Dużo wydajesz na ciuchy?
Joanna Horodyńska: Czasem wydaję więcej, czasem mniej. To zależy od mojego nastroju, od tego, czy coś potrzebuję kupić na imprezę. Żyję modą, funkcjonuję w tym świecie. Nie wyobrażam sobie, żebym nie inwestowała w modę. Nie kupiła torebki sezonu. Robię dwa programy o modzie, piszę felietony do gazet i na portale. Oczekuje się ode mnie czegoś więcej niż tylko sukienki i pantofli, czyli schematu polskich ulic.Zawsze byłaś dziwakiem?
Joanna Horodyńska: Zawsze się dziwnie ubierałam. W szkole nosiłam wzorzyste legginsy z za dużymi swetrami. Legginsy były w kropki, a sweter był w paski. Nikt się tak nie ubierał. Nosiłam na przykład męskie lakierowane buty, bo miałam bardzo dużą stopę, i do tego białe skarpetki.Ale koleżanki Cię podziwiały?
Joanna Horodyńska: Inspirowały się mną. Pamiętam taką historię z Renią Gabryjelską, znaną modelką z lat 90. Kiedyś byłyśmy razem w Paryżu, ja wracam z zakupów w nowych rzeczach, a ona patrzy na mnie i mówi: „Asia, czy ja mogłabym kupić to samo, co ty masz na sobie?”. I później w Warszawie spotykam ją na przejściu dla pieszych, a ona jest dokładnie tak ubrana. To było miłe.Kiedy czytasz o sobie komentarze internautów, boli Cię to?
Joanna Horodyńska: Boli mnie, kiedy dotyczą rzeczy osobistych. Na przykład: „Stara, nie ma dziecka, na pewno jest samotna”. Rzeczy, których nie wiedzą, a wymyślają.Zbliżasz się do czterdziestki. I jak się z tym czujesz?
Joanna Horodyńska: Czuję się bardzo młodo. Myślę, że to mój najlepszy czas. Zawodowo robię bardzo dużo. Napisałam książkę, myślę o drugiej. Nie miałam w życiu lepszego momentu. Dobrze się czuję ze sobą, ćwiczę jogę, nie jem mięsa ani nabiału.Zawodowo jesteś spełniona. A prywatnie? Nie chciałabyś już mieć rodziny?
Joanna Horodyńska: Jest taka presja, prawda? Nie chcę tak myśleć. Każdemu inne rzeczy w życiu się przytrafiają. Jeśli nie jest mi pisane urodzić dziecko, może będę mogła je mieć w inny sposób. Był czas, gdy zazdrościłam ludziom rodziny, dzieci. To nie jest zawiść, po prostu chciałam też to poczuć.Mówiłaś o adopcji.
Joanna Horodyńska: Tak i nie zamierzam więcej mówić. Za dużo było o tym w mediach. Chciałabym urodzić dziecko. Ale jestem osłabiona przez różne zdrowotne sytuacje, do tego dochodzi wiek. To się może okazać niemożliwe.Asystent fotografa/zdjęcia backstage: Filip Zwierzchowski
Stylizacja Marta Kalinowska
Asystent stylisty: Patrycja Pankiewicz
Makijaż, fryzury: Beata Milczarek/Metaluna
Producent wykonawczy: Joanna Kulikowska/Cool Dive Lanzarote
Produkcja sesji: Piotr Wojtasik
Za pomoc w realizacji sesji i gościne na wyspie Lanzarote redakcja składa podziękowania biuru podróży Itaka/www.itaka.com oraz szkole nurkowania na Lanzarote Cooldive/www.cooldive.pl. Składamy również podziękowania dla Pana MIchael Wöhler oraz Turismo Lanzarote/www.turismolanzarote.com za pomoc w realizacji sesji.
Joanna Horodyńska w sesji dla magazynu Viva!
Myślę, że nigdy nie jest się ze swoją największą miłością. Ja miałam swoją największą miłość. Byłam z nim wiele lat. Ale emocje były tak duże, że nie jesteśmy razem. Widzę to też u różnych moich przyjaciółek. Miłość największa to często nie ta na całe życie.
Joanna Horodyńska w sesji dla magazynu Viva!
Kiedy stałam przed kamerą, coś mnie zafascynowało, wciągnęło. Na początku byłam beznadziejna, cztery razy chcieli mnie wyrzucać, miałam trzy miesiące na poprawę. W dodatku miałam śląski akcent.
Joanna Horodyńska w sesji dla magazynu Viva!
Zawsze miałam świadomość swojego ciała. Prowadziłam program i musiałam się jakoś przemieścić z tej wanny pod prysznic czy do garderoby. (...) Pokazywanie ciała było dla mnie czymś naturalnym, tej otwartości nauczył mnie modelling. Lubię swoje ciało, jakiekolwiek ono jest.
Joanna Horodyńska w sesji dla magazynu Viva!
Dla mnie idealna modelka to taka, która ma interesującą twarz, dobrą duszę i mądrą głowę. Postrzegam modę w szerszej perspektywie. Moda to sztuka.
Joanna Horodyńska w sesji dla magazynu Viva!
Rozstaliśmy się z moim chłopakiem Francuzem, chociaż mieszkaliśmy już razem. Wszystko mi się pogmatwało. Wróciłam do Polski na wakacje i zadzwoniła koleżanka. Powiedziała, że szukają prezenterki do Atomic TV. Przyjęli mnie.
Joanna Horodyńska w sesji dla magazynu Viva!
Nie wiem, co będę robiła za pięć, dziesięć lat, ale widzę siebie jako redaktor naczelną jakiegoś magazynu. Nie mogę przecież do końca życia prowadzić programu, w którym krytykuję styl gwiazd.