Monika Borzym zgodziła się na sesję okładkową dla Playboya. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kobieta nosi rozmiar 40! Po (za bardzo) szczupłych gwiazdach, które pojawiły się na okładce tego magazynu, to prawdziwy przełom.
Hej. Mam na imię Monika. Mam rozmiar 40, a czasem nawet 42. Jestem na okładce Playboya i jestem z tego dumna. Poza okładką jestem na 10 zdjęciach wewnątrz, z czego 8 uważam za naprawdę piękne (dziękuję @iza_grzybowska ❤️) i nawet się wypowiadam!! Zapraszam do lektury ;) - napisała Borzym na swoim Instagramie.
Komentarze pod zdjęciem pojawiły się niemal natychmiast. I w większości są one pozytywne! Sesja zdjęciowa kobiety w rozmiarze 40-42 dla magazynu "Playboy" to dla wielu koniec pewnej ery - pełnej schematów szczupłych kobiet z piersiami wypełnionymi silikonem.
Teraz do głosu dochodzą kobiety świadome swojego ciała, które wiedzą, że to nie nadprogramowe kilogramy czy cellulit są w życiu najważniejsze. Jeżeli czujesz się ze sobą szczęśliwa, dlaczego (jeśli chcesz) nie miałabyś pokazywać swojego ciała innym?
Rozmiar Moniki Borzym nosi wiele kobiet w naszym kraju. Może stąd tyle szumu wokół jej zdjęć? Może pisząc "Jesteś piękna! Kobieca, ponętna, smaczna, seksowna!" czy "Prawdziwa kobieta nie musi mieć rozmiaru 0, żeby być sexy", chcemy usprawiedliwić swoje ostatnie narzekanie na temat swojego ciała? Być może tak jest. I nie ma w tym nic złego!
Oczywiście, znaleźli się też hejterzy tej sesji. Czytamy więc w komentarzach, że Monika "jest gruba" i "nawet Photoshop tutaj nie pomógł". Nie powinniśmy się jednak nimi przejmować. Ważniejsze jest to, że do ludzi powoli dociera, że piękno nie nosi tylko rozmiaru 36. Kobiety z 38, 40, 42 i 44 na metce również są piękne!
Zobacz także:Droga do samoakceptacji jest długa. Modelki plus size coś o tym wiedzą...Te blogerki zmieniają świat mody. W jaki sposób?
