Kacper Kuszewski: Niewyobrażalny.
- Ale przecież na scenie jesteś już od 6. roku życia.
Kacper Kuszewski: Można nawet powiedzieć, że od poczęcia, bo moja mama grała w teatrze również wtedy, kiedy była ze mną w ciąży. Wiersz fredrowski „Dam i huzarów” sączył mi się w uszy w łonie matki. (śmiech) A potem rzeczywiście, jak miałem 6 lat, wystąpiłem w spektaklu „Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim”, 7 lat później zagrałem Gawrosza w musicalu „Les Miserables” w Teatrze Muzycznym. I niby nie powinienem mieć tremy przed publicznością. Ale taniec to zupełnie inny świat. Przekonałem się o tym już w pierwszym odcinku. Myślałem: „Ech, wejdę pewnie, bez strachu, czego nie dotańczę, to dogram”. Tymczasem okazało się, że parkiet to takie miejsce, gdzie widać najmniejsze potknięcie i zawahanie. W tańcu nie da się oszukać, trzeba perfekcyjnie zatańczyć.
- Tańczyłeś już wcześniej?
Kacper Kuszewski: Skąd! To zasługa Ani Głogowskiej (partnerka Kacpra w TzG – red.), że jakoś sobie radzę na parkiecie.
- W dzieciństwie 12 lat przesiedziałeś za fortepianem…
Kacper Kuszewski: Przychodziło mi to z trudem. Ale moja mama się uparła i chyba głęboko wierzyła w to, że kiedyś będę wielkim muzykiem. Szybko zrozumiałem, że nie będę. Brakowało mi cierpliwości i łatwości, którą chyba mam w tańcu. W dodatku byłem trudnym do ujarzmienia dzieckiem. Kiedy miałem 13 lat, grałem w teatrze
u boku świetnych aktorów. Szkoła muzyczna zeszła całkowicie na bok, aż w końcu mnie z niej wyrzucono.
- To wreszcie miałeś spokój.
Kacper Kuszewski: Nie, mama postanowiła, że ją skończę, tylko nie w Gdyni, a w Bydgoszczy. Rodzice już się wtedy rozstali i tata mieszkał w Bydgoszczy. Na szczęście spotkałem tam cudownych nauczycieli i pokochałem muzykę.
- Z kim ci się lepiej mieszkało?
Kacper Kuszewski: To były dwa różne domy, dwa różne sposoby wychowania. Mama była bardzo silną osobowością, miała niezłomne zasady, które usiłowała wpoić mnie i mojej siostrze. Oczywiście buntowaliśmy się…
- Jakie to były zasady?
Kacper Kuszewski: Choćby taka, że najpierw obowiązek, potem przyjemność, czyli np. nie wychodzę na podwórko, dopóki nie odrobię lekcji. U mojej mamy wszystko musiało być zaplanowane, ułożone, dobrze zorganizowane. Wciąż powtarzała: „Porządek w pokoju, porządek na biurku, porządek w głowie i porządek w życiu”. A ja miałem wiecznie bałagan w pokoju, w głowie, we wszystkim…
Porozmawiajmy o gwiazdach - forum >>
- U taty było eldorado?
Kacper Kuszewski: Tata dał mi dużo wolności, żadnych nakazów i zakazów. Chyba zachłysnąłem się tą wolnością, bo efekt był taki, że na koniec roku na świadectwie miałem same tróje. Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy mego ojca. Popatrzył na to świadectwo, a na jego twarzy było rozczarowanie. Powiedział: „Mógłbyś mieć czwórki i piątki, to wszystko jest dla ciebie łatwe! No, ale skoro chcesz być człowiekiem miernym i dostatecznym, twój wybór”. Zrobiło mi się wtedy strasznie głupio. Miałem poczucie, że potraktował mnie jak osobę dorosłą, a ja się zachowałem jak gówniarz. W jednej chwili stwierdziłem, że już nie chcę być gówniarzem.
- Mama: Małgorzata Szudarska, aktorka. Tata: Jarosław Kuszewski, reżyser. Musiałeś zostać aktorem?
Kacper Kuszewski: Rodzice byli pełni obaw, bo wiedzieli, z czym wiąże się ten zawód. Mama miała nadzieję, że skoro nie zostanę wybitnym pianistą, to może chociaż prawnikiem albo lekarzem. Ale ja przecież od dziecka występowałem na scenie. Zakochałem się w teatrze w czasie swego pierwszego spektaklu, a potem podczas pracy w Narodowym, Polskim, Scenie Prezentacje.
- Rodzice byli więc zawiedzeni?
Kacper Kuszewski: Chyba jednak nie, przecież sami wybrali swój zawód z miłości do teatru. To ja miałem dylemat, czy po 12 latach ciężkiej pracy w szkole muzycznej powinienem porzucić muzykę. Tata powiedział mi wtedy, że jeśli chcę być szczęśliwy w życiu, muszę wybrać to, co podpowiada mi serce, a nie głowa. Tylko jeśli się coś kocha, można to robić naprawdę dobrze.
- Od 11 lat grasz w „M jak miłość”. Nie znudził ci się ten serial?
Kacper Kuszewski: Nie, chociaż rzeczywiście odczuwam już pewną rutynę. Ale na szczęście ciągle coś nowego spotyka mnie w tym serialu.
- Nie boli cię to, że jesteś kojarzony głównie z Mostowiakiem?
Kacper Kuszewski: Nie, ale liczę na to, że uda mi się zagrać jeszcze kilka innych ról.
- Kim chciałbyś być za 10 lat?
Kacper Kuszewski: Tata nauczył mnie, że marzenia się spełniają. Jeśli czegoś bardzo pragniesz, osiągniesz to. Choć czasem trzeba długo czekać i wykonać tysiąc małych kroków. Zawsze fascynował mnie świat tancerzy. Marzyłem, żeby móc przyglądać się ich pracy, obserwować, jak rodzi się taniec. I dzisiaj sam tańczę.
Ewa Gonczar / Pani domu