Mateusz Damięcki kocha i tańczy

Mateusz Damięcki fot. ONS
Polski Tom Cruise, amant młodego pokolenia, zdolny jak Fred Astaire... Przez kilka lat było o nim cicho, teraz wraca w wielkim stylu. Mateusz Damięcki ma swoje pięć minut!
/ 09.09.2008 08:28
Mateusz Damięcki fot. ONS
Zapowiadał się na dyżurnego amanta polskiego kina. Kiedy siedem lat temu, jako student pierwszego roku warszawskiej Akademii Teatralnej, zagrał Cezarego Barykę w „Przedwiośniu”, okrzyknięto go polskim Tomem Cruise’em. Utalentowany, szarmancki, szalenie przystojny. Ideał. To przez niego uczennice, zamiast czytać lekturę Żeromskiego, wolały pójść do kina. Ale po głośnym debiucie o Mateuszu Damięckim (27) zrobiło się cicho. Młody aktor długo nie dostawał atrakcyjnych propozycji. – Raz na wozie, raz pod wozem. Trzeba było zgiąć kark, nauczyć się pokory i skupić na rzetelnej pracy – wspomina Mateusz w rozmowie z „Party”. Opłaciło się. Po siedmiu latach Damięcki znowu jest na topie: zagrał główną rolę w „Kochaj i tańcz” (filmie, który jeszcze przed premierą został okrzyknięty hitem), występuje w serialu „Teraz albo nigdy”, a w połowie sierpnia zakończył zdjęcia do offowej produkcji Dominika Matwiejczyka pt. „Czarny”. Czy po siedmiu chudych czeka go teraz siedem tłustych lat? 

Cisza przed burzą
Nie miał innego wyjścia. Musiał zostać aktorem. Aktorami byli jego dziadek i babka, są nimi również tata, siostra, stryj i stryjeczny brat. Agentką klanu Damięckich jest natomiast mama Mateusza. W wywiadach młody Damięcki często sam o sobie mówi, że nigdy nie płynie pod prąd. Dlatego wybór zawodu był dla niego prosty.

Po studiach dostał się do warszawskiego Teatru Współczesnego. Jednocześnie zagrał w filmie „Karol – człowiek, który został papieżem” i występował w serialu „Egzamin z życia”. To mu jednak nie wystarczało. – Lubię nowe wyzwania, dzięki którym zdobywam doświadczenie i które poszerzają skalę moich aktorskich umiejętności – zwierza się nam Mateusz. Dlatego w ubiegłym roku przerwał pracę w serialu i wyjechał na trzy miesiące za ocean. Za pieniądze wygrane w teleturnieju „Jak łyse konie” razem z siostrą Matyldą i przyjacielem objechał całą Amerykę. W Los Angeles, jak każdy młody aktor, pomyślał o Hollywood. Szlifował język angielski i chodził na kurs do prestiżowej szkoły aktorskiej The Groundlings School. Dziś sam przyznaje, że sporo się tam nauczył. Poza tym inaczej spojrzał na aktorstwo. Nabrał dystansu i uświadomił sobie, że aktor musi umieć się sprzedać. Po powrocie łatwiej mu było podjąć pewną decyzję...

Urodzony tancerz

Kilkakrotnie zapraszano go do występu w „Tańcu z Gwiazdami”, ale ze strachu odmawiał. W końcu,  przy szóstej edycji, powiedział „tak”. Występ w show przyniósł mu wielką popularność. Choć, jak  skromnie dziś przyznaje: – Byłem skupiony na tańcu. Gdybym myślał o wszystkim, co działo się wokół mnie, nic by z tego nie wyszło.


Okazało się, że jest stworzony do tańca. Zarówno w walcu, jak i ognistej sambie był bezkonkurencyjny. Zachwycała się nim nawet znana z surowych ocen jurorka Iwona Pavlović. O mały włos zatańczyłby w finale, ostatecznie jednak zajął trzecie miejsce. W trakcie trwania programu plotkowano o romansie Mateusza z partnerką z parkietu – Ewą Szabatin. Tym bardziej, że aktor nie krył zauroczenia tancerką. Świetnie czuli się razem nie tylko na parkiecie, ale ostatecznie okazało się, że łączył ich wyłącznie taniec.

Po występach w show TVN propozycje posypały się lawinowo. Producenci serialu „Teraz albo nigdy” zaproponowali Mateuszowi  rolę chłopaka tańczącego w nocnym klubie dla pań. Dwa miesiące temu Damięcki zakończył zdjęcia do „Kochaj i tańcz” (filmu, o którym mówi się polskie „Dirty Dancing”), gdzie gra główną rolę. Partneruje mu Iza Miko. – Dziś wiem, że „Taniec z Gwiazdami” był dla mnie przygotowaniem do tego wszystkiego, co robiłem później – mówi „Party” Mateusz.  – Dzięki temu programowi mój syn się rozruszał, choć skomplikowane układy musiał długo trenować – ocenia mama aktora, Joanna Damięcka. Z jakim skutkiem? Przekonamy się już jesienią. 

Emocjonalna i żywiołowa gra Mateusza i Izy Miko sprawiła, że podejrzewano ich o romans. Jednak i tym razem okazało się, że to plotki. Młody aktor jest szaleńczo zakochany w Monice Krogulskiej, którą rok temu poznał na planie filmu „Bagatela”.

Na fali

W lecie Damięcki rozpoczął zdjęcia do nowego filmu Dominika Matwiejczyka pt. „Czarny”. Je go bohater nie jest grzecznym chłopcem. Właśnie takich ról szuka teraz aktor. – Jeśli zabraknie propozycji, będę robił z przyjaciółmi nowe offowe projekty – z uśmiechem deklaruje nam Mateusz. Jak na młodego aktora, to wyjątkowo dojrzała postawa. Widać, że woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. 

Czy w natłoku pracy miał czas na chwilę odpoczynku? W wakacje udało mu się odwiedzić Holandię i Belgię, gdzie na własne oczy zobaczył ulubione obrazy „Lekcję anatomii doktora Tulpa” Rembrandta i „Dziewczynę z perłą” Jana Vermeera. Wkrótce wyjeżdża na kolejny urlop. Dokąd? Tego Mateusz Damięcki nam nie zdradzi. Chce uciec na chwilę od świeżo zdobytej popularności...

Joanna Bartoszewicka / Party

Redakcja poleca

REKLAMA