Emmanuelle Seigner: Nie jestem panią Polański

Być żoną wybitnego reżysera to dla Emmanuelle Seigner za mało. Być aktorką i grać w filmach Polańskiego? Krytycy nie zostawiali na niej suchej nitki.
/ 25.01.2010 14:32
Teraz pani Polański zadziwiła świat. Z duetem Ultra Orange nagrała dobrą rockową płytę. We wrześniu będzie jej można posłuchać na żywow Polsce.

– Lubisz prowokować?
Raczej nie.

– A Twój nowy rockowy image to nie jest prowokacja? Nosisz mini, kozaki na obcasie, ciemny, mocny makijaż…
Nie traktuję tego jako prowokacji. To słowo kojarzy mi się ze skandalami, a ja ich nie wywołuję. Co najwyżej ktoś może pomyśleć, że jestem zbuntowana i lubię szokować, bo zawsze robię to, co chcę, mam w nosie, co myślą o mnie inni ludzie.

– Możesz sobie na to pozwolić.

To prawda, poszczęściło mi się. Kocham swój zawód, mogę mieszkać w luksusowych hotelach, a mąż daje mi w prezencie mercedesy (śmiech). Mam farta w życiu.

– To, że wyszłaś za Romana Polańskiego, na pewno pomogło Ci w karierze.
Wręcz przeciwnie, przeszkodziło. Widziano we mnie żonę, a nie aktorkę. Roman jest na tyle sławny, że inni reżyserzy bali się mnie zatrudnić. Wiele czasu minęło, zanim stanęłam na własnych nogach. W sumie wyszło mi to na dobre. Teraz sukcesy zawdzięczam tylko sobie.

– Czekasz wciąż na rolę swojego życia. Jaka ona miałaby być?

Oczywiście główna, ale niekoniecznie w wielkiej hollywoodzkiej produkcji. Budżet filmu nie ma znaczenia, liczy się tylko doskonały scenariusz.

– Czy teraz wreszcie czujesz się Emmanuelle Seigner?
Kiedy pracuję, jestem Emmanuelle Seigner. Panią Polański czuję się tylko wtedy, kiedy biegam na spotkania rodziców do szkoły, w której uczy się dwójka moich dzieci.

– Gdy poznałaś swojego przyszłego męża, miałaś 18 lat. Czy Wasz związek bardzo się zmienił od tego czasu?
Na początku był jak szampan. Teraz, po 20 latach, jest inaczej. Stanowimy rodzinę, mamy dzieci i problemy, jak każde małżeństwo.

– A co byś zrobiła, gdyby Twoja córka poszła w Twoje ślady i zakomunikowała Ci, że chce wyjść za mąż za 30 lat starszego od siebie mężczyznę?
Morgane by tego na pewno nie zrobiła. To nie w jej stylu. W tych sprawach jest zbyt podobna do mnie, a mnie nigdy nie pociągali starsi faceci. Wyszłam za mąż za Romana, bo się w nim zakochałam. Wiek nie miał znaczenia.

Rozmawiała Agata Ubysz / Viva

Redakcja poleca

REKLAMA