Tym razem było podobnie a jednak inaczej. Zmieniła się sceneria. Po raz pierwszy nagroda wręczana była w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Przestrzeń zapełniona książkami doskonale korespondowała z ideą wręczania nagrody literackiej. W końcu biblioteka to najodpowiedniejsze miejsce dla książek.
W minionych latach Nike trafiała w ręce zarówno znanych pisarzy, poetów i publicystów, jak i debiutantów. Wśród dotychczasowych laureatów nagrody znaleźli się: Wiesław Myśliwski, Czesław Miłosz, Stanisław Barańczak, Tadeusz Różewicz, Jerzy Pilch, Joanna Olczak-Roniker, Jarosław Marek Rymkiewicz, Andrzej Stasiuk, Wojciech Kuczok i Dorota Masłowska.
Zasady są proste i niezmienne. Przede wszystkim nagroda ma na celu promowanie literatury polskiej, ze szczególnym uwzględnieniem prozy powieściowej, choć do konkursu stawać mogą wszystkie gatunki literackie. Nagradza się wyłącznie autorów żyjących, którzy wyłaniani są w trzech etapach. Tym razem było podobnie. Spośród 20. nominacji wybrano 7. finalistów, a byli nimi: Maria Janion "Niesamowita słowiańszczyzna", Wiesław Myśliwski "Traktat o łuskaniu fasoli", Jerzy Pilch "Moje pierwsze samobójstwo", Tomasz Różycki "Kolonie", Mariusz Szczygieł "Gottland", Marcin Świetlicki "Muzyka środka", Magdalena Tulli "Skaza". Wszyscy finaliści otrzymali pamiątkowe pióra. Wszystkim zadano też wcześniej podobne pytania, na przykład - o czym powinni myśleć ludzie, do czego chcieliby ludzi przekonać, albo czy warto mówić prawdę. Jednej z bardziej oryginalnych odpowiedzi udzielił Jerzy Pilch - "Ludzie powinni myśleć pełnymi zdaniami". Tradycją konkursu stało się, że decyzja o przyznaniu nagrody zapada w dniu ogłoszenia werdyktu.
W tym roku jury pod przewodnictwem Małgorzaty Szpakowskiej zadecydowało, że statuetka Nike 2007 dłuta profesora Gustawa Zemły trafi do Wiesława Myśliwskiego. W ten sposób historia zatoczyła koło - od "Widnokręgu" do "Traktatu o łuskaniu fasoli". 10 lat temu - w pierwszej edycji konkursu - to właśnie Wiesław Myśliwski zdobył nagrodę Nike. Pisarza najwyraźniej zdziwił werdykt jury. Jako jedyny nie zajął miejsca w pierwszym rzędzie, lecz usiadł skromnie w szeregu. Wywołany po odbiór nagrody przyznał, że po napisaniu książki autor nie powinien się nią już dłużej zajmować. "Najlepiej - powiedział laureat - gdyby po napisaniu książki autor umarł". Autor "Traktatu o łuskaniu fasoli" przyznał, że po napisaniu więcej nie czyta już swoich książek. Jest pewien, że ponowna lektura własnych tekstów zrodziłaby w nim pokusę napisania książki po raz drugi od nowa. Zapytany o to, czym jest dla niego słowo i odpowiedzialność za nie, odrzekł: "Odpowiedzialność za słowo jest prawdziwością słowa. Więcej - słowo musi być przystające do rzeczy i sytuacji. Więcej - słowo musi być tożsame z rzeczą i sytuacją. Więcej - rzecz i sytuacja musi być słowem". Oprócz statuetki laureat otrzymał czek na 100 tysięcy złotych. Fundatorami nagrody były - "Gazeta Wyborcza" i Fundacja Agory, a wręczali ją Adam Michnik i Wanda Rapaczyńska. W plebiscycie czytelników "Gazety Wyborczej" zwyciężył natomiast Mariusz Szczygieł ze swoim zbiorem reportaży "Gottland". Ceremonię poprowadziła Grażyna Torbicka. Przebieg uroczystości transmitowała na żywo TVP2. Na widowni zasiadły znane osobistości świata literatury, kultury, mediów i polityki. Między innymi: prezydent Aleksander Kwaśniewski, Magdalena Środa, Henryka Bochniarz, Dorota Warakomska, Barbara Czajkowska, Małgorzata Niezabitowska, Kazimiera Szczuka.