Mariah Carey i jej mąż Nick Cannon niedługo po narodzinach bliźniąt przeżyli przykre chwile. Świeżo upieczonym rodzicom wizytę złożyli...pracownicy amerykańskiej Służby Ochrony Dzieci, którzy otrzymali zgłoszenie o nadużywaniu alkoholu przez piosenkarkę.
Informacje te potwierdził teraz sam Cannon. "Urzędnicy Służby Ochrony Dzieci (Child Protective Services) podeszli do mnie na korytarzu szpitala i oznajmili, że chcą z nami rozmawiać w sprawie doniesień. Dotyczyły one tego, że w trakcie naszego pobytu w szpitalu mieliśmy zażywać narkotyki i pić alkohol" - powiedział aktor w rozmowie z dziennikarzem CNN Piersem Morganem. "Zapytałem ich, jak to w ogóle byłoby możliwe, żebyśmy robili coś takiego w szpitalu. Czy lekarze i pielęgniarki by na to pozwolili?" - dodał Cannon.
Na szczęście dla 41-letniej Carey i 30-letniego Cannona, dla których bliźnięta Moroccan Scott i Monroe są pierwszymi dziećmi, wizyta Służby Ochrony Dzieci w szpitalu w Los Angeles okazała się jedynie niemiłą pomyłką.
"Wszystko zaczęło się od tego, że jedna z pielęgniarek zasugerowała Mariah, że jeśli będzie piła ciemne piwo, to dobrze wpłynie to na produkcję pokarmu. Prawdopodobnie ktoś to usłyszał i rozpowiedział, że moja żona pije piwo. Ludzie zrobią wszystko, żeby tylko sprzedać jakąś bzdurę" - wyjaśnił mąż gwiazdy.
"Gdy rozmawiałem potem z jednym z pracowników Służby Ochrony Dzieci usłyszałem zapewnienia, że nie zostanie wszczęte żadne postępowanie w tej niedorzecznej sprawie. Już samo to, że musiałem wyjaśniać takie rzeczy, gdy moja żona dopiero co urodziła i nadal była w szpitalu, a ktoś chciał tymczasem wszcząć śledztwo przeciwko nam, jest smutne... To naprawdę smutne, że niektórzy ludzie chcą zarobić nawet na noworodkach" - dodał Cannon.
Fot. PR Photos