Przygotowania trwały miesiąc. Doda jest perfekcjonistką, która lubi zadbać o każdy szczegół. Większość pomysłów było zatem autorstwa samej jubilatki. Już zaproszenia zrobiły na gościach ogromne wrażenie. Widniał na nich herb Dody wymyślony specjalnie na tę okazję. Umieszczona była na nim litera D ze złotą koroną na czubku. Każdy gość miał swój indywidualny numer. W tym ścisłym gronie znalazło się 200 osób, które Doda bardzo szanuje i uważa za bliskie sobie oraz ważne. Wbrew pozorom nie są to tylko osoby z pierwszych stron gazet. Z małymi wyjątkami. Na liście znaleźli się przecież: Tomasz Kammel, Piotr i Agata Rubikowie, Joanna Horodyńska, Michał Piróg, Tomasz Jacyków, Liroy czy Anna Mucha. Każdy z gości miał mieć na sobie obowiązkowo różowy element garderoby. Wszyscy wywiązali się z zadania bez zarzutu.
Kilka niespodzianek
Wejście do eleganckiego klubu Eve przy placu Piłsudskiego w Warszawie wyglądało imponująco. Do środka prowadził różowy dywan, drzwi obito różowym suknem z diamencikami, obok stały gigantyczne butelki szampana, a na elewacji wisiały podobizny Dody w rozmiarze XXL. Oświetlały je „tańczące” reflektory.
Doda zajechała pod klub różowym cadillakiem. Miała na sobie sukienkę w kształcie dwóch pierzastych flamingów wijących się wokół jej ciała i różowe boa (na dworze były... minus cztery stopnie!). Kiedy wchodziła, rzucono złote konfetti. Barmani zaczęli rozlewać różowego szampana do kieliszków w kształcie lilii. W menu znalazło się sushi, ulubiona potrawa Dody przyrządzona wyjątkowo na tę okazję na różowym ryżu. Można było też skosztować różowej czekolady płynącej z fontanny. Doda nie zapomniała nawet o... toaletach. W męskiej wisiała jej podobizna z napisem: „Doda ma Cię na oku...”.
Największym zaskoczeniem dla gości było jednak to, że gwiazda nie zaśpiewała ani nie puszczała swoich przebojów. Doda uznała, że nie chce pracować na własnym przyjęciu. Muzyką zajął się didżej z Nowego Jorku.
To jednak nie była ostatnia niespodzianka tego wieczoru. Na przyjęciu nie pojawił się były mąż artystki Radek Majdan. Dlaczego? – No cóż... Nieszczęśliwy zbieg okoliczności – uśmiecha się Doda. Z pewnością zabolało ją, że były mąż reklamuje produkty firmy, która nie tak dawno, jak twierdzi Doda, oszukała ją finansowo. – Sądziłam, że Radosław nigdy nie narobi we własne gniazdo. Poczułam się oszukana i skrzywdzona. Wprawdzie nie zaskoczył mnie pomysł nieuczciwych producentów, którzy nie mają kręgosłupa moralnego. Skoro nie mogli mieć mnie, postanowili wykorzystać mój wizerunek poprzez mojego naiwnego, byłego męża, a – co najgorsze – on na to przystał. Boli bardzo… wierzyłam w to, że kocha mnie czystą miłością, a on mnie po prostu wykorzystał – wyznaje Doda.
Od kilku tygodni gazety prześcigają się w tropieniu Dody i Radka. Po definitywnym rozstaniu pary latem ubiegłego roku i ciszy medialnej nagle zaczęły pojawiać się ich wspólne zdjęcia. Powstało pytanie: czy Doda i Radek są znowu razem? Do tej chwili artystka nie zajęła stanowiska w tej sprawie. Dla „Party” zrobiła wyjątek. – Wiem, że mój brak konsekwencji w sprawach uczuciowych niektórych bawi, ale ci, którzy kiedyś kogoś bezgranicznie i bezinteresownie kochali, na pewno zrozumieją siłę emocji, które stawiają wyżej serce niż rozsądek – wyznaje nam artystka.
Urodzona gwiazda
Kolejnym zaskoczeniem tego urodzinowego wieczoru gwiazdy był ogromny tort z jej podobizną. Doda od razu zdmuchnęła świeczki. 25 lat! Gratulować? – Tak! Wywróciłam ten kraj do góry nogami. Jestem na tyle barwną osobą, że gdyby teraz mnie zabrakło, zrobiłoby się strasznie smutno... Robiąc jak co roku w dniu urodzin bilans, wychodzi mi, że znowu jestem na plusie. Cały czas idę do przodu, wyznaczam sobie kolejne cele – odpowiada „Party” Doda. Aż trudno uwierzyć, że mając 25 lat, można tyle osiągnąć. Doda zdążyła wejść już na szczyt, podczas gdy inni w jej wieku dopiero zaczynają. – Kiedy słyszałam od swoich rówieśników, jak przeżywają wyprowadzenie się z domu na studia, ogarniał mnie śmiech. Ja już od pięciu lat byłam na swoim. Miałam 13 lat, kiedy wyjechałam do Warszawy. Nie jestem z gatunku tych, którzy trzymają się sukienki mamy. Trzymam się tylko zasady: moje szczęście jest wszędzie tam, gdzie mnie nie ma – mówi Doda.
