Johansson potrafi wybrać chłopaków, którzy zapewniają stosowny rozgłos. Wcześniej głośno było o romansie aktorki z Jaredem Leto, Benicio Del Toro i z lordem Frederickiem Windsorem, synem księcia Michaela z Kentu. „Najważniejsza w życiu jest miłość. Wszyscy, którzy uważają inaczej, są wypaleni od środka”, kwituje swoje miłosne podboje.
Widzowie pokochali ją za rolę znudzonej młodej żony z filmu Sofii Coppoli „Między słowami”. Potem była głośna „Dziewczyna z perłą”. Za obie kreacje Johansson została nominowana do Złotych Globów i nagród BAFTA. Sukcesy jednak nie przewróciły aktorce w głowie. Johansson twierdzi, że chciała grać od zawsze i wie, jak sobie radzić z sukcesem. 31 marca na ekrany polskich kin wszedł film „W doborowym towarzystwie”. Johansson gra tu u boku Dennisa Quaida i Tophera Grace’a. Aktorka wciela się w rolę pięknej nastolatki, w której zakochuje się znajomy jej ojca. Johansson mówi, że scenariusz spodobał jej się od razu, a kiedy ona tak mówi, producenci zacierają ręce. Bo młodziutka Scarlett ceniona jest nie tylko za talent aktorski, ale i za niezwykłą intuicję w doborze ról. „Do tej pory jakoś udało mi się omijać gnioty”, mówi ze śmiechem Johansson. Przyznaje jednak, że role dobiera, kierując się prostym kluczem: wybiera tylko te filmy, które sama chętnie by obejrzała. Okazuje się, że takich obrazów jest całkiem dużo, bo w zeszłym roku Johansson zagrała aż w siedmiu.
Mimo iż aktorka zarzeka się, że sama kariera nie jest dla niej najważniejsza, już teraz porównuje się ją do Marilyn Monroe. Ale aktorstwo już jej nie wystarcza. Jak najszybciej chce stanąć po drugiej stronie kamery. „Najbardziej chciałabym nakręcić naprawdę przerażający horror”, przyznaje Johansson. Aktorka zaczęła się nawet zastanawiać, czy w ogóle nie skończyć z aktorstwem. Jak na razie jednak ciągle jest mile widziana nawet przez najbardziej doborowe towarzystwo Los Angeles.
Iza Bartosz/ Viva