Hubert Urbański

Hubert Urbański fot. AKPA
Właśnie dostał drugą szansę od TVN. Prezenter wraca do gry. W "Milionerach"!
/ 28.11.2007 09:46
Hubert Urbański fot. AKPA
To już pewne! Bijący rekordy popularności „Milionerzy” najdalej w styczniu powrócą na antenę TVN.

W fotelu prowadzącego, po czteroletniej przerwie w emisji programu, zasiądzie gospodarz poprzednich edycji teleturnieju – Hubert Urbański (41). „Do »Milionerów« mam bardzo osobisty, emocjonalny stosunek. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny niż ja mógł poprowadzić ten teleturniej” – mówił „Party”. Rzeczywiście trudno wymyślić, kto sprawdziłby się w tej roli lepiej niż Hubert Urbański.

Karol Smoląg, rzecznik TVN, na krótko przed podjęciem decyzji o wyborze gospodarza „Milionerów” komentował: „Stacja nie ma nic przeciwko temu, żeby to właśnie Urbański prowadził program”. Dla wielu decyzja TVN jest szokiem, bo przecież we wrześniu Hubert z wielkim hukiem rozstał się z tą stacją. Na dwa dni przed premierą szóstej edycji „Tańca z gwiazdami” Urbański zrezygnował z prowadzenia show. Mówiło się wówczas, że zażądał zbyt wysokiego honorarium (podobno 50 tysięcy złotych za odcinek programu), na które stacja się nie zgodziła. U boku Katarzyny Skrzyneckiej pojawił się Piotr Gąsowski. Prasa spekulowała, co się stanie z Urbańskim. Spodziewano się, że po popularnego prezentera natychmiast upomni się inna telewizja. Plotkowano już nawet o nowym programie, który miał prowadzić w Polsacie. Co więcej, mieli to być nawet „Milionerzy”! Propozycja pochodziła podobno od samej Niny Terentiew.

Ale czas mijał, a prezenter nie wracał na ekran. Złośliwi wyrokowali, że popadł w ostateczną niełaskę i pozostało mu już tylko prowadzenie imprez estradowych oraz występowanie w reklamach. Bulwarówki wieściły szybki koniec kariery Urbańskiego. Obok Tomasza Kammela, który w podobnym czasie stracił kontrakt z TVP, pokazywano go jako ofiarę własnej pazerności. A jednak... Kilkumilionowa publiczność „Milionerów” (rekordowe odcinki oglądało około sześciu milionów osób), którą wieczorami przyciągał przed telewizory Urbański, to kąsek nie do pogardzenia. Gdy TVN przedłużyła licencję na program, zdecydowano się dać drugą szansę byłemu „naczelnemu dżentelmenowi” i jeszcze raz powierzyć mu prowadzenie przebojowego teleturnieju. Kiedy „Milionerzy” zagościli na ekranach we wrześniu 1999 roku, nikt się nie spodziewał, jak bardzo staną się popularni. Show z wielkimi pieniędzmi w tle błyskawicznie zapisał się w pamięci widzów m.in. dzięki charakterystycznemu dżinglowi na początku programu czy budującemu nastrój gasnącemu powoli światłu. To, że wygrana w postaci magicznego miliona śniła się uczestnikom programu po nocach, to także zasługa Urbańskiego, który umiejętnie podsycał emocje pytaniami w stylu: „Czy jesteś pewien?”, „Czy to twoje ostatnie słowo?”.

Właśnie „Milionerom” prezenter zawdzięcza otrzymanego w 2000 roku Wiktora za „telewizyjne odkrycie roku”. I bez wątpienia to ten program zdecydował o jego mocnej pozycji w szeregu gwiazd TVN. Sukces programu spowodował, że media natychmiast zaczęły się interesować jego życiem, ale powściągliwy Urbański skutecznie chronił swoją prywatność. Nie zgadzał się na sesje w domu, z żoną czy córkami. Nagabywany przez fotoreporterów zrobił wyjątek i pozwolił sfotografować się z... psem. Nieco później w prasie pojawiła się lakoniczna informacja o rozwodzie państwa Urbańskich. Mimo wysiłków paparazzi, nie udało się ustalić, czy się z kimś spotyka.

Czy Urbański dobrze zrobił, twardo negocjując ze swoim pracodawcą? Po paru tygodniach niepewności wreszcie okazało się, że warto czasami zagrać va banque. Hubert stracił co prawda „Taniec z gwiazdami”,
ale zyskał „Milionerów”. Zdjęcia
do nowej edycji teleturnieju ruszą w studiu telewizyjnym w Krakowie już wkrótce.

(MA)

Redakcja poleca

REKLAMA