Miłości Clooneya

George Clooney fot. MEDIUM
Wcale nie chodzi o kobiety! Znakiem firmowym aktora są krótkie romanse. George Clooney właśnie zakończył kolejny z nich. Nie przejął się, bo ma na głowie ważniejsze sprawy niż związki z kobietami.
/ 01.07.2008 09:35
George Clooney fot. MEDIUM
Niespełna rok temu 47-letni George Clooney pojawił się na festiwalu filmowym w Wenecji w towarzystwie nieznajomej blondynki. Nie wywołał tym zbyt wielkiej sensacji, bo przez lata kariery aktor przyzwyczaił znajomych i dziennikarzy, że w kwestiach uczuciowych wyznaje zasadę: „nic nie trwa wiecznie”. Nikt z nich nie dawał więc pannie Sarah Larson (młodszej od aktora o 18 lat kelnerce z Las Vegas) szans na utrzymanie zainteresowania Clooneya dłużej niż przez kilka miesięcy. I oczywiście nikt się nie pomylił.

Kilkanaście dni temu George oświadczył Sarah przez telefon (to się nazywa „mieć klasę”, nieprawdaż?!), że ma spakować swoje rzeczy i wyprowadzić się jak najszybciej z jego willi w Los Angeles. Rzeczniczka aktora odmówiła wyjaśnienia, z jakiego powodu para się rozstała. Plotki głoszą, że aktorowi nie spodobały się ujawnione przez prasę fakty z przeszłości Sarah, która przed poznaniem Clooneya cieszyła się opinią „ostrej laski”, np. występowała w peep-show. Znajomi aktora nie są jednak przekonani, czy wina leży po stronie jego partnerki. „Sarah mogłaby być Matką Teresą, a i tak George by ją rzucił. Taki ma charakter!” – powiedziała Roseanne Barr, w której show aktor zaczynał swoją karierę.

Piekło? Nie, dziękuję!
Clooney dał się usidlić tylko raz. W 1989 roku ożenił się z aktorką Talią Balsam. Już po trzech latach byli w separacji, a po czterech otrzymali rozwód. „Nigdy więcej się nie ożenię i nie będę miał dzieci” – obiecywał wtedy Clooney, dodając: – „Po śmierci i tak pewnie trafię do czyśćca, wolę więc nie fundować go sobie już teraz”. Mimo że nie zrezygnował z towarzystwa pań, aktor nigdy więcej nie zaangażował się poważnie w związek, traktując kolejne partnerki jako miły, acz jedynie tymczasowy dodatek do życia. Dotrzymał także drugiej części obietnicy. „Kiedy przychodzi mi do głowy, że jednak mógłbym zostać ojcem, zapraszam do swojego domu Brada Pitta z Angeliną i gromadką ich dzieci. Kilka dni ich towarzystwa wystarczy, abym pozbył się takich niedorzecznych myśli” – śmieje się Clooney.

Polityka zamiast miłości
Kobiety schodzą u George’a na drugi plan także dlatego, że... po prostu nie ma czasu na życie prywatne. Clooney słynie z tego, że zajmuje się kilkunastoma rzeczami naraz. Zawsze pasjonował się polityką, a ostatnio przemierzył  pół Ameryki u boku Baracka Obamy, stając się ozdobą jego wieców wyborczych. Sam odmówił jednak wzięcia udziału w wyścigu o fotel senatora stanu Kentucky z ramienia Partii Demokratycznej.


„Jak na senatora spałem ze zbyt wieloma kobietami, próbowałem zbyt wielu narkotyków i zabalowałem na zbyt wielu przyjęciach!” – uzasadnił ironicznie swoją odmowę. Nie przekonał jednak swoich zwolenników. Uważają oni, że Clooney – w odróżnieniu od innych gwiazd Hollywood, których „poważna działalność społeczna” traktowana jest z przymrużeniem oka – potrafił zyskać uznanie nawet najbardziej liczących się w świecie polityków. Jako przykład fani aktora podają jego działalność na rzecz rozwiązania konfliktu w Darfurze. Ten region Sudanu od 2004 roku jest areną zbrojnego konfliktu między arabskimi wojownikami Dżandżawidami a rdzennymi (w większości murzyńskimi) mieszkańcami tych terenów. W wyniku walk doszło tam do czystki etnicznej – zginęło ponad 400 tysięcy osób, a 2,5 miliona zostało zmuszonych do emigracji. Clooney nazwał Darfur „współczesnym Auschwitz” i publicznie w programie Oprah Winfrey wezwał ONZ do interwencji zbrojnej. Aktor wystosował także list otwarty do Angeli Merkel wzywający Unię Europejską do zajęcia stanowiska w sprawie Darfuru. A następnie na zaproszenie Merkel wystąpił z płomiennym przemówieniem na posiedzeniu ONZ. Ostatnim jego posunięciem było przekazanie na początku tego roku prawie 6 mln dolarów siłom pokojowym stacjonującym w Sudanie. Pieniądze zostaną wydane na zakup helikopterów, które posłużą do ratowania życia cywilów w Darfurze.

Przede wszystkim Hollywood 
Wydawać by się mogło, że angażując się mocno w politykę i podpisując dziesiątki umów reklamowych (Clooney jest twarzą takich marek, jak Omega, Nespresso, Budweiser, Fiat czy Martini), George musiał ograniczyć swoją działalność w Fabryce Snów. Nic bardziej mylnego! Odkąd w 2004 roku spróbował sił jako scenarzysta i reżyser filmu „Good Night and Good Luck”, za który Akademia Filmowa przyznała mu dwie nominacje do Oscara, Clooney pracuje obecnie w Hollywood na kilku etatach.

„Zatrudniając mnie, studio filmowe zaoszczędza sporo czasu, bo za jednym zamachem znajduje producenta, scenarzystę, reżysera i aktora!” – śmieje się gwiazdor, który jednak za swoje usługi każe sobie słono płacić. Za film o amerykańskiej lidze futbolowej z lat 20. XX wieku „Leatherheads” (polska premiera 20 czerwca) zainkasował w sumie ponad 25 mln dolarów! I natychmiast zainwestował je w produkcję kolejnych, na razie jeszcze objętych tajemnicą filmów. „Ułożyłem swoje życie tak, aby nie mieć czasu na rozważania, czy czegoś albo kogoś w nim brakuje” – powiedział George w jednym z wywiadów. – „I naprawdę nie potrzeba mi nic do szczęścia!”. Jeśli mówi prawdę, wypada jedynie pozazdrościć. 

Alek Rogoziński / Party

Redakcja poleca

REKLAMA