Orlando Bloom

Oto historia mężczyzny, który nie wstydzi się przyznać, że wszystko, co najlepsze spotkało go w życiu, zawdzięcza kobietom.
/ 23.08.2006 10:00
orlando1.jpgW tyle pozostawił wszystkich amantów kina. Choć nie skończył jeszcze 30 lat, na koncie ma już tysiące złamanych serc. Przyjmując wyrazy uwielbienia od swoich fanek przed premierą filmu „Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka”, rumieni się i mówi, że to nie jego zasługa, że jest wyjątkowy.

Lubię obserwować kobiety. Szczególnie takie, które mają własne zdanie. Prawdziwa kobieta musi być silna i stanowcza – powiedział w jednym z wywiadów Orlando Bloom, dodając, że o kobietach może mówić godzinami. Uwielbia je z wzajemnością. Brytyjczyk wygrywa we wszystkich rankingach na najprzystojniejszych i najbardziej szarmanckich aktorów wszech czasów. I trudno się dziwić, bo aktor, który ma 29 lat, wie, jak traktować kobiety. O jego zachowaniu na planie krążą legendy.

„Orlando jest niesamowity. Kiedy patrzy na ciebie, od razu czujesz się najpiękniejsza na świecie”, mówi Kirsten Dunst, która poznała go na planie filmu „Elizabethtown”. Do tego dochodzą jeszcze nienaganne maniery aktora, który zawsze całuje nowo poznaną kobietę w rękę i wstaje, gdy w jego towarzystwie pojawia się dama. „To prawdziwy dżentelmen. Pamiętam, gdy w filmie »Troja« kręciliśmy miłosne sceny. W momencie, kiedy kamera kończyła pracę, Orlando natychmiast podawał mi coś do okrycia. Dbał też o to, abym ani przez chwilę nie czuła się niezręcznie”, wspomina Diane Kruger.

O wielkim powodzeniu, jakim cieszy się aktor, świadczy też anegdota opowiadana przez reżysera Wolfganga Petersena. Kilka miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć do „Troi” reżyser przechadzał się po Nowym Jorku. Nagle przed ekskluzywnym hotelem zauważył grupę nastolatek. Zapytał, na co czekają. Odpowiedziały, że na aktora Orlando Blooma. W tym samym momencie z hotelu wyszedł przystojny młodzieniec z burzą czarnych loków. „To, co zaczęły wyprawiać te dziewczyny, trudno opowiedzieć. Wyglądały tak, jakby straciły rozum. Zrozumiałem, że Orlando musi zagrać Parysa w moim filmie”.

Co sprawiło, że to Orlando stał się bożyszczem kobiet na całym świecie? Aktor odpowiada, że to zasługa trzech osób: jego matki, siostry i dziewczyny, Kate. Każda z nich jest inna i każda nauczyła go czegoś innego. Orlando jest jednak pewien, że to one go stworzyły i ukształtowały w nim cechy, dzięki którym ma wielbicielki w każdym zakątku świata.

