Problemy pojawiły się już w dniu ogłoszenia ich zaręczyn. Planowali ogłosić je w walentynki, tymczasem wiadomość przeciekła do gazet cztery dni wcześniej. Karol marzył o wystawnym weselu, jego matka królowa Elżbieta zarządziła jedynie uroczysty obiad. Dwa dni później okazało się, że narzeczeni nie mogą pobrać się w Zamku Królewskim w Windsorze. Wcześniej zamek musiałby wystąpić o licencję na
udzielanie w nim ślubów. Z dostaniem jej nie byłoby problemu, jednak jest ona przyznawana na trzy lata i w tym czasie każdy Brytyjczyk, który by chciał, mógłby wziąć tam ślub. Taką możliwość królowa natychmiast wykluczyła. Karol i Camilla postanowili zatem pobrać się w urzędzie miejskim w Windsorze, 8 kwietnia. Ze względu na śmierć i pogrzeb papieża Jana Pawła II w ostatniej chwili musieli przełożyć ślub na następny dzień. To spowodowało, że zostali „wciśnięci” między kilka ślubów „zwyczajnych ludzi”, którzy kilka miesięcy wcześniej zaplanowali tam ceremonię.
Kolejny cios przyszedł znów ze strony królowej, która oświadczyła, że nie pojawi się na zaślubinach syna, bo to zbyt skromna ceremonia dla królewskiego majestatu. Pojawiły się też problemy z kierowniczką biura księcia Karola Carolyn Robb. Zażądała ona tantiem za zdjęcie narzeczonych, które wykorzystano na okolicznościowych znaczkach pocztowych. Królowej nie spodobało się też oświadczenie znawców prawa konstytucyjnego, którzy oświadczyli, że gdy Karol obejmie angielski tron, Camilla zostanie królową Anglii. Poddani zaś nie byli zachwyceni tym, że jak się okazało – czy to się Camilli podoba, czy nie – będzie nosiła także tytuł księżnej Walii, do tej pory nieodłącznie kojarzony z królową ludzkich serc – księżną Dianą.
W centrum uwagi
Mimo wszelkich przeciwności, w dniu ślubu Camilla zrobiła furorę. To ona była najważniejsza. Cała uwaga mediów, poddanych i gości była skoncentrowana na niej. Wszyscy chcieli zobaczyć jej kreację, zastanawiali się, jak się zachowa i czy poradzi sobie ze stresem.
Camilla stanęła na wysokości zadania. Po raz pierwszy bezwzględnie zachwyciła rodaków i świat. Od momentu, gdy o 12.30 wysiadła przed urzędem miejskim w Windsorze z ciemnowiśniowego rolls-royce'a wzruszona, ale uśmiechnięta. Ubrana w szyfonową suknię w kolorze ostrygowym z dopasowanym do niej żakietem wzbudziła podziw, ale i zaskoczenie. Zaskoczenie wywołało to, że Camilla zdecydowała się na długość do kolan. Kreację zaprojektował duet znanych w Londynie projektantek Robinson-Valentine. Całości dopełniał słomkowy kapelusz ozdobiony białymi piórami i białą francuską koronką projektu najsłynniejszego artysty modysty Philipa Treacy’ego oraz robione na zamówienie jasnobeżowe pantofle na pięciocentymetrowym obcasie projektu Lindy Bennett. Na palcu Camilli błyszczał zaręczynowy pierścionek, na lewym nadgarstku miała swoją ulubioną złotą bransoletkę, a do żakietu przypięła broszkę z emblematem księcia Walii, którą podarował jej Karol. Werdykt komentujących ceremonię na żywo w TV stylistów brzmiał zgodnie: Wygląda bardzo elegancko i odpowiednio do okazji. Zaraz potem zaczęły się spekulacje, czy na specjalne nabożeństwo w kaplicy Świętego Jerzego, które ma nastąpić po ślubie cywilnym, Camilla się przebierze?
Przysięgi za zamkniętymi drzwiami
Zanim jednak para udała się do kościoła, w urzędzie miejskim w Windsorze odbyła się zamknięta ceremonia ślubna, w której uczestniczyło zaledwie 30 osób. W tym synowie Karola książę William i Harry, dzieci Camilli – Tom i Laura ze swoimi partnerami, jej ojciec major Bruce Shand i brat Mark Shand. Był też książę Wessex Edward i jego żona Sophie oraz książę Yorku Andrzej i jego córki Beatrice i Eugenia. Byłej księżnej Yorku Sarah Ferguson nie zaproszono.
Świadkami młodej pary byli książę William i Tom Parker-Bowles, którzy podawali obrączki ze złota wykonane ręcznie przez pracowników domu jubilerskiego Wartski.
Po trwającej 20 minut ceremonii 58-letnia Camilla wyszła z urzędu już jako jej królewska wysokość księżna Kornwalii, żona brytyjskiego następcy tronu. Od zebranego przed budynkiem tłumu (ok. 20 tysięcy) poddanych przyjmowała gratulacje. Potem w towarzystwie męża wróciła do Zamku w Windsorze, aby przygotować się do nabożeństwa w kaplicy Świętego Jerzego zaplanowanego na 14.30.
Specjalne błogosławieństwo dla młodej pary transmitowała na żywo telewizja. Tam też zebrało się blisko 800 gości – przedstawicieli arystokracji, polityki oraz show-biznesu. Byli aktorzy Kenneth Branagh i Rowan Atkinson (Jaś Fasola), żona Stinga – Trudie Styler i Phil Collins.
