Rozmowa z Christine Baranski

W serialu "Żona idealna" gra Diane Lockhart, prawnika procesowego oraz twardą i inteligentną feministkę. Głęboko wierzy w potęgę kobiet na rynku pracy. Wiele poświęciła, aby rozbić „szklany sufit”, który ogranicza rozwój zawodowy kobiet.
/ 08.06.2010 09:51

Jak doszło do Twojego udziału w tym projekcie?

Mój agent powiedział mi, że jest jeden szczególnie dobry serial pt. „Żona idealna” z odpowiednią rolą dla mnie. Przeczytałam scenariusz, spotkałam się ze scenarzystami, reżyserem i dostałam propozycję tej roli. To wszystko wydarzyło się dość szybko, pomyślałam, że jest to dobry kierunek dla mnie jako aktorki. Miałam już za sobą doświadczenie w pracy w teatrze, w komedii filmowej i telewizyjnej, w musicalu - udział w „Mamma Mia” i dziewięć miesięcy pracy na Broadway

u. Myślałam więc o roli dramatycznej jako następnym wyzwaniu. Rola wydała mi się bardzo interesująca. Cały projekt był wciągający dzięki Julianne (w jej roli Alicia Florrick) i scenariuszowi. Zdjęcia odbyły się w Nowym Jorku, praca na planie była prawdziwą przyjemnością.

Jak oceniasz kobiety w tym programie, czy są między nimi różnice, czy one wszystkie są bardzo silne?

Silne kobiety są pokazywane w różnych programach, ale najważniejsze jest to, w jaki sposób scenarzyści wydobędą z nich tą siłę. Scenarzyści „Żony idealnej” są naprawdę dobrzy w odkrywaniu i opisywaniu charakterów kobiet, pozwalają im jednocześnie na zachowanie pewnej tajemnicy i złożoności osobowości, o którą ciężko w produkcjach telewizyjnych pisanych na bieżąco tydzień za tygodniem. Tam historia jest ustalona i w sumie widzi się w kółko te same barwy, charaktery.
Sposób, w jaki napisany jest serial „Żona idealna” sprawia, że naprawdę chce się poznać przeszłość, historię tych kobiet. Każdy jest zaintrygowany tym, jak wygląda ich życie, i co z nim uczynią w przyszłości. Myślę, że jest to kwestia dobrego scenariusza, wiary w tę historię i faktu, że scenarzyści nie muszą wszystkiego odkrywać od razu.

Jesteś znana głównie z ról komediowych, czy zależy ci na tym, aby przypomnieć widzom, że możesz grać również role dramatyczne?

Nie mam pewności, czy ludzie w ogóle mają świadomość mojej osoby jako aktorki dramatycznej. Myślę, że nie pamiętają tego, co robiłam pomimo, że grałam w sztukach dramatycznych m.in. w Szekspirze. Jeśli chodzi o film i telewizję, to tak naprawdę jestem znana z ról komediowych. Dzięki temu mogłam też wydobyć z mojej bohaterki poczucie humoru, którego jest coraz więcej w każdym kolejnym odcinku.
Jest to dla mnie nowa formuła, z czego zresztą się cieszę, gdyż zawsze uważałam, iż dobry aktor powinien zaskakiwać ludzi. Żaden porządny aktor nie chce się powtarzać w podobnych rolach i grać tylko takie postaci, z których słynie i w odgrywaniu których jest dobry. Chciałabym zaskakiwać widzów i robić na nich za każdym razem wrażenie. Ostatnio na przykład zrobiłam serię musicali, dzięki czemu mogłam pokazać widzom, że umiem śpiewać i tańczyć. Nie wiedzieli tego wcześniej, gdyż kompletnie nie jestem kojarzona z tym gatunkiem. Podobnie jest w przypadku „Żony idealnej”. Myślę, że będę miała możliwość rozwijania tej postaci, jej zaplecza, że będę mieć wpływ na jej rozwój w scenariuszu. Tak jak w przypadku każdego aktora – chcę nieustannie doskonalić swój warsztat.

Jak chciałabyś, aby potoczyły się losy Twojej bohaterki ?

