Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Pola Elizejskie – paryżanie nie zwracają już uwagi na takie zabytki. Ale dla Kylie to ciągle miejsca, które zapierają dech w piersiach. Rodowita Australijka przyznaje, że nigdzie nie czuje się tak kobieco i niezwykle jak w Paryżu. Stąd też pochodzi Olivier Martinez, francuski aktor i największa miłość Kylie. Na początku zeszłego roku para zdecydowała, aby po pięciu latach bycia razem spróbować żyć osobno. Ani Olivier, ani Kylie nie chcieli podać do publicznej wiadomości, dlaczego się rozstają. A teraz, dwa lata od rozłąki, wszystko w życiu piosenkarki się zmieniło.
W maju Kylie skończy 40 lat. I teraz, po raz pierwszy, bardziej niż kariery i pracy pragnie własnej rodziny. Niedawno francuscy paparazzi sfotografowali ją w objęciach Oliviera, kiedy spacerowali paryskimi uliczkami. Kylie nie chce zdradzić, czy wrócili do siebie. Jest jednak rozpromieniona tak jak jeszcze nigdy wcześniej. I może nie bez przyczyny to właśnie do Paryża piosenkarka zaprosiła dziennikarzy z całego świata, aby tutaj zaprezentować im swój najnowszy zapach Showtime. „Zapachy zawsze były dla mnie niezwykle istotne w życiu. Bo każde z miejsc pachnie inaczej, nasi najbliżsi też pachną w sobie tylko właściwy sposób. Dlatego chciałam stworzyć też coś tylko mojego. Zapach, który mnie samej będzie się kojarzył z tym, jaka jestem teraz”, opowiada Kylie.
Rozmawiamy w jej luksusowym apartamencie w paryskim hotelu. Piosenkarka jest dziś wyjątkowo radosna. Mówi, że dawno nie czuła się tak spokojna i szczęśliwa. „Mam wrażenie, że teraz mogę wszystko. Jestem na tyle silna, aby wszystkie porażki i nieszczęścia przekuć na sukces. Bo wszystko dzieje się w naszym życiu po to, abyśmy mogli doświadczać i dzięki temu stawać się bardziej świadomi tego, co dzieje się wokół nas”, mówi teraz. Oparta o duże poduszki leżące na kanapie wygląda jak dziewczynka. Obcisła czarna sukienka jeszcze bardziej podkreśla jej drobne kształty. Zarumieniona, z nienagannym makijażem wyglądała prześlicznie. I tylko jej oczy pozostawały poważne nawet wtedy, gdy śmiała się w głos. Jej spojrzenie zdradzało, że już od dawna nie jest nastolatką, tylko dojrzałą kobietą, którą doświadczył los.
Życie z pasją
„Uwielbiam swoją pracę. A najwspanialszy jest ten czas na 15 minut przed wejściem na scenę. Wtedy zaczynam czuć to specyficzne ściskanie w żołądku, myśleć o tym, co za chwilę będzie się działo na scenie. Mój menedżer trasy koncertowej powtarza: »Zostało 10 minut. Bądźcie na miejscach«. Nie zdążę już o niczym pomyśleć, na niczym się skupić. I potem już słyszę: »Idziemy«, i wszyscy razem wchodzimy na oświetloną scenę. Tego momentu nie da się porównać do żadnego innego. To jest właśnie Showtime. I dlatego tak nazwałam swoje perfumy. Pracowałam nad tym, żeby zapach moich perfum zamykał w sobie tę specyficzną mieszankę scenicznego światła i gwaru widowni. To początek wszystkiego”. Kylie o swoich perfumach mogłaby mówić godzinami. Pracownicy Coty ze śmiechem opowiadają, jak zażyczyła sobie, żeby ją zawieść do fabryki perfum, żeby mogła się dokładnie przyjrzeć, jak wygląda tworzenie perfum. „Doskonale pamiętam tę wycieczkę. Fabryka mieści się pod Barceloną. Przyjechałam ubrana w różową sukienkę, a pracownicy na powitanie przywitali mnie kieliszkiem różowego szampana. Wszystko tam było idealne”, opowiada ze śmiechem. Idealne też były przygotowania do jej ostatniej płyty. Kylie w studiu czuła się znowu jak ryba w wodzie. Po raz pierwszy od feralnego maja 2005, kiedy lekarze stwierdzili, że ma raka piersi, piosenkarka czuła się naprawdę zdrowa.
„Z czasów choroby najbardziej pamiętam ten moment, kiedy organizm odmówił mi posłuszeństwa i musiałam przerwać trasę. To było naprawdę straszne. Nie byłam pewna, czy się z tego podniosę”, wspomina dziś.
