Nie chcę gonić za pieniędzmi

25-letnia Monika Mrozowska, serialowa Majka z "Rodziny zastępczej", jest mamą trzyletniej Karolinki.
/ 16.03.2006 16:57
 
Popularność przyniosła jej rola Majki w serialu „Rodzina zastępcza”. Prywatnie zaledwie 25-letnia Monika Mrozowska jest mamą trzyletniej Karolinki, a z mężem Maćkiem za kilka dni będą obchodzić czwartą rocznicę ślubu!

Pięć lat temu Monika zdawała do szkoły aktorskiej. Kiedy się nie dostała, zrezygnowała z aktorstwa i przez jakiś czas chodziła do studium ceramicznego w Pałacu Kultury. To właśnie tam poznała Maćka. Trochę zamknięty w sobie, nie szukał na siłę kontaktów – w przeciwieństwie do towarzyskiej i lubiącej się bawić Moniki. Wtedy nikomu do głowy by nie przyszło, że kiedyś będą parą. Aż do wiosny 2001 roku, kiedy Monika wyprawiała imieniny, na które zaprosiła i swego przyszłego męża. Ten przyszedł i wyszedł ze wszystkimi, ale zadzwonił. Chyba po miesiącu zaprosił ją na koncert muzyki kubańskiej. To wtedy zamiast tańczyć, przegadali całą noc...
– Okazało się, że jesteśmy bardzo podobni – mówi Monika. – Pasjonuje nas ceramika, lubimy lato, podróże, sporty wodne. Podobnie chcemy żyć, pracować, spędzać wolny czas... Kilka tygodni później zabrali młodszego brata Moniki i wybrali się razem na wakacje do Włoch.

Ślub w Dzień Kobiet
Na ślub zdecydowali się, kiedy okazało się, że Monika jest w ciąży. – Żadnego zaskoczenia nie było – podkreśla. – Jak się ze sobą jest, trzeba przewidywać konsekwencje! Liczyliśmy się z tym, że zostaniemy rodzicami. – Wiedzieliśmy już, że chcemy być razem – dodaje Maciek. – Ślub wzięliśmy 8 marca 2002 roku, w Dniu Kobiet.
Mocno zdziwiona była mama Moniki, ale i ona bardzo się ucieszyła.
– Zrobiłam jej największy prezent, jaki mogłam – podkreśla Monika. – Karolinka przyszła na świat dokładnie w dniu urodzin swojej babci.
– Ludzie boją się, że pojawienie się w ich życiu dziecka zamknie im wiele szans – twierdzi Monika. – Po nas widzę, że to nieprawda! Choć oczywiście dziecko sprawia, że związek się zmienia. Już nie planujemy, że wyjedziemy gdzieś we dwójkę, ale całą rodziną. I tak jest z całą przyszłością.
Mieszkają na warszawskim Bemowie, w domku u rodziców Maćka. Mają we trójkę jeden pokój. Teściowie kupili im jednak mieszkanie i już za pół roku planują się wynieść na swoje. – Czy dobrze mieszka się z teściami? – Monika uśmiecha się. – Nam świetnie! Wspólne kolacyjki, wyjazdy na działkę, babcia na miejscu... Jednak rzadko kiedy podrzucamy córkę dziadkom – podkreśla. – Chętniej zabieramy ją ze sobą. Na zakupy, do otwieranego właśnie przez nas sklepu z wyrobami artystycznymi, a nawet na spotkania towarzyskie, jeśli tylko kończą się przed 22.00. Nie mówiąc o wakacjach... Kiedy Karolinka miała roczek, polecieliśmy do Hiszpanii pod namiot. Dwa tygodnie spędziliśmy na Costa del Sol. Była przeszczęśliwa.

Wszystko przed nimi
Nie są tradycyjną rodziną. Monika nie czeka na męża z obiadem. To on częściej gotuje i robi to świetnie. Jest wspaniałym ojcem i troskliwie opiekuje się córeczką. Przyzwyczaił się do tego w czasach, kiedy żona wyjeżdżała na studia pedagogiczne do Kielc. Wszyscy są wegetarianami. – Ludzie myślą, że jemy tylko kiełki i soję – śmieje się Maciek. – A ja przyrządzam bardzo smaczne rzeczy i jeśli kogoś zapraszamy na obiad, zwykle jest zachwycony.
Monika wciąż wymyśla coś nowego – a to szycie toreb, a to sklep, a w nim ceramiczne warsztaty dla dzieci. On, zodiakalny Bliźniak, też potrzebuje ciągłych zmian, dogadują się więc niemal w pół słowa.
– Do tego Monika to prawdziwy Byk – jest ambitna i uparta – Maciek spogląda na żonę. – Jak sobie coś postanowi, nie odpuści. Tak było na przykład z karmieniem piersią. Postanowiła, że będzie karmić Karolinę przez półtora roku. I karmiła!
– Dzięki temu nie mieliśmy bezsennych nocy – żartuje Monika – Spaliśmy razem i kiedy córka się budziła, dostawała pierś – raz jedną, raz drugą. Nie ukrywam jednak, że kiedy wreszcie zasnęłam na plecach, poczułam się w siódmym niebie.
Są młodzi. Monika w maju kończy 25 lat. Maciek jest trzy lata starszy. Każdy dzień przynosi im coś nowego. Teraz będą się uczyć salsy. Monika ją uwielbia. Maciek, choć za tańcami nie przepada, zrobi wszystko, by być razem z nią. W te wakacje chcą pojechać na Rodos, więc pewnie będą też zgłębiać tajniki greckiej zorby. A z poważniejszych postanowień? – Chcemy rozruszać nasz sklep, gdzie będzie m.in. wykonana przez nas ceramika czy oryginalne torby – mówi Monika. – Jeśli do jesieni nic z tego nie wyjdzie, to wymyślę coś innego, bo nie wyobrażam sobie siedzenia w biurze. Wolę mieć mniej pieniędzy i być szczęśliwa, niż robić pieniądze, mieć smutną minę i tydzień urlopu w roku.

Tomasz Brunner/ Przyjaciółka