Razem mimo wszystko

Czy ta miłość miała w ogóle szansę? On – bardzo popularny aktor, ona – skromna studentka z Krakowa. On ma 46 lat, ona – 20, jest półtora roku starsza od jego córki. Są ze sobą 10 miesięcy, ale dopiero teraz dojrzeli do rozmowy na temat swojego związku.
/ 13.03.2008 16:05
O miłości, która wybuchła za szybko, łzach, plotkach i wspólnym życiu Cezary Pazura i Edyta Zając opowiadają Krystynie Pytlakowskiej.

– Poznaliście się w pociągu?
Edyta: Tak, w  podróży z Krakowa do Warszawy.
Cezary: I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie? Najpierw planowałem, że będę wracał samolotem, ale kiedyś pięć godzin czekałem na lotnisku z powodu mgły. Postanowiłem więc, że pojadę pociągiem. Mój agent zasnął w przedziale, a ja poszedłem coś zjeść do Warsu. I tam spotkałem blondynkę…
Edyta: Bardzo mi się przypatrywał, a ja udawałam, że go nie widzę.

– Skojarzyła Pani jego twarz?
Edyta:
Tak.
Cezary: Ale, jak mi potem wyznałaś, nic o mnie nie wiedziałaś. Muszę wykonać pracę u podstaw i nauczyć ją oglądać polskie filmy.

– W jakim nastroju wracał Pan z tego Krakowa?
Cezary:
Zapracowany, zmęczony, ale nie miałem powodu do narzekań. Nie czułem jednak, że za chwilę wydarzy się coś, co zaważy na moim życiu. A tu… dostałem prezent na Dzień Dziecka, bo to było w przeddzień 31 maja.

– Pytając o nastrój, miałam na myśli wydarzenia, które tak wyczerpująco opisywały pisma kolorowe.
Cezary:
Nie chciałbym, żeby mój związek z Edytą był osadzany na jakimś tle z przeszłości.
Edyta: Umówiliśmy się, że zaczynamy od zera, obydwoje.
Cezary: Tak jakbyśmy 31 maja 2007 roku urodzili się na nowo.
Edyta: Każde z nas miało jakieś przeżycia. Ale gdy się spotkaliśmy, oboje byliśmy wolni.

– I gotowi do nowego związku?
Cezary:
Gotowym jest się wtedy, gdy ma się miejsce w sercu. Patrząc na Edytę, pomyślałem sobie… Chyba nic nie pomyślałem, w takich sytuacjach się nie myśli. Pamiętam tylko, że rozmawialiśmy. A potem zaprosiłem ją do przedziału, który zajmowałem sam z agentem. „Boże, co ja robię?” – spytałem siebie. „Przecież ona jest taka młoda!”.
Edyta: Byliśmy rozdarci. Rozum mówił co innego niż serce. Obydwoje wiedzieliśmy, że nie postępujemy dobrze.
Cezary: Mamy wpajane od lat, że młoda dziewczyna i dojrzały facet do siebie nie pasują.

– Znam wiele szczęśliwych małżeństw z podobną jak Wy różnicą wieku.
Cezary:
Ja też. Dopiero teraz zauważyłem te pary. Dla nas to nie jest problem. Większy problem mają plotkarze. I znajomi Edyty. Pewnie suszyli ci głowę, co ty robisz z tyle starszym facetem?
Edyta: Moi znajomi nie dali mi odczuć, że to dla nich jakaś nienormalna sytuacja. Gorzej było z sąsiadami. Niektórzy przestali mi odpowiadać „dzień dobry”. Mieszkam w bloku na małym osiedlu w Krakowie. Tam panują jasne zasady. Dziewczyna powinna mieć chłopaka w swoim wieku. Niektórzy nie umieli zrozumieć, że byłam wolną uczuciowo kobietą, która znalazła miłość swojego życia.
Cezary: A ja byłem w separacji od pół roku. Wyczytałem gdzieś, że nie mogę żyć bez miłości.
Edyta: Ja też o sobie wyczytałam dużo ciekawych rzeczy. Że mam na imię Ewa lub Aneta... i na dodatek jestem wicemiss Polski – tak mi nawet „posłodzili”.