Dla mnie to, jak potoczą się jej losy jest mniej ważne niż zachowanie złożoności i bogactwa osobowości Diane. Ważne też jest dla mnie, aby była kobietą nieprzewidywalną. Pierwsze odcinki były dla mnie dosyć trudne. Każdy mi mówił, że mam być „zdzirowatą babą”. No i taka jestem, poważna albo zabawna, ale zawsze zdzira. Podoba mi się taka rola. Ludzie kochają zdzirowate babki, zwłaszcza te, które są dobrze ubrane i mają fantastyczne buty (śmiech).
Nie przeszkadza mi zaszufladkowanie mnie jako zołzy. Chciałabym tylko, aby obok tego widziano osobiste przeżycia tej postaci, jej sekrety, inne barwy życia. Ona faktycznie może wydawać się zdzirą, ale aby osiągnąć to, czego oczekuje od innych, i zobaczyć efekty, musi czasem taka być. Aby konkurować w dzisiejszym męskim świecie, kobieta musi ciężko pracować i być bardzo utalentowana. Jeśli jest na poważnym stanowisku w kancelarii prawnej, nie ma czasu na sentymenty.

Czy myślisz, że władza u kobiet wywołuje inne reakcje niż u mężczyzn?

Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z reżyserem i scenarzystami serialu, powiedziałam im o artykule, który czytałam w New York Times. Mówił on o tym, jak trudna może być praca z kobietami jako szefowymi. Wydawałoby się, że kobiety w pracy powinny się wzajemnie wspierać. Ale może być wręcz odwrotnie. Kobiety-szefowe mogą być zmorami. I myślę, że to niestety reguła. Wystarczy porozmawiać z kobietami, które padły ofiarami mobbingu ze strony innej kobiety. Od razu się dowiesz , że ich zachowanie było okrutniejsze niż mężczyzn.

Czy będzie sequel Mamma Mii?

Słyszałam, że raczej nie. Ale mam nadzieję, że jednak powstanie. Przy czym w moim przypadku, biorąc pod uwagę pracę na planie „Żony idealnej”, nie wiem jak mogłabym zorganizować wyrwanie się na jakiś czas na grecką wyspę, aby kręcić Mamma Mię. Myślę jednak i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócimy.

Podobno nakręcenie sequela było uwzględnione w kontrakcie?

W takim razie mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do jego realizacji, gdyż ani się obejrzymy, a ja, Meryl i Julie będziemy po 70-tce!

Twoja postać w „Żonie idealnej” nie ma dzieci. Kiedy Alicia przerwała karierę by urodzić dzieci?

Dobre pytanie! Dzieci mają przeogromny wpływ na nasze życie. Sama mam dwie dorosłe córki. Wychowywanie dzieci przy jednoczesnym zajmowaniu się karierą zawodową jest ekstremalnym wyzwaniem i skrajnie wyczerpuje, ale pomimo to, nie mogłabym wyobrazić sobie życia bez moich dzieci. Moja rodzina jest dla mnie całym światem. Ale jeśli chodzi o postać Diane, nie wiem, czy zostałaby partnerem w kancelarii prawnej gdyby miała dzieci, choć oczywiście kobiety je mają. Myślę, że Bóg powinien dać kobietom dodatkowe dziesięć lat życia. (śmiech)
Mamy określony czas, kiedy możemy budować swoją karierę zawodową, urodzić dzieci, wychować je, kontynuować realizację marzeń. Wszystko musi pasować w tej kwestii – jestem dosyć pewna – jeśli nie postępujesz według grafika, nagle okazuje się, że masz 40 lat i i jesteś bez faceta!

Czy spotkała Pani kiedykolwiek Annę Wintour osobiście?

Tak, miałam raz przyjemność.

Jaka ona jest?

Urocza. Bardzo podobał mi się film „Diabeł ubiera się u Prady”. Miałam możliwość poznania prawdziwego środowiska jej pracy. Co ciekawe, funkcjonuje ono zupełnie inaczej niż to było pokazane w filmie!

Redakcja poleca

REKLAMA