Teraz rozumiem przyjaciół
„Nie spodziewałam się, że przyjście na świat George’a będzie aż taką rewolucją”, powiedziała w jednym z wywiadów. Eva przestała pracować niespełna dwa tygodnie przed porodem. Miała nadzieję, że wkrótce po narodzinach syna wróci do dawnego trybu życia. Nie było to możliwe. „Muszę przyznać, że zupełnie straciłam kontrolę nad tym, co się wokół mnie dzieje” – mówi Eva. „To George jest teraz kapitanem naszego statku. Wszystko podporządkowane jest jego potrzebom, a to bardzo wyczerpujące. Trudno podołać wszystkiemu, znaleźć czas choćby na prysznic czy telefon do bliskich... O tym, żeby mieć chwilę dla siebie, trzeba zapomnieć”.
Modelka nie spodziewała się, że będzie tak nadopiekuńcza i przewrażliwiona na punkcie dziecka. „Dopiero teraz rozumiem moich przyjaciół, którzy opowiadali, jak bardzo boją się o swoje dzieci. Wiem, że to zabrzmi nieładnie, ale jest mi dużo lżej, kiedy słyszę, że inne mamy i ojcowie też zamartwiają się o drobiazgi, nie dosypiają, muszą toczyć taką samą codzienną walkę jak Greg i ja. To bardzo mi pomaga”.
Greg bał się porodu
W swoim partnerze Eva ma ogromne oparcie. Przyznaje, że nigdy wcześniej nie była w tak udanym związku, by mogła myśleć o dziecku. Tico Torres, za którego wyszła w 1996 roku, okazał się złym kandydatem na ojca. Najpierw był bajeczny ślub, na który przybyło mnóstwo gwiazd, po dwóch latach cichy rozwód.
Eva wierzy, że Greg był jej przeznaczony. Poznała go na lotnisku w Turynie 11 września 2001 roku. Leciała właśnie do Nowego Jorku, kiedy z powodu ataku terrorystycznego na Word Trade Center jej samolot został zmuszony do lądowania we Włoszech. Choć od początku byli razem bardzo szczęśliwi, młodszy o trzy lata Marsjas nie od razu zapragnął dziecka. Herzigova nie namawiała – nie chciała zostać potem sama. „Zawsze pragnęłam pełnej rodziny, nie tylko potomka, ale i partnera, z którym mogłabym dzielić radość macierzyństwa. Mężczyźni są młodsi od kobiet mentalnie, potrzebują trochę więcej czasu, żeby dojrzeć do ojcostwa. Czekałam więc, aż Greg sam zapragnie dziecka”, zdradza.
Po sześciu latach znajomości Greg chciał już go tak mocno jak Eva. A gdy zaszła w ciążę, od początku wspierał ukochaną. Nawet wtedy, gdy zdecydowała się – podobnie jak przed laty Demi Moore – wystąpić półnago w sesji ciążowej do „Vanity Fair”. Greg był też przy Evie w klinice w Paryżu, gdzie modelka zdecydowała się rodzić. „Na stałe mieszkamy w Londynie albo w Turynie. Ale wybrałam Paryż, bo tam znam wszystkich lekarzy. Nie chciałam, by dzieckiem i mną zajmowali się obcy ludzie”, wyznała. Zdecydowała się na poród ze znieczuleniem, sił miała jej dodawać muzyka Jenis Joplin. „Najbardziej obawiałam się reakcji Grega. On bardzo źle znosi pobyt w szpitalu i widok krwi”, wspomina dziś z uśmiechem. „Na szczęście wszystko poszło znakomicie. Greg był bardzo dzielny. Bez problemu przeciął pępowinę. Pamiętam, że oboje spojrzeliśmy na naszego syna i stwierdziliśmy: »O Boże, to jednak prawda!«”.
Teraz, kiedy para przebywa w domu w Turynie, Greg bardzo pomaga Evie w opiece nad chłopcem. „Chętnie zmienia pieluszki i opiekuje się naszym synkiem, kiedy potrzebuję chwili wytchnienia. Jeśli mały budzi się o piątej rano, czasami proszę Grega, żeby się nim zajął. On wtedy bierze naszego syna na ręce, siada z nim przed włączonym telewizorem i natychmiast obaj zasypiają. To bardzo zabawny widok”, opowiada Eva.
Ślubu nie będzie
Modelka czuje, że związek z Gregiem jest dziś na tyle silny, że nie potrzebuje go formalizować. „Miłość wyraża się bez słów. Jest oddaniem, sztuką kompromisu. Doskonale się rozumiemy i nie muszę mieć tego na papierku”, twierdzi Eva. Greg nieustannie zapewnia ją o swoich uczuciach. „Mam najpiękniejszą rodzinę na świecie. Jesteś najcudowniejszą i najpiękniejszą mamą, jaka kiedykolwiek istniała”, powiedział niedawno.
Imię po dziadku
Jak przyznaje sama Eva, decyzja o tym, by urodzić dziecko dopiero teraz, gdy ma 33 lata, była bardzo słuszna, także ze względu na nią samą. „Wcześniej mogłam się skoncentrować na karierze. Poza tym dopiero po trzydziestce człowiek zyskuje pewność, kim jest i czego pragnie. Mam dużą wiedzę, sporo podróżowałam po świecie i mogę dziecko wielu rzeczy nauczyć”. Top modelka, która pochodzi z Czech, nie zapomina o swoich korzeniach. Stała się gwiazdą w latach 90., kiedy wzięła udział w kampanii reklamowej „Stop Boys” firmy bieliźniarskiej Wonderbra. Dziś mówi: „Mój syn będzie Europejczykiem. Ja nosiłam wytworne suknie i diamenty, ozdabiałam okładki najbardziej ekskluzywnych pism na świecie, latałam concorde’em, ale pamiętam przecież czasy komunizmu. Dlatego mocno stoję obiema nogami na ziemi. Kiedy wybieraliśmy z Gregiem imię dla naszego syna, najpierw myślałam o czymś oryginalnym. Ale zdecydowałam, że nasz syn powinien nosić tradycyjnie imiona po dziadkach. Jego przodkowie przecież żyją w nim, nasze drzewo genealogiczne się rozrasta”.
Pora na dziewczynkę
Modelka nie sądzi, że mogłaby zupełnie zrezygnować z pracy i zostać gospodynią domową. Ale to, co osiągnęła zawodowo w ostatnich latach, zaspokoiło już wiele jej życiowych ambicji, a macierzyństwo nauczyło więcej dystansu do tego, co robiła, i większej asertywności. „Nie mogę już sobie dzisiaj pozwolić na stratę czasu. Muszę wybierać jedynie najbardziej wartościowe propozycje”, tłumaczy.
Modelka planuje między innymi stworzenie kolekcji ubrań sygnowanych jej nazwiskiem. „Cztery lata temu brałam udział w projektowaniu strojów plażowych. Opracowywałam kroje, wybierałam tkaniny i kolory, które najlepiej wyrażałyby mnie jako kobietę. Myślę, że to było dobre przygotowanie do stworzenia dużej kolekcji”, opowiada. Chciałaby też grać w filmach i reżyserować. Dziś żałuje, że przed laty odrzuciła propozycję zagrania u Stanleya Kubricka w „Oczach szeroko zamkniętych”.
Patrząc na małego George’a, który z dnia na dzień staje się coraz bardziej podobny do niej, Eva zaczyna jednak myśleć o kolejnym dziecku. Mówi pół żartem, pół serio: „Marzę o dziewczynce. Jeśli znów urodzę chłopca, będę musiała zajść w ciążę po raz trzeci”.
Magda Łuków / Viva