Jak ONI (się) prezentują

Duet prowadzących duetowi nierówny – z racji charakteru programu, którego są gospodarzami, czy też temperamentów obu prezenterów, które w połączeniu dają naprawdę nieobliczalne efekty. Oto 4 najbarwniejsze pary polskiego show-biznesu, ale których nie łączą żadne stosunki poza pracą. Może poza przyjaźnią. I może czymś jeszcze, czego na ekranie - na szczęście - nie widać...
/ 10.11.2009 07:34
Duet prowadzących duetowi nierówny – z racji charakteru programu, którego są gospodarzami, czy też temperamentów obu prezenterów, które w połączeniu dają naprawdę nieobliczalne efekty. Oto 4 najbarwniejsze pary polskiego show-biznesu, ale których nie łączą żadne stosunki poza pracą. Może poza przyjaźnią. I może czymś jeszcze, czego na ekranie - na szczęście - nie widać...

1. Dorota Wellman i Marcin Prokop

Jak ONI (się) prezentują

Ona – niska, zaokrąglona, z szerokim i szczerym uśmiechem na twarzy. On – jeden z najwyższych show-biznesowych mężczyzn, szczupły i też uśmiechnięty. Fizycznie łączy ich ostatnia tylko cecha, psychicznie – praktycznie wszystko. Spotkali się w 2003 roku w studio telewizyjnej Dwójki podczas kręcenia „Pytania na śniadanie” jako nowi prowadzący. W ich przypadku zaiskrzyło od razu – szczera zawodowa przyjaźń była widoczna od pierwszych odcinków programu, a Wellman i Prokop stali się wręcz nierozłącznymi bywalcami imprez TVP, zawsze świetnie bawiąc się we dwójkę i zarazem wszystkich dookoła wprawiając w wyśmienity humor swoimi wygłupami. Ten luz dzieciaków, który wyprowadzili w skostniały świat TVP, udzielił się szefom tak bardzo, że dali im do prowadzenia kolejny program – „Podróże z żartem”. W 2007 roku razem przeszli do TVN-u i tam też zaczęli od prowadzenia śniadaniowego telewizyjnego formatu „Dzień dobry TVN”. Niesamowita energia, jaką rozpierali telewizory, zachwyciła widzów – szybko stali się jednym z najbardziej lubianych duetów programu. Jaki mają przepis na sukces? Szczerość i naturalność, bo widz to lubi. Żadnego sztywniactwa, bo to zwyczajnie odpycha. Są głośni, wchodzą sobie często w słowo, nie są perfekcyjni, bo wciąż im coś upada na wizji, o coś się potykają... ale o to właśnie chodzi, nie wolno i nie warto nic udawać. Najciekawsze jest jednak to, że na ekranie wydają się nierozłączni, ale po zakończeniu nagrania każde idzie w swoją stronę, nie nadużywają dobrej passy telewizyjnej passy i starają się ograniczać osobiste kontakty poza studio. Ale od czego jest telefon...

2. Kuba Wojewódzki i Michał Figurski


Jak ONI (się) prezentują

Najbardziej niegrzeczni prowadzący program „Poranny WF” w radio Eska Rock. Wygłupy Wellman i Prokopa na wizji to w porównaniu z ich „przegięciami” niewinna zabawa dwójki maluchów w piaskownicy. Oni wjeżdżają na antenę z ciężarówką mokrego, brudnego, cuchnącego i ciężkiego piachu (o ile nie czegoś gorszego), którym obrzucają każdego, kto im podpadnie: głupią wypowiedź znanego aktora w telewizji, przejęzyczenie prezydenta czy nowa płyta Chylińskiej. Okraszają to wszystko często chamskim humorem i mają z tego ogromny ubaw. Wszystko jest „na ostro”, bez hamulców. Wyśmiewają, kogo się tylko da i kto się da – dzwonią do Bogu ducha winnych urzędniczek, podają się za katarskich przedsiębiorców i pytają o wycenę Pałacu Prezydenckiego, bazując na wymyślonych papierach, które mają potwierdzać wystawienie Pałacu na sprzedaż. I urzędniczki to „łykają” bez problemu, a w głośniku słychać tylko stłumiony śmiech Kuby, który się aż dusi tą bezmyślnością. Główny przyrząd, jakim się posługują, to telefon. To dzięki niemu prowadzą rozmowy, które niektórych bawią, a innych bulwersują. Trzeba jednak przyznać, że skutecznie piętnują głupotę i absurdy, nie bawiąc się w żadną kurtuazyjność. Nawet jeśli grozi im zawieszenie na antenie radio za przekroczenie pewnego poziomu, który wśród większości społeczeństwa uchodzi za nieprzekraczalny.