Cezary: Dla mnie mogłabyś być nawet miss Polski. Spojrzałem na ciebie i pomyślałem: „Boże, jaka piękna dziewczyna!”. Poznaliśmy się w tym właściwym momencie. Gdyby to zdarzyło się 15 lat temu, Edyta miałaby pięć lat i żadna miłość nie mogłaby się nam przydarzyć.
Edyta: Musiałam dorosnąć do tego przeznaczenia.
Cezary: I pięknie dorosła. Między nią a moją córką Nastką jest półtora roku różnicy. Ale Edyta wydaje mi się o wiele bardziej dojrzała. Chciałem wyłudzić od niej numer telefonu. Zapisałem go w komórce i cmoknąłem Edycię w policzek.
Edyta: Nie byłam przyzwyczajona, że mnie obcy mężczyzna nagle cmoka! Dla mnie to był szok.
Cezary: Kiedy poznałem całą rodzinę Edyty, wiedziałem, dlaczego była zaszokowana. To bardzo tradycyjna krakowska rodzina.
Edyta: Powinnam ostro zareagować, ale straciłam rezon. Czarek tak mnie zafascynował, że nie miałam wyjścia. Zaprosił mnie na kawę, a potem spotkaliśmy się po tygodniu.
Cezary: Bardzo się przygotowywałem do tej randki. Umówiliśmy się przy kasie numer jeden na Dworcu Centralnym. Ale się ta kasa napatrzyła… Kiedy tak czekałem, odniosłem wrażenie, że wszyscy się na coś gapią jak na cud nad Wisłą. Patrzę i ja. Idzie superwysoka dziewczyna i świeci. Idzie sobie w szpilkach, w jakiejś lekkiej kreacji. Włosy podpięte. A we włosach kwiat! Biały! Ten dworzec taki obskurny i to zjawisko. Dech mi zaparło.

– Jak tego słucham, też mi dech zapiera.
Cezary:
Wziąłem od niej torbę, poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy na krewetki.
Edyta: Przyjaciółka przysłała mi SMS-a: „I co robisz?”. „Niestety, jem krewetki”, odpowiedziałam pod stołem.
Cezary: Bo ona nie znosi krewetek, a ja je zamówiłem, matko kochana. Dla mnie grała, że wszystko jest OK.

– Nie mogłaś się przyznać?
Edyta:
Byłam skrępowana. Czarek wywoływał we mnie takie emocje, że nie byłam w stanie wydusić słowa. Usilnie broniłam się przed tą miłością. Bałam się, że może być niszcząca.

– Myślała Pani kiedyś, że może się zakochać w mężczyźnie mającym prawie dorosłą córkę?
Edyta:
Nigdy. Moja przyjaciółka Paulina, która śledziła naszą miłość od początku, powiedziała niedawno: „Gdybym rok temu zapytała cię, czy będziesz z takim facetem, tyle lat starszym, co byś odpowiedziała?”. W życiu nawet takiej myśli bym do siebie nie dopuściła.
Cezary: Miałem to samo. Gdyby mi ktoś powiedział, że będę z dziewczyną niemal w wieku mojego dziecka, popukałbym się w głowę. Gdy byłem w domu Edyty pierwszy raz, puściła mi kasetę wideo z 1993 roku, na której miała pięć lat. Nagle do mnie dotarło, że nagrania z moją córką są mniej więcej takie same, a przecież ja w 1993 roku już byłem po „Psach”. Edycia opowiadała mi też, że widziała mnie w Zakopanem w hotelu z Olafem Lubaszenką.
Edyta: Byłam malutka. Brat wskazał na Czarka. „Ten pan to aktor, wiesz?”. Prawie leżałam na stoliku, patrząc na was.
Cezary: Wtedy się nasze drogi skrzyżowały.


– Już przeznaczenie swoje wiedziało.
Cezary:
Kiedy ją poznałem, nie miałem pojęcia, że ma dopiero 20 lat. Wydawała mi się taka mądra i dorosła – pełnowartościowa kobieta. Więcej nawet niż pełnowartościowa, bo umie gotować i piec ciasta.

– Co???
Cezary:
Oryginalność Edyty polega na tym, że takich dziewczyn jak ona jest coraz mniej. Cicha, skromna, dobrze wychowana.
Edyta: Dobre wychowanie wpoili mi rodzice. A odnośnie do dojrzałości, zawdzięczam to braciom. Najstarszy, Sławek, nauczył mnie wiary w Boga, Grzegorz rozsądku i życiowej mądrości, najmłodszy, Tomek, który ma już 30 lat, pokazał mi radość życia i nauczył pokory wobec tego, co niesie nam los.