orlando01.jpgNie ma jak u mamy
Jedną z najważniejszych kobiet w życiu aktora jest jego matka Sonia, nauczycielka języków obcych. Orlando zawsze był jej oczkiem w głowie. To matka odkryła jego artystyczne umiejętności i zapisywała syna na zajęcia z fotografii, malarstwa, ceramiki i rzeźby. Czytała z nim sonety Szekspira, a potem wysyłała na konkursy recytatorskie, z których wracał z nagrodami. To ona nauczyła go, aby w towarzystwie kobiet nigdy nie zapominał o dobrym wychowaniu. Kiedy był nastolatkiem, powiedziała mu, aby każdą dziewczynę traktował w taki sposób, w jaki życzyłby sobie tego jej ojciec. Gdy Bloom powtórzył te słowa w wywiadzie dla magazynu „People”, liczba jego fanek gwałtownie wzrosła.
Kiedy Orlando miał 12 lat, mama oznajmiła mu, że muszą poważnie porozmawiać. Dowiedział się wtedy, że jego ojcem jest przyjaciel rodziny, Colin Stone, który prowadził z nią szkołę językową w Canterbury. Orlando był do tej pory przekonany, że jego tatą jest Henry James Bloom, pochodzący z RPA prawnik i dziennikarz, który zmarł, kiedy chłopak miał cztery lata. W wywiadach aktor przyznawał, że nie był zły na matkę za to, że tak długo ukrywała przed nim prawdę. Cieszył się, że okazał się już na tyle dojrzały, żeby poznać historię rodziny. „Matka zawsze powtarzała mi, że nie można żyć w fałszu. Dzięki jej wyznaniu nabrałem do niej zaufania. Zrozumiałem, jak wiele ją to kosztowało i jak bardzo chciała, abym wiedział, co naprawdę dzieje się wokół mnie”.
Teraz, gdy Orlando ma tak wiele pracy, do rodzinnego miasta przyjeżdża najwyżej raz w roku. Często jednak dzwoni do matki. „Kiedy w jakiejś gazecie znowu piszą o mnie bzdury, od razu chwytam za telefon. Wiem, że moją mamę bardzo denerwują te plotki”. Aktor ze śmiechem opowiada, że te telefony mają już utarty przebieg. Kiedy przekonuje mamę, że większość informacji na jego temat dziennikarze wyssali z palca, matka milczy. „Wtedy wiem, że mi nie dowierza. Pytam więc: »Mamo, komu wierzysz? Pismakom czy synowi, którego urodziłaś, wykarmiłaś i którym opiekowałaś się w chorobie?« Matka odpowiada zawsze niezmiennie: »Pismakom«. No i teraz już wiecie, dlaczego najbardziej podobają mi się silne kobiety z poczuciem humoru”, kwituje historię Bloom.

Medytacje z siostrą
Orlando zawsze miał dobry kontakt ze swoją starszą o trzy lata siostrą. Łączyły ich te same zainteresowania, razem bawili się w teatr, czytali te same książki. Sprawdzianem ich zażyłości był poważny wypadek, któremu Bloom uległ osiem lat temu. Aktor wypadł z okna swego mieszkania na trzecim piętrze i uszkodził sobie kręgosłup.
Samantha nie odstępowała go w szpitalu. „Przez 12 strasznych dni robiono mi badania. Wiedziałem, że grozi mi wózek inwalidzki. Nigdy tego nie zapomnę. Wtedy odkryłem w swoim umyśle mroczne miejsca, do których już nigdy nie chcę dotrzeć. Nie miałem pojęcia, jak sobie poradzę. Byłem przekonany, że już po mnie”. To z Samanthą prowadził wówczas niekończące się rozmowy. Ona starała się, aby nie wpadł w depresję. Kiedy okazało się, że kręgosłup nie jest trwale uszkodzony, Orlando jakby urodził się na nowo. Przeszedł rehabilitację. Po tamtym upadku dziś już nie ma śladu. „Na szczęście został ślad w mojej głowie. Kiedyś uwielbiałem narażać swoje życie, uprawiając sporty ekstremalne, jeździłem szybko samochodem. To było niedorzeczne”.
Teraz Orlando zamiast alkoholu pije zieloną herbatę. Marzy o tym, że kiedyś będzie mógł pomagać ludziom, tak jak robi to Bono z U2. Aktor stwierdził jednak, że na razie jest za młody i zbyt mało doświadczony, żeby nieść pomoc innym. „Muszę najpierw popracować nad sobą”, powiedział. Kiedy podczas pobytu w Londynie ze swoich duchowych rozterek zwierzył się Samancie, ona namówiła go na spotkanie z buddyjskimi mnichami. Orlando był zachwycony. Od tego czasu nazywa buddyzm swoją pasją. Siostra mówi, że na każdym z buddyjskich spotkań to on zadaje najwięcej pytań. Orlando jest jej wdzięczny, że nauczyła go dystansu do pracy, show-biznesu. Teraz siostra często żartuje z powodzenia, jakim brat cieszy się u kobiet. Razem z mamą skrzętnie zbierają wyniki wszystkich plebiscytów, w których Orlando zajmuje pierwsze miejsce. Najbardziej wzruszył je konkurs zorganizowany przez magazyn „Hello”. Redakcja gazety zwróciła się do czytelniczek z zapytaniem, z kim umówiłyby się na randkę. Nazwisko Bloom typowane było najczęściej. 29-letni aktor daleko w tyle pozostawił Jude’a Lawa, a nawet Brada Pitta.