Pokonała chorobę, i to szybciej niż myślała. A potem specjalnie dla fanów nakręciła film dokumentalny „Biały diament” o swojej walce z rakiem i powrocie do show-biznesu. „Chciałam, żeby wszyscy moi fani mieli okazję przyjrzeć się temu, co przeżyłam. Teraz jestem już inną osobą. Przede wszystkim jestem znowu zdrowa i mam poczucie, że mogę przenosić góry”, mówi Kylie. Jej twarz jest pogodna, ale oczy zachodzą łzami. „Tak naprawdę mam już serdecznie dosyć rozmów o raku. Nie chcę wcale tego wspominać, ale wiem, że to ważne nie tylko dla moich fanów, ale także dla kobiet na całym świecie. Najbardziej wzruszają mnie listy od tych, które cierpią na to samo co ja i pytają, jak mogą przez to przejść. Opowiadam im wtedy o tym momencie, kiedy przyjechałam na premierę swojego filmu do Londynu. Nie czułam się jeszcze wtedy tak silna jak teraz. Przemogłam się jednak i pewnym krokiem weszłam na czerwony dywan rozłożony specjalnie dla mnie przed kinem, w którym miał odbyć się pokaz. Słuchając wiwatującego tłumu, popatrzyłam na swoje odbicie w wielkich szybach kinowego budynku. Miałam na sobie przepiękną suknię od Dolce & Gabbana wysadzaną diamentami. Sama wyglądałam jak klejnot. I wtedy pomyślałam sobie: »Można pokonać raka. Ja go pokonałam!«”, opowiada. Potem uśmiecha się i za chwilę dodaje: „Teraz przyszedł taki moment w moim życiu, kiedy chcę skupić się na naprawdę najważniejszych rzeczach. Ten rok będzie należał do mnie”, mówi Kylie. W maju gwiazda kończy 40 lat. I jak w zachodniej prasie zdradzają jej przyjaciele, to nie trasa koncertowa jest dla niej teraz najważniejsza, ale życie prywatne. Bo Kylie marzy, by jeszcze wyjść za mąż i urodzić dziecko. I okazuje się, że najprawdopodobniej ma już kandydata na męża i ojca.
Miłość ponad wszystko
„Nie wrócimy do siebie z Olivierem. Między nami jest przyjaźń i nic więcej”, mówiła jeszcze niedawno Kylie, tłumacząc się ze swoich romantycznych spacerów z byłym narzeczonym. Nie ukrywa jednak, że Martinez jest najważniejszym mężczyzną w jej życiu. „Kiedy tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że to będzie wielka miłość”, wspomina dziś.
Australijska piosenkarka i francuski aktor poznali się w hotelu Chateau Marmont w Los Angeles. Kylie wcale nie miała wówczas ochoty na romanse. Właśnie rozstała się z Jasonem Goldingiem, modelem, który nie potrafił żyć w cieniu jej sławy.
Kylie bardzo to rozstanie przeżyła. I wtedy William Baker, najbardziej zaufany z jej pracowników, poradził jej, aby rzuciła się w wir pracy. I nagle przed jednym z występów zobaczyła oszałamiająco przystojnego mężczyznę. „Wypytałam znajomych i pracowników hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Okazało się, że ten przystojniak jest francuskim aktorem zwanym w Los Angeles paryskim Bradem Pittem. Nie mogłam już o nim zapomnieć”, wspomina dziś Kylie. A Olivier nie mógł zapomnieć o Kylie. Wystarczyło zaledwie kilka tygodni, aby wyprowadził się z domu swojej dotychczasowej dziewczyny Miry Sorvino i zamieszkał z Kylie. Sielanka trwała trzy lata. Aż do 2005 roku, kiedy okazało się, że piosenkarka jest ciężko chora. I wtedy Martinez stanął na wysokości zadania. Całymi dniami przebywał w Instytucie Gustave Roussy w Paryżu, gdzie leczona była Kylie. Nie odstępował jej na krok, a kiedy okazało się, że jej stan się pogarsza, postanowił zrezygnować z pracy, żeby być na jej każde zawołanie. Potem, kiedy Minogue wyzdrowiała, dziennikarze na całym świecie wypytywali ją, kiedy zamierza poślubić przystojnego Francuza. Tymczasem ona zdecydowała o rozstaniu. „Nie pytajcie mnie dlaczego. To nasza prywatna sprawa. Pewne jednak jest to, że Olivier na zawsze pozostanie w moim sercu”, mówiła.
Znajomi artystki zdradzili jednak w prasie, że przyczyną rozstania były zdjęcia Oliviera w objęciach izraelskiej modelki Sarai Givati. Czy Kylie nie potrafiła wybaczyć mu zdrady? Czy Olivier rzeczywiście był niewierny? Ani aktor, ani piosenkarka do dziś nie chcą zdradzić, co tak naprawdę się między nimi zdarzyło.
Po rozstaniu i Kylie, i Olivier rzucili się w wir pracy. Żadne z nich jednak nie ułożyło sobie życia. Minęły dwa lata, a oni ciągle byli singlami. „Olivier jest najwspanialszym mężczyzną, jakiego poznałam. Niezależnie od tego, co dzieje się między nami, nigdy nie stracimy ze sobą kontaktu”, mówiła Kylie.
Tak naprawdę jednak rozstanie Minogue najbardziej przygnębiło jej siostrę Danii. To ona jest najbliższą przyjaciółką Kylie. Niedawno razem wyjechały na ukochaną Ibizę. Tam miały w końcu okazję naprawdę porozmawiać o tym, co dla nich najważniejsze. Jak zdradzili australijscy dziennikarze, to właśnie tam Danii namówiła siostrę, aby raz jeszcze spróbowała związać się z Olivierem. I podobno to Kylie zadzwoniła do Oliviera z tą propozycją. Czy teraz w końcu założą rodzinę? Kylie nie chce ni czego przesądzać. Ale na samą myśl o tym uśmiecha się i mówi: „Mam przeczucie, że przede mną najbardziej ekscytujący czas. I czuję się tak, jakbym w końcu mogła zjeść wisienkę na samym czubku tortu. Znasz to uczucie?”.
Iza Bartosz / Viva