– Była więc Pani późnym dzieckiem?
Edyta:
Bardzo wyczekiwanym, w dodatku dziewczynką – oczkiem w głowie. Rodzice bardzo mnie kochają i od małego strzegli przed ciemnymi stronami życia. Są dla mnie wzorem do naśladowania, spędzili ze sobą 35 lat i nadal bardzo się kochają. Do dzisiaj śpią mocno wtuleni w siebie. To piękne…
Cezary: I pomagała braciom wychowywać ich dzieci. Miała siedem lat, gdy urodziła się pierwsza bratanica. W tej rodzinie są same ładne dzieciaki. Gdy myślę o przyszłości, to mi się tak słodko robi na sercu. Rozmarzyłem się.

– Kiedy przestaliście mieć wątpliwości?
Cezary:
Pamiętam tę noc pełną łez.
Edyta: To były łzy szczęścia. Powiedziałeś, że mnie kochasz, a ja czułam to samo.
Cezary: I to było dla nas najważniejsze.

– Najtrudniej chyba było powiedzieć rodzicom?
Edyta:
Nigdy ich nie okłamałam. Od razu więc powiedziałam im o Czarku. Podeszli do tego bardzo delikatnie. Poprosili mnie tylko, żebym uważała.
Cezary: Mama Edyty już się o nas nie boi. Chociaż jak czyta te wszystkie bzdury na nasz temat, to na pewno nie jest jej lekko.
Edyta: Nie była w stanie sobie nawet wyobrazić, że coś takiego można wymyślić. Że uciekłam z domu albo studiuję w Katowicach. A ja studiuję w Krakowie na Uniwersytecie Jagiellońskim i mieszkam wtedy u rodziców.
Cezary: Kiedy mama i tata Edyty poznali mnie, trochę się uspokoili. Największą walkę musiałem stoczyć, by uświadomić Edycie, że będąc z osobą publiczną, jeszcze nieraz przeczyta coś okropnego na swój temat.
Edyta: Trudno mi było to zrozumieć, że ktoś obcy, kto mnie wcale nie zna, może zachowywać się tak agresywnie. Płakałam i gdybym nie kochała Czarka tak mocno, pewnie odeszłabym. Komentarze zawistnych ludzi przerastały mnie. To przykre, że żyjemy w czasach, gdzie mieszanie z błotem obcych osób przynosi innym satysfakcję.
Cezary: To zawsze się zdarzało, kiedy wracała sama do Krakowa, bo gdy była ze mną, nie mieliśmy żadnych wątpliwości.
Edyta: Najgorsze były posądzenia o moją interesowność.
Cezary: Plotka to straszna siła. Jakie to bolesne, że ta dziewczyna, która ma swoje plany na przyszłość, która chce założyć rodzinę, być kochana, nagle napotyka na mur zawiści. Dziwiła się, skąd się to bierze. Ja się niczemu nie dziwiłem, bo przez to przeszedłem już wielokrotnie.
Edyta: Mama bardzo mnie wspierała. Powiedziała, że ludzie, którzy mnie obserwują, nie dadzą mi szczęścia. Tylko Czarek mi je da.
Cezary: Pomagało ci, gdy ośmieszałem te „donosy”. Pamiętasz, jak pisali, że jestem pomarszczony i wyleniały? Albo że jak wyjdę z pieluch, to będę mieć 56 lat. Mówię: „Kurdę, to kiedy ja wypocznę?”.
Edyta: Jak wychowasz nasze dzieci.
Cezary: Ostatnio lekarka stwierdziła, że biologicznie jestem 12 lat młodszy niż metrykalnie. Mam więc 34 lata.


– Liczy Pan czas?
Cezary:
Ile byśmy mieli ze sobą być, warto przeżyć to szczęście.
Edyta: Czas nie jest ważny, liczy się tylko miłość.

– Choćby to był rok, dwa, pięć?
Edyta:
Zawsze będziemy razem. Jest nam ciężko, jak nie widzimy się dwa dni. Dlatego nie pozwolę zniszczyć tej miłości.

– Jak zareagowała Pana córka Nastka?
Cezary:
Powiedziałem jej, że mam dziewczynę. Mówi: „Tato, najważniejsze, żebyś był szczęśliwy. Jak ty będziesz, to ja też”.
Edyta: Mnie też to powiedziała. Długo rozmawiałyśmy. Zwierzyłam jej się, że nie chciałabym nigdy nikogo skrzywdzić, tym bardziej taką wspaniałą dziewczynę jak ona.

