Hugh Grant i Jemima Khan

Panie i panowie, największy czaruś świata dostał kosza! Wpływowa córka brytyjskiego miliardera Jemima Khan odrzuciła jego oświadczyny.
/ 16.03.2006 16:57
Nie wiem, czy kiedykolwiek zdecyduję się na małżeństwo. Na razie nawet o tym nie myślę. Jestem zajęta pracą w UNICEF-ie i nie w głowie mi zakładanie rodziny – oświadczyła kilka miesięcy temu dziennikarzom Jemima Khan, dziewczyna Hugh Granta. I słowa dotrzymała.
Kiedy aktor niedawno poprosił ją o rękę, usłyszał to samo, co dziennikarze. I do tej pory nie może się z tego otrząsnąć. Jak dotąd to on wodził kobiety za nos, obiecywał złote góry, a potem zostawiał bez słowa. Kiedy dwa lata temu nonszalancko ogłosił, że, jego zdaniem, małżeństwo to „przereklamowana sprawa”, nawet do głowy mu nie przyszło, że przyjdzie czas, że to on zostanie odtrącony. Jemima jest bogata i wpływowa. Nie robią na niej wrażenia ani pieniądze Granta, ani jego sława. To raczej aktor miał nadzieję na majątek narzeczonej. Na razie jednak musi obejść się smakiem, bo okazał się niegodny ręki dumnej Brytyjki.

Piękna i niezależna
„Nie ma czegoś takiego, jak miłość od pierwszego wejrzenia. Z doświadczenia wiem, że to, co działa na płeć przeciwną, to pieniądze, wpływy i władza”, opowiadał jeszcze rok temu Grant. Potem się z tego wycofywał, twierdząc, że prasa przeinaczyła jego słowa. Dziennikarze żartowali, że aktor boi się gniewu swojej dziewczyny Jemimy Khan.
Ale ona nie przejmowała się za bardzo słowami Granta. Po rozwodzie ze sławnym milionerem i politykiem pakistańskiego pochodzenia Imranem Khanem obiecała sobie, że nigdy już dla nikogo nie poświęci swego życia. Gorzko wspominała swoje małżeństwo. Zakochała się w Imranie, gdy miała 20 lat. Wyszła za niego rok później i dla niego przeszła na islam, nauczyła się języka urdu i przeprowadziła do Pakistanu. Urodziła mu też dwóch synów: Sulaimana, dziś ośmioletniego, i dwa lata później Quasima. I właśnie po narodzinach drugiego dziecka małżeństwo państwa Khan zaczęło się psuć. Imran chciał, żeby w jego domu panowały patriarchalne stosunki. Od żony wymagał całkowitego posłuszeństwa, a ona, rozpieszczana przez ojca, brytyjskiego miliardera sir Jamesa Goldsmitha, nie chciała się na to zgodzić. W końcu w 2002 roku zdecydowała się na powrót do Londynu.

Wyrachowany romantyk
„Czyż nie jestem czarujący?”, pytał ze śmiechem dziennikarzy Grant na którejś z konferencji prasowych. Rzeczywiście, wydawał się czarujący i świetnie odgrywał rolę nieporadnego romantyka, który nie potrafi postępować z zakochanymi w nim kobietami. Takim chciały go widzieć wielbicielki i sam Hugh nie miał nic przeciwko temu. Prawda jednak była inna.
Liz Hurley, z którą aktor związany był przez 13 lat, do dziś żałuje, że wybaczyła mu, kiedy został nakryty w samochodzie przez policję na igraszkach z prostytutką Divine Brown. Wybaczyła mu, a mimo to Grant i tak nie chciał się z nią ożenić. Rozstali się w 2000 roku, a aktor rzucił się w wir romansów.
Jego nazwisko łączono między innymi z Sandrą Bullock i modelką Zoe Manzi. W 2001 roku aktor sam ogłosił, że jest zakochany. Jego partnerką została Polka Katarzyna Komorowicz, którą poznał na jej imprezie urodzinowej w londyńskim pubie. Kiedy aktor już się znudził słowiańską pięknością, po prostu przestał do niej dzwonić. Katarzyna czuła się porzucona i oszukana. Rozżalona udzieliła wywiadu brytyjskiemu brukowcowi „News of the World”. „Grant jest dwulicowym oszustem, który doskonale wie, jak uwieść kobietę, tylko po to, aby potem ją porzucić”, grzmiała. Niczym niezrażony Hugh dalej romansował w najlepsze, a to ze swoją trenerką Daną Verbytską, a to z żoną bułgarskiego księcia Kiryła – 35-letnią księżną Rosario Nadal. Wszystkie romanse były burzliwe i krótkie, bo jak twierdził: „Jestem już za stary, żeby mieć dziewczynę na stałe” i dalej obnosił się ze swoim kawalerstwem. I ze swoimi zachciankami.

Potrzeby czarusia
Aktor nie ukrywa, jak bardzo kocha pieniądze. Jego największym konikiem są sportowe samochody. Poza tym uwielbia kupować domy i drogie wina. Wieczorami najchętniej chodzi do luksusowych restauracji, a potem do elitarnych pubów w centrum Londynu. Tam bawi się do rana, stawiając drinki wszystkim pięknym kobietom.
Kocha robić wrażenie, ale nie lubi dzielić się pieniędzmi. Wiążąc się z kolejnymi kobietami, bardzo uważał, żeby związki nie nadwątliły jego zasobów. Ciągle narzeka, że budżety filmowe zżerają za dużo pieniędzy, przez co mniej zostaje na aktorskie gaże, choć sam dostaje około 10 milionów dolarów za film. Pytany, czy przyjąłby rolę w teatrze, odpowiada: „Nie lubię aktorstwa tak bardzo, by grać za tak małą kasę”.
Jego skąpstwo i pogoń za pieniędzmi nigdy jednak nie wystraszyły żadnej z partnerek. Zapewne zapatrzone w jego nieśmiały uśmiech nie mogły uwierzyć, że oto mają przed sobą wiecznie niedojrzałego bawidamka. A złośliwi już dziś przepowiadają, że przyjdzie mu udawać nieśmiałego młodzieńca, nawet gdy już będzie łysy i pomarszczony.

Z inwestycji nici
I może to ta wieczna niedojrzałość Granta wystraszyła Jemimę, która zdecydowała, że nie zostanie żoną aktora. Khan ma przecież dwóch synów, a Grant nie jest najlepszym materiałem na ojca. Zresztą on sam przyznaje, że nie lubi dzieci, bo nudzą go już po kilku minutach rozmowy. Jemima, która jako ambasador UNICEF-u działa na rzecz dzieci pokrzywdzonych przez los, zapewne nie jest zachwycona takimi wypowiedziami narzeczonego. Do tego dochodzą jeszcze plotki, że Grantowi nie chodzi wcale o Jemimę, ale o jej pieniądze. Aktor kończy we wrześniu 45 lat i od dawna już snuje plany, jak pomnożyć swój majątek. Ślub z Jemimą byłby świetną inwestycją. Byłby, ale nie będzie.
Jemima, odrzucając oświadczyny aktora, nie zerwała co prawda z nim znajomości, ale wyraźnie dała mu do zrozumienia, że musi się zmienić.
Jeśli Hugh nadal będzie pędził życie niefrasobliwego playboya, może od swojej narzeczonej usłyszeć na odchodnym słowa podobne do tych, jakimi w filmie „Gorzkie gody” żegna się z nim Emmanuelle Seigner: „Zostawiam cię z twoją fascynującą osobowością”. Tym razem jednak nie będzie to fikcja, ale prawdziwe życie.


Iza Bartosz/ Viva!