Królowa Camilla
Kreacja ślubna Camilli zrobiła doskonałe wrażenie dzięki swej prostocie, wszyscy zastanawiali się więc, czy nie zepsuje tego kreacją, w której pojawi się w kościele. Gdy ponownie wysiadała z rolls royce’a, wstrzymano oddech. „Strzał w dziesiątkę!”, orzekli komentatorzy.
Camilla pokazała się w jasnobłękitnej jedwabnej sukni z trenem do ziemi, którą uzupełniał elegancki płaszcz w identycznym kolorze ręcznie malowany i wyszywany złotą nicią. Kreacja Robinson-Valentine inspirowana średniowieczem miała przypominać aksamitną suknię, którą Camilla miała na sobie podczas gali w Royal Opera House. Aby osiągnąć zamierzony efekt, projektantki kilka dni spędziły w muzeum Victoria and Albert, gdzie wnikliwie studiowały wystawione tam zabytkowe tkaniny – opracowując sposób kroju oraz wykonania złotych ornamentów, które miały nawiązywać swoim kształtem do biżuterii ukochanej, nieżyjącej już matki Camilli. Właściwe prace nad ślubnymi kreacjami zaczęły się już 21 lutego, a zakończyły ósmą, ostateczną przymiarką na dwa dni przed ceremonią. Jedwabne pantofelki na pięcioipółcentymetrowym obcasie i w tym przypadku na zamówienie wykonała Linda Bennett. Philip Treacy znowu zajął się nakryciem głowy. I to był jedyny punkt, który wzbudził kontrowersje. Bo o ile brytyjscy styliści piali z zachwytu nad aureolą z piór i imitacji gałązek ozdobionych kryształami Swarovskiego, to zagraniczni komentatorzy chętniej mówili o jeżozwierzu na głowie, szczotce ryżowej lub miotle.
Mimo tego drobnego zgrzytu, wszyscy byli jednak zgodni co do tego, że w kościele Camilla wyglądała jak „prawdziwa królowa”. „Ustaliła standardy, jak powinny wyglądać na swoim ślubie kobiety nie pierwszej młodości”, mówili. Nawet Elizabeth Emanuel, która projektowała suknię ślubną księżnej Diany, pochwaliła Camillę za styl: „Jej wybory były odważne i niezwykłe, ale bez wątpienia był to triumf Camilli.
Podczas nabożeństwa odprawianego przez arcybiskupa Canterbury Rowana Williamsa po prawej stronie kaplicy zasiadała rodzina Karola z królową Elżbietą II na czele, po lewej rodzina Camilli.
Na dobre i na złe
Podczas ceremonii arcybiskup zapytał oboje, czy rozumieją, że „małżeństwo to związek na dobre i na złe, w bogactwie i w biedzie, w chorobie i zdrowiu” i czy przyrzekają „kochać się i szanować, dopóki śmierć ich nie rozłączy”. Odpowiedzieli mu zgodnie: „Tak”. Klęcząc i trzymając się za ręce przyrzekli sobie wierność. Po tym wzruszającym momencie arcybiskup zapytał zebranych w kaplicy gości: „Czy wy, rodzina, przyjaciele i poplecznicy będziecie wspierać księcia w jego ślubnym przyrzeczeniu do końca jego życia?”. Zgodny chór blisko 800 głosów odpowiedział: „Będziemy!”. Nie było jednak wymiany obrączek ani królewskiego pocałunku w usta, na który tak liczyli poddani.
Nie było go również i na schodach kaplicy. Czekano także na wspólne pozowanie do zdjęć młodej pary i królowej. Elżbieta II spędziła jednak na schodach jedynie 52 sekundy, podczas których nie zamieniła z nową synową ani słowa. Mimo to, jak twierdzą goście, podczas przyjęcia weselnego wydanego przez nią w apartamentach Zamku w Windsorze, w stosunku do Karola i Camilli królowa zachowywała się już jak prawdziwie kochająca matka. Była w doskonałym nastroju, a podczas oficjalnego przemówienia zażartowała nawet, co rzadko jej się zdarza: „Mam dwie informacje. Pewnie wszyscy chcecie wiedzieć, kto wygrał dziś Grand National (końską gonitwę)? Hedgehunter! Druga informacja jest taka, że mój syn się ożenił”. Ten żart spotkał się z wielkim aplauzem zebranych, a królowa dodała także, że jest bardzo dumna z syna i młodej parze życzy wiele szczęścia.
Potem przemawiał Karol, który przede wszystkim dziękował „mojej kochanej Camilli, za to, że podjęła to wyzwanie i wyszła za mnie”. Przyjęcie trwało około dwóch godzin, a serwowano między innymi pieczoną dziczyznę z konfiturą porzeczkową, duszone krewetki i tartinki z ciemnego pieczywa z wędzonym łososiem i kawiorem, a na deser tartoletki z truskawkami, ciasteczka bananowo-karmelowe, tartę cytrynową i oczywiście tort weselny w kształcie prostokąta. Książę Karol pokroił go swoim oficerskim mieczem. Wcześniej oręż należał do jego pradziadka króla Jerzego V.
Zaraz po przyjęciu nowożeńcy pojechali w podróż poślubną do Szkocji, do królewskiej posiadłości Balmoral. Podobno Harry i William udekorowali bentleya ojca złotymi, czerwonymi i białymi balonami i napisami na szybach „Książę i księżna” oraz „Just Married”, czyli Nowożeńcy.
„Miodowy miesiąc” trwał 10 dni. Już następnego dnia po przyjeździe do Balmoral, o 11.00 książę Karol i jego małżonka pojawili się na mszy w lokalnym kościele, gdzie modlono się o pomyślność ich małżeństwa.
Agnieszka Jastrzębska/ Viva