– Lubicie się?
Edyta:
Uwielbiamy.
Cezary: Gdy Nastka zdała próbną maturę, to do Edyty jako pierwszej wysłała SMS-a.
Edyta: Nastka jest bardzo mądrą kobietą i zdaje sobie sprawę z tego, jak jest ważna dla mnie. Jesteśmy przyjaciółkami. Chodzimy razem po zakupy, do kawiarni.

– Pana rodzice zaakceptowali Edytę?
Cezary:
Jeszcze jej nie znają osobiście. Wybieramy się do nich na święta wielkanocne. Mama powiedziała tylko: „Synku, nie za młoda?”. A ojciec: „A co, starą ma brać?”.
Edyta: Mam tremę przed tym spotkaniem. Ale myślę, że tak samo jak moja rodzina zaakceptowała Czarka, tak jego zaakceptuje mnie.

– Mieszkacie w warszawskim domu?
Cezary:
Zamieszkaliśmy w nim po remoncie.
Edyta: Dużo tu powymienialiśmy, zrobiliśmy wszystko po swojemu.
Cezary: Ale on jest dla nas za duży. Nastka wyjedzie na studia za granicę, zostaniemy we dwoje. Mamy dużo ziemi pod Warszawą, tam planujemy się przenieść.
Edyta: Ja już czuję się tu jak u siebie. Kocham Warszawę. Mam tu swoje rzeczy, nasze zdjęcia i meble. Ale tak naprawdę uważam, że nie jest ważne to, gdzie mieszkamy, bo mój dom jest w ramionach Czarka.

– Zaskoczył Panią jakimiś nawykami?
Edyta:
On ma cudowne nawyki. Jest kochany, nigdy nie zapomina o takich słowach, jak: przepraszam, proszę, dziękuję. Najwspanialsze są jego pocałunki, zanim wyjdzie rano, a ja jeszcze śpię. Przyklęka przed łóżkiem i mówi mi, że mnie kocha, a także o tym, jaka jestem piękna i ważna dla niego.
Cezary: Też lubię te poranki, gdy się budzę, a biały łepek śpi koło mnie i to nie jest sen. Mam potrzebę, żeby wiecznie się nią opiekować, pomagać jej, pokazywać świat. Edycia ma coś, o czym ja tylko mogę pomarzyć – naiwność, czystość. Mnie lata życia już skaziły. Mam na sobie skorupę, którą zdejmuję przy niej. Patrzę na świat jej oczami i wtedy staje się on piękny. Mogę teraz ruszyć z motyką na słońce.

– Miłość daje siłę?
Cezary:
Tak.
Edyta: Ufam Czarkowi jak nikomu innemu. Jest szlachetnym człowiekiem i moim mistrzem.
Cezary: Edyta wprowadziła w moje życie ocean spokoju. Nie ma w nim sztormów. Mam ciszę w duszy.

– A całe życie był Pan rozedrgany?
Cezary:
Cały czas stałem na baczność, byłem na służbie. A teraz odkrywam radość z drobnych rzeczy. Że weźmiemy się za rękę na przykład. Ja pierwszy raz przeżywam okres narzeczeństwa, takiego chodzenia ze sobą. Nigdy wcześniej tego nie miałem. Bardzo przy tobie odmłodniałem, Edytko.

– Kiedy więc ślub?
Edyta:
Najpierw zaręczyny. W Krakowie muszą być. Dopiero wtedy jest się narzeczoną.
Cezary: Pomyślimy, żeby było romantycznie. Może na Florydzie? Ja w ogóle zacząłem bardzo doceniać romantykę. I takie normalne życie – dom, rodzinę, dzieci.
Edyta: Dom będzie tutaj. Jak przyjeżdżam, biorę głęboki oddech i mówię: „No, jestem”.

Rozmawiała Krystyna Pytlakowska
Zdjęcia Piotr Porębski/METALUNA
Stylizacja Bartek Michalec/ METALUNA
Asystent stylisty Marcin Żarczyński
MakijaŻ Beata Milczarek/ METALUNA 
Fryztury Sylwia Habdaś/METALUNA
Produkcja Elżieta Czaja
Asystentka Anna Wierzbicka

Redakcja poleca

REKLAMA