Laureat wyznał: "Czuję się bardzo zaszczycony, ponieważ tak naprawdę ta nagroda należy się wielu ludziom. Ten sukces - jeśli go można nazwać sukcesem, bo sprawa Rospudy jest wciąż nie rozwiązana - ma bardzo wielu ojców i matek. W misji, którą miałem do spełnienia, przez cały czas otuchy dodawał mi fakt, że jestem po właściwej stronie, że jedna gazeta, a potem inne, opowiedziały się jasno po tej samej stronie. To zasługa młodych, wspaniałych ludzi, których mamy w organizacjach ekologicznych - bardzo dobrze wykształconych, znających europejskie realia, wierzących w to, co robią. Ci młodzi ludzie, niezależnie od politycznych opcji, wierzą w to, że w Polsce strategiczne miejsce ma przyroda, którą za wszelką cenę musimy utrwalić. To nasz polityczny kapitał w Europie. Ochrona przyrody to najważniejsza rzecz - ani prawicowa ani lewicowa - to kwestia zdrowego rozsądku. Wszędzie na świecie jest to kluczowy temat polityczny".
Uroczystość wręczenia Nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego odbyła się w Fabryce Trzciny, a poprowadził ją - wielce zasłużony dla Radia Zet - Janusz Weiss. Prowadzący, który od wielu lat dzwoni do "Pani lub Pana w bardzo nietypowej sprawie", jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu przyznał, że jego faworytem jest właśnie Wajrak. Choć trzeba przyznać konkurencja była silna. W końcu - jak stwierdził Weiss - mieliśmy do czynienia z największymi tuzami polskiego dziennikarstwa. Nominacji do nagrody było dziesięć, a tematyka materiałów dziennikarskich bardzo zróżnicowana. Marcin Kącki (Gazeta Wyborcza) nominowany był za cykl artykułów "Praca za seks w Samoobronie", Aleksander Kaczorowski (Newsweek) za materiał o Jarosławie Kaczyńskim - "Prawie jak Putin", Tomasz Lis (Polsat) za program "Co z tą Polską?", z udziałem prof. Władysława Bartoszewskiego, Tomasz Terlikowski (Rzeczpospolita) za materiał "Tajna historia arcybiskupa", o współpracy Stanisława Wielgusa z SB, Leszek Kraskowski (Dziennik) za "Zabójcze lekarstwo", o śmiercionośnych właściwościach corhydronu, Wojciech Borkowski (TVN Uwaga!) za materiał "Mąż i syn Barbary Blidy przerywają milczenie", Marcin Dzierżanowski (Wprost) za materiał "Spowiedź Rydzyka", Anna Dymna za program "Spotkajmy się".
Historia Nagrody im. Andrzeja Woyciechowskiego nie jest zbyt długa. Zaczęła się w 2005 roku - dziesięć lat po śmierci wybitnego dziennikarza. W tym roku przyznano ją po raz trzeci. Anna Dymna nominowana była w tym roku po raz drugi, więc jest swego rodzaju weteranką. Przyznała, że wcale nie marzy o nagrodzie. Wystarczą jej nominacje, które utrzymują ją w przekonaniu, że to, co robi jest nadal ludziom potrzebne.
O tym, kto otrzyma nagrodę dziennikarską zadecydowała kapituła, w skład której weszli redaktorzy naczelni liczących się polskich gazet oraz prezesi stacji telewizyjnych i radiowych, m. in. Ks. Adam Boniecki (Tygodnik Powszechny), Jerzy Baczyński (Polityka), Paweł Lisicki (Rzeczpospolita), Robert Kozyra (Radio Zet), Edward Miszczak (TVN).
Wśród przybyłych do Fabryki Trzciny znaleźli się m.in.: Nelly Rokita, Henryka Bochniarz, Lena Kolarska-Bobińska, Monika Olejnik, Rafał Bryndal, Halinka Mlynkowa w towarzystwie męża Łukasza Nowickiego. Muzycznym urozmaiceniem wieczoru były popisy wokalne Karoliny Kozak i Ani Dąbrowskiej.