Każdy klip artystki urasta do prawdziwego fenomenu – wizualnego i czerpiącego pełnymi garściami z dorobku rozerotyzowanej, kolorowej i pełnej sprzeczności popkultury, której enfant terrible jest Lady Gaga właśnie.
Jej klipy są coraz bardziej gołe i rozerotyzowane – ale kogo to dziwi, seks w telewizji przyciąga uwagę zawsze, choć niekoniecznie sprzedaje to, co reklamuje. Ale Lady Gadze żadna dodatkowa reklama już nie jest potrzebna – tak odświeżyła sztukę tworzenia muzycznych klipów, że każdy, który wyjdzie spod jej ręki, staje się po prostu jej kolejną widowiskową wizytówką.
Lady Gaga "Alejandro"
W każdym razie najnowsze dzieło Gagi (trwające niemal 9 minut!) nosi tytuł „Alejandro”, utrzymane jest w dance'owej konwencji i zaczyna się naprawdę mrocznie i zarazem baśniowo (sama miałam skojarzenia z „Opowieściami z Narnii” Lewisa): w zimnej, metalicznej scenografii widać kilkunastu męskich, na wpół roznegliżowanych tancerzy, którzy tańczą wokół swojej równie mrocznej królowej ubranej w gruby, powłóczysty płaszcz i mającej smoliście czarne gogle na nosie. Piosenka leci w tle, a my oglądamy spektakl czy też film krótkometrażowy, w którym naszymi zmysłami rządzi taniec i cielista bielizna Gagi.
Kolejny „roznegliżowany” banał w wykonaniu piosenkarki? Skądże znowu. Masa symboli, którymi operuje Gaga (wyrwane z piersi ludzkie, pokawałkowane serce, androgyniczna Gaga, która wciela się co rusz w cierpiącą, ale bogobojną zakonnicę, pełen perwersyjności i brutalności „dotyk” i ta wszędobylska, krwista czerwień – zarówno na ustach Gagi, jak i... na jej łonie), sprawia, że teledysk ogląda się po prostu po to, by się przekonać, co Gaga zgotowała nam na końcu tej historii. A tam jak zwykle kolejny krok naprzód w kierunku coraz większego szokowania widzów i odkrywania kolejnego skrawka swojego ciała.
Najnowszym klipem Gagi zajął się modowy fotograf Stephen Klein, który współpracował niegdyś przy produkcji „religijnych” klipów dla samej Madonny (stąd ta zakonnica!) i Janet Jackson. Powtórka z rozrywki czy naprawdę udało się stworzyć coś świeżego, choć opartego na wyświechtanych motywach?