3. Kasia Cichopek i Krzysztof Ibisz

Jak ONI (się) prezentują

W porównaniu z poprzednimi duetami ani nie wydają się naturalnie zabawni, ani niegrzeczni. Są wręcz sztucznie słodcy i wyjątkowo bez wyrazu. Kasia jest śliczna i przemiła, Krzysztof natomiast udaje nastolatka, którym już od bardzo dawna nie jest i nie będzie. Są bardzo, bardzo mili, chętnie przytulają uczestników „Jak Oni śpiewają”, dla każdego mają przygotowany szczery uśmiech od ucha do ucha, który świetnie wypada na ekranie. Ale nic poza tym. Cichopek cały czas wydaje się zestresowana prowadzeniem programu na żywo, a Ibisz wydaje się na siłę pokazywać wszystkie pozytywne emocje, jakie można zademonstrować mimiką, a jego żarty czy sympatyczne uwagi nie mają zupełnie polotu i są po prostu mdłe. Najczęstszym zarzutem ze strony krytyków i internautów jest ich sztuczność i wymuszoność. Mimo to ładnie wyglądają na wizji i ładnie brzmią... można winić za to słodkie zachowanie konwencję równie przesłodzonego w formie programu, ale styl bycia Cichopek i Ibisz, jaki prezentują w „JOŚ”, nie odbiega od tego, jaki aktorka prezentuje w serialu „M jak miłość”, a Ibisz w teleturniejach Polsatu, które prowadzi. Taka landrynka telewizyjna też się zresztą przyda.

4. Katarzyna Skrzynecka i Piotr Gąsowski


Jak ONI (się) prezentują

Gdyby „Taniec z Gwiazdami” pozbawić funkcji prezentera, to nikt by nie zauważył, że kogoś zabrakło – w tym show akurat państwo, którzy przyprowadzają tańczące pary pod jury jak na szafot, a potem nękają ich głupimi pytaniami za kulisami, a na sam koniec z zimnym jak ocena Czarnej Mamby głosem odczytują werdykt widzów, są po prostu zbędni. Ona zawsze w obcisłej, podkreślającej jej wysportowane i jednocześnie krągłe w niektórych partiach ciała kształty, nie jest ani zabawna, ani tak swobodna, za jaką chciałaby uchodzić, wręcz przeciwnie – infantylna i fałszywa. Z kolei Piotr Gąsowski, do tej pory jeden z krąglejszych aktorów serialowych, w każdym odcinku coraz bardziej dumnie wypina w świetnie skrojonej marynarce wyćwiczony przez ostatnie miesiące tors, który nawet zdarza mu się pokazać na wizji bez koszuli. Oboje starają się być eleganccy i ujmująco dowcipni, ale gdy Kasia Skrzynecka zaczyna się z czegoś (najczęściej z przygotowanego przed wejściem na wizję „spontanicznego” żartu Piotra) głośno śmiać, można się czuć, jakby usłyszało się rżenie potwora. Sprawiają wrażenie dziwnych kukiełek, którymi sterują bardziej głosy z mikrofonów reżyserki niż ich własna kreatywność. Ale podobnie jak w „JOŚ” program „TzG” to również nadmuchana i słodka zapchajdziura programowa, w której najbardziej liczą się smsy oddane na pląsające po parkiecie gwiazdy. Reszta jest milczeniem – gdyby więc ucichł duet Skrzynecka/Gąsowski, nic by nie umknęło głównemu celowi show.

Fot. MWmedia

Magdalena Mania

Redakcja poleca

REKLAMA