Cisza przed burzą
Nie miał innego wyjścia. Musiał zostać aktorem. Aktorami byli jego dziadek i babka, są nimi również tata, siostra, stryj i stryjeczny brat. Agentką klanu Damięckich jest natomiast mama Mateusza. W wywiadach młody Damięcki często sam o sobie mówi, że nigdy nie płynie pod prąd. Dlatego wybór zawodu był dla niego prosty.
Po studiach dostał się do warszawskiego Teatru Współczesnego. Jednocześnie zagrał w filmie „Karol – człowiek, który został papieżem” i występował w serialu „Egzamin z życia”. To mu jednak nie wystarczało. – Lubię nowe wyzwania, dzięki którym zdobywam doświadczenie i które poszerzają skalę moich aktorskich umiejętności – zwierza się nam Mateusz. Dlatego w ubiegłym roku przerwał pracę w serialu i wyjechał na trzy miesiące za ocean. Za pieniądze wygrane w teleturnieju „Jak łyse konie” razem z siostrą Matyldą i przyjacielem objechał całą Amerykę. W Los Angeles, jak każdy młody aktor, pomyślał o Hollywood. Szlifował język angielski i chodził na kurs do prestiżowej szkoły aktorskiej The Groundlings School. Dziś sam przyznaje, że sporo się tam nauczył. Poza tym inaczej spojrzał na aktorstwo. Nabrał dystansu i uświadomił sobie, że aktor musi umieć się sprzedać. Po powrocie łatwiej mu było podjąć pewną decyzję...
Urodzony tancerz
Kilkakrotnie zapraszano go do występu w „Tańcu z Gwiazdami”, ale ze strachu odmawiał. W końcu, przy szóstej edycji, powiedział „tak”. Występ w show przyniósł mu wielką popularność. Choć, jak skromnie dziś przyznaje: – Byłem skupiony na tańcu. Gdybym myślał o wszystkim, co działo się wokół mnie, nic by z tego nie wyszło.
Okazało się, że jest stworzony do tańca. Zarówno w walcu, jak i ognistej sambie był bezkonkurencyjny. Zachwycała się nim nawet znana z surowych ocen jurorka Iwona Pavlović. O mały włos zatańczyłby w finale, ostatecznie jednak zajął trzecie miejsce. W trakcie trwania programu plotkowano o romansie Mateusza z partnerką z parkietu – Ewą Szabatin. Tym bardziej, że aktor nie krył zauroczenia tancerką. Świetnie czuli się razem nie tylko na parkiecie, ale ostatecznie okazało się, że łączył ich wyłącznie taniec.
Po występach w show TVN propozycje posypały się lawinowo. Producenci serialu „Teraz albo nigdy” zaproponowali Mateuszowi rolę chłopaka tańczącego w nocnym klubie dla pań. Dwa miesiące temu Damięcki zakończył zdjęcia do „Kochaj i tańcz” (filmu, o którym mówi się polskie „Dirty Dancing”), gdzie gra główną rolę. Partneruje mu Iza Miko. – Dziś wiem, że „Taniec z Gwiazdami” był dla mnie przygotowaniem do tego wszystkiego, co robiłem później – mówi „Party” Mateusz. – Dzięki temu programowi mój syn się rozruszał, choć skomplikowane układy musiał długo trenować – ocenia mama aktora, Joanna Damięcka. Z jakim skutkiem? Przekonamy się już jesienią.
Emocjonalna i żywiołowa gra Mateusza i Izy Miko sprawiła, że podejrzewano ich o romans. Jednak i tym razem okazało się, że to plotki. Młody aktor jest szaleńczo zakochany w Monice Krogulskiej, którą rok temu poznał na planie filmu „Bagatela”.
Na fali
W lecie Damięcki rozpoczął zdjęcia do nowego filmu Dominika Matwiejczyka pt. „Czarny”. Je go bohater nie jest grzecznym chłopcem. Właśnie takich ról szuka teraz aktor. – Jeśli zabraknie propozycji, będę robił z przyjaciółmi nowe offowe projekty – z uśmiechem deklaruje nam Mateusz. Jak na młodego aktora, to wyjątkowo dojrzała postawa. Widać, że woda sodowa nie uderzyła mu do głowy.
Czy w natłoku pracy miał czas na chwilę odpoczynku? W wakacje udało mu się odwiedzić Holandię i Belgię, gdzie na własne oczy zobaczył ulubione obrazy „Lekcję anatomii doktora Tulpa” Rembrandta i „Dziewczynę z perłą” Jana Vermeera. Wkrótce wyjeżdża na kolejny urlop. Dokąd? Tego Mateusz Damięcki nam nie zdradzi. Chce uciec na chwilę od świeżo zdobytej popularności...
Joanna Bartoszewicka / Party