Ambitna była od urodzenia. Roczna Dorotka wyłamywała szczebelek z dziecięcego łóżeczka, żeby wyjść i wziąć samodzielnie z podgrzewacza butelkę z mlekiem. – Od małego wiedziała, czego chce. Była niezwykle samodzielnym i pogodnym dzieckiem. Lubiła się uczyć. Jeżdżąc przed domem na rowerku, ćwiczyła tabliczkę mnożenia. Rysowała i malowała. Pisała wiersze, fraszki i szkolne wypracowania na 16 stron – mówi Wanda Rabczewska, największa fanka Dody, a prywatnie... mama. Dorota wyjechała do Warszawy do szkoły sportowej. Trenowała lekkoatletykę. Jednocześnie stawiała pierwsze kroki na scenie. Podczas castingu do kolejnej obsady musicalu „Metro” zwrócił na nią uwagę Janusz Józefowicz. I już nie było odwrotu. Dziś Doda to nie tylko artystka, ale też marka. Poza tym, że świetnie sprzedaje swoje płyty i gadżety, potrafi też z równie dobrym skutkiem promować produkty innych firm. Z jej wizerunku korzysta producent lodów. Teraz dla firmy odzieżowej Big Star Doda zaprojektowała kolekcję ubrań (to podobno jeden z największych gwiazdorskich kontraktów na polskim rynku).
Teraz Stany
Doda ma jeszcze wiele pomysłów, choć wie, że nie wszyscy dobrze jej życzą. I ciągle nie może zrozumieć dlaczego. – Ludzie nie powinni zazdrościć mi urody, która przemija, młodości, która trwa tylko chwilę, czy też pieniędzy, które są rzeczą nabytą. Powinni uczyć się ode mnie konsekwencji, niezłomnej wiary w siebie i przekonania, że jeśli chcą czegoś naprawdę, to mogą to osiągnąć – mówi Doda.
Jej mama nigdy nie słyszała, aby Dorotka na coś się skarżyła, żeby coś przeżywała, nigdy też nie widziała jej przygnębionej. Jak mama czuje się, kiedy mówią źle o własnej córce? – Nie powiem, żebym tego nie przeżywała, ale śpię spokojnie, bo znam swoje dziecko. Sport ją zahartował. Ona ma pogodną naturę i... lubi wyścig. Nie przeraża jej rywalizacja i ciągła walka – dodaje Wanda Rabczewska. Czy nigdy nie żałowała, że córka tak szybko dorosła i wyfrunęła z gniazda? – Choć po cichu płakałam, to chciałam, aby spełniała własne marzenia i nie marnowała talentu. Zatrzymanie jej przy sobie blisko w Ciechanowie byłoby wyrazem własnego egoizmu – mówi „Party” mama gwiazdy.
Choć Doda jest pierwszym dzieckiem w rodzinie Rabczewskich, które zrobiło tak zawrotną karierę, to jest wielce prawdopodobne, że talent odziedziczyła po babci Jadwidze z Wilna. Piękna i dystyngowana babcia śpiewała w chórze. Artystka jest do niej nawet fizycznie podobna.
Doda jest na scenie od 12 lat i ma na swoim koncie 40 nagród. Czy można szybciej ścigać swoje marzenia? – W wieku 25 lat osiągnęłam maksimum w Polsce, ale jestem na półmetku, jeśli chodzi o świat. Nie będę egoistką i podzielę się z innymi nacjami swoim talentem – mówi z uśmiechem. W tym roku planuje dużą zmianę. Wyjazd na dłużej do Los Angeles. Chce odwiedzić Stany kilkakrotnie. Pierwszą podróż odbędzie już w kwietniu. Jedzie koncertować dla Polonii amerykańskiej i przy okazji chce się tam trochę zadomowić. Już dawno stwierdziła, że ma w sobie coś z amerykańskich gwiazd. Ten sam polot, szalone pomysły, odwagę w przekraczaniu granic. – Nie jadę w ciemno... ale żeby nie zapeszyć, więcej szczegółów na razie nie chcę zdradzać – mówi artystka. Jedno jest pewne. Już kilka osób dało znać, że jest zainteresowanych pracą z nią. Doda chciałaby się skupić na muzyce i podwyższyć poprzeczkę. Teraz codziennie szlifuje angielski. Stany mają być świeżym oddechem. Źródłem inspiracji. Czym zatem życie mogłoby ją jeszcze w tym roku zaskoczyć? Po chwili namysłu odpowiada: – Miłością... tego nigdy nie da się przewidzieć.
Sylwia Borowska / Party