Ella...ella...

Tego lata cały świat śpiewa „You can stand under my umbrella, ella, ella”. Autorka tego przeboju, 19-letnia Rihanna, pod swoją parasolkę nie zamierza na razie zapraszać żadnego mężczyzny.
/ 01.08.2007 14:55
Nikt dotąd nie zaśpiewał tak seksownie i z takim wdziękiem o tak przyziemnej rzeczy, jaką jest parasol – tak zapowiadała jeden z występów 19-letniej Rihanny Gwen Stefani. Obie panie znają się doskonale, rok temu wyruszyły razem w trasę koncertową. Ale wtedy Rihanna nie była jeszcze gwiazdą.

Wielka niespodzianka
Dziś piosenkarka dobrze wie, kiedy to się zmieniło: „Doskonale pamiętam ten dzień. To był 29 marca 2007 roku. Wtedy odbyła się światowa premiera piosenki „Umbrella”.  Piosenka o parasolce już po kilku tygodniach trafiła na pierwsze miejsca list przebojów na wszystkich kontynentach. Sama Rihanna mówi, że sukces tego utworu ją zadziwił. „Ta piosenka pochodzi z mojej najnowszej, trzeciej już płyty »Good Girl Gone Bad« i tak naprawdę nic nie wskazywało na to, że stanie się aż takim hitem. Ja sama miałam  wątpliwości, czy w ogóle powinnam ją śpiewać”, twierdzi Rihanna.
W sukces „Umbrelli” wierzył za to od początku Jay-Z, jeden z najlepszych na świecie raperów i producentów muzycznych, prywatnie narzeczony Beyoncé. Utwór tak mu się spodobał, że postanowił sam w nim wystąpić. Piosenka rozpoczyna się rapem w jego wykonaniu. Tak naprawdę jednak to Rihanna, śpiewając tę piosenkę, udowodniła, że jest nie tylko piękną kobietą, ale też ma silny i dźwięczny głos. „W końcu przekonaliśmy się, że Rihanna nie jest jedynie ładnym kociakiem, ale ma głos na miarę największych piosenkarek w historii muzyki”, pisał jeden z amerykańskich krytyków muzycznych. „Od wszystkich komplementów, których nasłuchałam się w ostatnich miesiącach, można dostać zawrotu głowy. Czasem aż trudno mi uwierzyć w to, co mnie spotkało.  Kiedy jednak czuję, że woda sodowa uderza mi do głowy, wsiadam w samolot i lecę na Barbados. To moje miejsce na ziemi”, mówi Rihanna.

I talent, i szczęście
Tylko na Barbadosie Rihanna tak naprawdę czuje się sobą. To tutaj spędziła pierwsze 15 lat życia. Jej ojciec również urodził się na wyspie, matka piosenkarki pochodzi natomiast z Gujany.
Kiedy 19 lat temu Rihanna przyszła na świat, jej rodzicom trudno było pogodzić się z faktem, że to córka – marzyli o synu. Rihanna jednak szybko wynagrodziła im pierwsze rozczarowanie. Była żywym i pogodnym dzieckiem. Kiedy urodzili się jej dwaj młodsi bracia, pomagała rodzicom w ich wychowywaniu. Już wtedy, jako mała dziewczynka, przekonywała rodziców, że niedługo będą musieli się z nią rozstać, ponieważ wybiera się do Ameryki, by tam zostać piosenkarką. Jej mama początkowo nie przywiązywała wagi do słów córki, uważając, że te marzenia miną z wiekiem. Tymczasem kiedy Rihanna poszła do szkoły, od razu namówiła grupę uczniów, by z nią założyli zespół. W 2004 roku, gdy wybrano ją najpiękniejszą uczennicą szkoły, podczas występu zaśpiewała hit Mariah Carey „Hero”.  Wtedy właśnie, oglądając pierwszy raz występ córki, ojciec Rihanny powiedział jej, że zrobi wszystko, by mogła rozwijać talent.
Niebawem okazało się, że Rihanna ma nie tylko talent, ale i ogromne szczęście. Latem 2003 roku na jednej z plaż poznała producenta muzycznego Evana Rogersa. Szybko poznał się na jej umiejętnościach wokalnych, już jesienią Rihanna przyjechała do Nowego Jorku i w studiu Rogersa nagrała pierwszy materiał muzyczny. Demo z jej piosenkami trafiło do największych wytwórni płytowych. Jako pierwszy materiał docenił Jay-Z, szef wytwórni płytowej Def Jam Record. „Ciągle pamiętam moje pierwsze spotkanie z Jayem-Z. Byłam tak bardzo zdenerwowana, że kiedy z nim rozmawiałam, patrzyłam w ziemię. Nie potrafiłam podnieść głowy, tak bardzo się wstydziłam”, wspomina Rihanna. Jaya-Z nie zraziła nieśmiałość dziewczyny – w sierpniu 2005 roku na rynku pojawił się debiutancki album Rihanny „Music of the sun”. Płyta szybko zyskała status złotej w Stanach Zjednoczonych, a na świecie sprzedała się w ponad dwóch milionach egzemplarzy. Marzenie Rihanny o wielkiej karierze muzycznej spełniło się szybciej, niż planowała.

