kobiety przez mężczyznę. Wkrótce zaś atak przyparli lekarze. Według ortopedów noszenie tak wysokich obcasów ma powodować między innymi skrzywienia kręgosłupa, deformację stóp i kolan, które musiały teraz utrzymać równowagę ciała, czy skrócenie ścięgien Achillesa.
Szpilki czy może bamboszki?
Kobiety pokochały jednak szpilki od pierwszego wejrzenia i nic nie robią sobie z argumentów obrońców moralności czy lekarzy. Bo żaden inny element garderoby nie dodaje kobiecie tyle seksapilu. Jak głosi legenda, Marilyn Monroe zawsze miała jedną szpilkę krótszą od drugiej, by bardziej kołysać biodrami. Czyż można sobie wyobrazić Marilyn Monroe w scenie z filmu „Słomiany wdowiec” w innych butach niż szpilki, kiedy to podmuch z przejeżdżającego pod kratką wentylacyjną metra podwiewa jej sukienkę? Albo Liz Taylor, która w „Kotce na gorącym blaszanym dachu” spaceruje po domu w bamboszach? Szpilki nosiły Ava Gardner i Anjelica Houston, która przez wiele lat była związana z Manolo Blahnikiem.
Za szpilkami przepada i bardzo wysoka Paloma Picasso, i drobniutka Kylie Minogue. Bez szpilek wyglądałaby jak dziewczynka z wielką głową, niebotyczne obcasy czynią z niej kobietę, której wyglądu zazdroszczą kobiety na całym świecie. W szpilkach kochała się księżna Diana. Choć dopiero po rozwodzie z księciem Karolem pozwoliła sobie na noszenie wysokich obcasów, by nie górować nad mężem wzrostem. Zdaniem ekspertów jej dramatyczne wystąpienie w telewizji w 1994 roku, kiedy to publicznie opowiedziała o romansie Karola z Camillą Parker-Bowles, zrobiło tak silne wrażenie także dlatego, że miała na sobie czarne szpilki. Ze szpilek cieszy się dziś Nicole Kidman, która także długo rezygnowała z wysokich butów ze względu na Toma Cruise’a, który ma kompleks niskiego wzrostu. Jak niesie wieść, Cher zoperowała sobie nie tylko śródstopie, by lepiej pasowało do szpilek, lecz także skróciła palce. Tak czy owak, w szpilkach wygląda rewelacyjnie.
Spacerkiem przez życie
Tym bardziej że te od najlepszych szewców, takich jak Manolo Blahnik, Jimmy Choo czy Christian Louboutin, już same w sobie są dziełami sztuki. Szpilki od Louboutina mają tak cudowne kształty i fantazyjne obcasy, że przypominają kobiecą sylwetkę. To on jest pomysłodawcą wycięcia na dwa palce w przodzie buta, które czyni ze szpilek but szczególnie seksowny. Blahnik i Choo potrafią zdobić swoje dzieła kamieniami, kokardkami i sprzączkami, by przykuwały uwagę już z daleka.
Szpilki dobrych marek są też wygodne. Blahnik, który od feralnego pokazu u Ossie wciąż udoskonalał swój produkt, opracował taki krój obcasa, który stabilizował stopę i odciążał palce. Obcasy w jego szpilkach są zawsze wygięte w kierunku środka stopy. To sprawia, że nawet na szpilce powyżej ośmiu centymetrów, którą już uważa się za wysoką, noga nie zsuwa się do przodu. Jak mówi Sarah Jessica Parker, która pokochała buty od Blahnika: „Trzeba się nauczyć w nich chodzić, co nie przychodzi z dnia na dzień. Ale dziś mogę w nich nie tylko podbiec, by zatrzymać taksówkę na Manhattanie, ale nawet ścigać się w maratonach. Być może zniszczyłam sobie stopy, ale po co mi stopy? Jeśli już, to chyba właśnie po to, by nosić »manole«”, żartuje Sarah.
Jak słusznie zauważa Louboutin, chodzenie w szpilkach spowalnia chód kobiety, i bardzo dobrze. „Kobiety narzekają, że nie mogą biegać w szpilkach. A ja je pytam, po co w ogóle biegać. Specjalnie robię buty na takich obcasach, by nie dało się w nich szybko chodzić, bo kiedy idzie się wolno, można wiele zobaczyć i samemu zostać zauważonym. W biegu życie umyka i traci się bardzo wiele. Szpilki to nie tylko buty, lecz cała filozofia życiowa”.
Drobne „ale”
Jedyna poważna wada szpilek to ich cena. Za te dobrze wyprofilowane, od modnego projektanta, trzeba zapłacić kilkaset, a nawet kilka tysięcy złotych. Ale kto by w takich sprawach jak kupno szpilek zważał na cenę, kiedy idąc Piątą Aleją, St. Germain czy Krakowskim Przedmieściem, ściąga się pełen podziwu wzrok, a świat wydaje się tuż na wyciągnięcie ręki. Jedna para czarnych klasycznych szpilek to dziś elementarne wyposażenie szafy każdej eleganckiej kobiety. Ale to minimum. Jak mówi Victoria Beckham: „Nie ma takiej liczby szpilek, które nie przydałaby się współczesnej kobiecie. Sama mam ich... no, ileś tam. Nie wiem dokładnie ile, ale wszystkie kocham tak samo”.
Magda Łuków / Viva