Kate, moja miłość
Cztery lata temu Orlando po raz pierwszy stracił głowę dla kobiety. Na planie reklamy Gap poznał amerykańską aktorkę Kate Bosworth. „To było coś nieprawdopodobnego. Myślałem o niej bez przerwy”, wspomina aktor. Dla ukochanej gotów był zrobić wszystko. Kiedy nie mógł wytrzymać z tęsknoty, wsiadał w samolot i leciał tylko po to, żeby zjeść z nią kolację. Za każdym razem przed wyjazdem na plan filmowy zapraszał Kate do jubilera i obsypywał prezentami.
A potem para przeżyła pierwszy kryzys. Orlando spędzał na planach filmowych większą część roku. Kate pracowała w Nowym Jorku. Ciągle się mijali i w końcu aktor zdecydował, że powinni się rozstać. Kate przyznała mu rację. Ciągle jednak tęsknili za sobą. Orlando zaproponował, żeby wspólnie wyjechali na wakacje. Po kilku dniach znowu poczuli, że się kochają. Niebawem jednak historia się powtórzyła. Orlando dostał rolę w „Piratach z Karaibów”, a Kate na kilka miesięcy przeniosła się do Australii, aby zagrać w filmie „Superman: Powrót”. Znowu nie widzieli się kilka miesięcy. „Nie potrafię być z kimś na odległość. To nie dla mnie”, powiedział Bloom. Dziennikarze pisali: „Orlando znowu wolny”. Ale aktor nie mógł sobie znaleźć miejsca. „Ona zawsze miała ogromny wpływ na moje życie. Bardzo mi jej brakuje”, mówił. Wszystko wskazywało na to, że ich związek należy już do przeszłości, kiedy kilka miesięcy temu Kate oświadczyła, że nie wyobraża sobie życia bez Orlanda. Na pytania dziennikarzy, czy znowu są razem, odpowiedziała krótko: „Tak”. „Myślę, że chwilowe rozstanie dało nam dużo do myślenia. Teraz jesteśmy silniejsi i wiemy już, na czym zależy nam najbardziej”, powiedział niedawno Bloom. I dodał: „Kate jest wspaniała. Nauczyła mnie tego, że o ukochaną osobę trzeba dbać każdego dnia. Kiedyś kariera była dla mnie tak samo ważna, jak miłość. Teraz wiem, że między tymi dwiema dziedzinami życia nie można postawić znaku równości”. Zapewnił Kate, że już nie będą rozstawać się na długo. „Jestem z niej taki dumny. Nie chcę, aby życie mijało mi z dala od niej”, oświadczył. Przekonał ją, aby razem zagrali w filmie „Seasons of Dust”.
Kate rzadko udziela wywiadów. Niedawno jednak zdradziła, że coraz częściej rozmawiają z Orlando o ślubie. Następnego dnia nagłówki amerykańskich gazet krzyczały: „Dziewczyny, zapomnijcie o Orlando. Jego serce już jest zajęte”. Ale wielbicielki aktora ani myślą wymazać go z pamięci. Wręcz przeciwnie. Dzięki swoim wyznaniom Bloom zdobył jeszcze większą sympatię. Bo tylko stuprocentowy mężczyzna potrafi w pełni docenić kobiety.

Iza Bartosz/ Viva!