Muzyka – moje życie
„Mam wspaniałe życie. Piękniejsze, niż mogłabym sobie wyobrazić. To cudowne móc każdego dnia robić to, co kocha się najbardziej”, mówi dziś Rihanna. Piosenkarka przy każdej okazji powtarza, że na pewno nie osiągnęłaby tak wiele, gdyby nie wierzyła w siebie. „Od kiedy pamiętam, wiedziałam, że mam piękny głos i powinnam śpiewać. Nic nie było w stanie mnie powstrzymać”, wspomina.
Dziś Rihannę doceniają nie tylko fani i krytycy muzyczni, ale i wielkie koncerny. W ubiegłym roku firma Nike zaproponowała jej udział w swojej kampanii reklamowej. „Byłam zdziwiona, ponieważ wiedziałam, że do tej pory firma zatrudniała tylko sportowców. Zapytałam: „Czy na pewno chcecie, żebym to właśnie ja wystąpiła w waszej reklamie?” Zapewnili mnie, że tak”, opowiada. Teraz jednak Rihanna nie chce się rozpraszać i odrzuca wszystkie propozycje reklamowe. Całe dnie spędza w studiu nagraniowym. Pracuje nad czwartą płytą. „Muszę wykorzystać dobrą passę. W mojej głowie ciągle pojawiają się pomysły na kolejne piosenki. Nie chcę ich zapomnieć”.

Tymczasem rodzice proszą, żeby zwolniła tempo i skoncentrowała się na swoim życiu prywatnym. Jak dotąd bowiem Rihanna jest sama, nawet nie chodzi na randki. „Uwielbiam męskie towarzystwo i mam wrażenie, że faceci też mnie lubią. Dużo lepiej się z nimi dogaduję niż z dziewczynami, ale na razie jeszcze nie poznałam tego jedynego”, zapewnia piosenkarka. Zresztą każdego mężczyznę, który się nią interesuje, Rihanna odsyła do Jaya-Z. Chce, żeby to raper zdecydował, który z wielbicieli jest dla niej najodpowiedniejszy. „Jay-Z jest najważniejszym człowiekiem, który stanął na mojej drodze. Ufam mu bezgranicznie i chciałabym, żeby doradzał mi w każdej dziedzinie życia, nie tylko w kwestiach muzyki”, przyznaje Rihanna z rozbrajającą szczerością. Złośliwi dziennikarze co jakiś czas przedstawiają porównanie Rihanny i Beyoncé, przyszłej żony rapera. Te zestawienia zazwyczaj wypadają na korzyść Rihanny. „Może to ona powinna być narzeczoną Jaya-Z? Tak pięknie wyglądają razem”, piszą gazety. Ale Rihanna zarzeka się, że nigdy nie związałaby się z mężczyzną, który należy do innej kobiety. Beyoncé natomiast niedawno ogłosiła, że nie chce już odpowiadać na pytania dotyczące Rihanny: „Nie jestem o nią zazdrosna. Nie mam powodów i raz na zawsze zamknijmy ten temat”, powiedziała. Kilka tygodni temu oznajmiła też, że bierze ślub z Jayem-Z, mimo że do tej pory zarzekała się, że nie spieszy się wcale do małżeństwa. Czyżby uznała, że lepiej nie prowokować losu?

Iza Bartosz / Viva

Redakcja poleca

REKLAMA