Édith Piaf - „wróbelek” paryskiej ulicy

Édith Piaf, „krucha i nieporadna w życiu, na scenie była demonem”. Trudno nie zgodzić się ze słowami Marka Sierockiego, czytając biografię artystki. Wiele lat temu, gdy Édith wchodziła na scenę, publiczność wstrzymywała oddech. Dziś z równym zachwytem słuchamy „Milord”, „Mon Dieu”, „No, je ne regrette rien”, “La vie en rose” czy “Padam, padam”.
/ 05.02.2010 07:57
Édith Piaf, „krucha i nieporadna w życiu, na scenie była demonem”. Trudno nie zgodzić się ze słowami Marka Sierockiego, czytając biografię artystki. Wiele lat temu, gdy Édith wchodziła na scenę, publiczność wstrzymywała oddech. Dziś z równym zachwytem słuchamy „Milord”, „Mon Dieu”, „No, je ne regrette rien”, “La vie en rose” czy “Padam, padam”.

Zanim jednak o piosenkarce usłyszał świat, przeszła długą i niełatwą drogę. Kim była ta, której głos dziś rozpoznają miliony, zanim stała się słynnym „wróbelkiem”?

„Siła legendy sprawia, że wszystko staje się możliwe, a zmyślenia szydzą z faktów”.

Édith Piaf urodziła się… na chodniku? Według niektórych źródeł jej matka, uliczna piosenkarka, nie zdążyła na czas do szpitala. Ile w tym prawdy, trudno dziś jednoznacznie stwierdzić. Sama piosenkarka nie dbała o to, by każda plotka, jaką z czasem zaczęto powielać, została sprostowana. Pewne jest jednak, że Édith przyszła na świat w nietypowej, artystycznej rodzinie, którą, poza występami jarmarcznymi, wyróżniało jedno – ci ludzie często sięgali do kieliszka i pili na umór. Louis Gassion, przebywający w owym czasie na froncie, zdążył dostać na czas przepustkę, ale czy pojawił się przy narodzinach dziecka? Mijając bary na swojej drodze, prędzej wstąpił do któregÉdith Piaf - „wróbelek” paryskiej ulicyoś, niż pośpieszył do własnej córki. A ta, jako Édith Giovanna Gassion, została zgłoszona w merostwie XX Dzielnicy Paryża dnia 19 grudnia 1915 roku. Tak narodziła się późniejsza gwiazda kabaretów, znana światu jako Édith Piaf.

Co wiemy o dzieciństwie małego „wróbelka”? „Była dzieckiem, które zawadza, które się przekazuje z rąk do rąk, tłumokiem bielizny rzucanym byle gdzie”. Matka wkrótce porzuciła córkę, oddając ją na wychowanie babce, trudniącej się… tresurą uczonych pcheł! Wnuczka przydawała się, gdy starsza pani potrzebowała się czegoś napić. Czy ktoś nie da grosza, gdy usłyszy pięknie śpiewające dziecko? Tak, babcia Ména jako pierwsza poznała się na talencie małej Édith, ale nie przykładała się za bardzo, by zapewnić wnuczce przyzwoite warunki życia. Przebywający na kolejnej przepustce Louis Gassion zadecydował, że jego córce lepiej będzie u jego matki, zatrudnionej jako kucharka u Madame Louise. W ten oto sposób kilkuletnia, mocno zaniedbana Édith, trafiła do paryskiego domu schadzek. Wszyscy oczywiście zadbali o to, by dziewczynka nie odczuła, że mieszka w burdelu. W tamtych czasach takie miejsca nie wzbudzały u ludzi większego oburzenia, jako że były stałym elementem wielu miast. Problem się jednak pojawił kilka lat później, gdy Édith zaczęła chodzić do szkoły. Mogło dojść do skandalu, ale w porę powrócił ojciec i zabrał dziecko – teraz córka była potrzebna jemu.

Spektakle uliczne i występy jarmarczne na początku XX wieku były na porządku dziennym. Pan Gassion, doskonale znający realia rynku, zapragnął uczynić z dziewięcioletniej Édith akrobatkę. Szybko jednak Louis przekonał się, że o ile natura poskąpiła dziewczynce gibkości i zręczności, tak dała jej inny talent – wspaniały głos. Rozpoczęła się kilkuletnia wędrówka, a raczej mordercza włóczęga, ojca i córki. Ten okres wspominała Édith potem jako czas ciągłego głodu, pijaństwa i awantur. Nie było łatwo być dzieckiem ulicy, jeszcze trudniej było wytrzymać z osobą pokroju jej ojca. Nastał jednak dzień, kilka lat później, gdy postanowili się rozstać – co ciekawe, to pan Gassion się zakochał i nagle zamienił w domatora. Jego córka widząc, że ojciec ma już nową rodzinę, odeszła żyć na własny rachunek. Czy miała żal, że ojciec bił ją i skazał na wieloletnią tułaczkę? Édith szybko mu wszystko wybaczała. Ojciec był przy niej, pamiętał o niej, na swój sposób kochał, czego nie można było powiedzieć o matce… Owszem, pomagała potem obojgu, jednak kontakt utrzymywała tylko z Louisem. Matki nigdy tak naprawdę nie miała.

Nie od razu Édith trafiła do cenionego kabaretu. Przez chwilę była kelnerką i sprzedawczynią, potem założyła ze znajomymi mające krótki żywot trio Zizi, Zozette i Zouzou, później… chwytała się tego, co zapewniało jej coś do jedzenia. Mniej więcej w tym okresie rozpoczyna się wieloletnia przyjaźń Édith z Simone Berteaut, zwaną Momone, która była przyrodnią siostrą Piaf. Dla piosenkarki stała się ona namiastką rodziny (Édith nigdy nie poznała własnego brata, który zmarł niedługo po urodzeniu), więc ten kontakt, choć czasem się nieco urywał, starała się podtrzymać jak najdłużej. Momone pojawiała się i znikała, ale latami była w życiu siostry obecna. Wiedziała, kiedy opłaca jej się wrócić.

Édith Piaf nie miała wiele szczęścia co do osób, którym zaufała. Także w miłości długo jej się nie układało. Louis Dupont, jeden z ważniejszych mężczyzn Édith, z charakteru przypominał ojca piosenkarki. On ją bił, ona go zdradzała, ale gdy urodziła się ich córka, Marcelle (zwana Cécelle) przez chwilę wydawało się, że założą rodzinę. Proza życia ich pokonała. Édith nawiązała znów kontakt z Momone, wróciła do śpiewania na ulicy, a kiedy awantury w domu stały się codziennością, odeszła z dzieckiem. Życie tułacze, alkohol, kabarety, przypadkowi mężczyźni… gdzie tu miejsce na małą Cécelle? To jeden z najsmutniejszych okresów życia Édith. Chciała, by jej córeczka miała inny los – niedługo później oddała ją obcym ludziom na wychowanie (w tym przypadku, rodzinie Louisa). Niestety, w wieku dwóch lat mała Cécelle zmarła na zapalenie opon mózgowych. Édith miała wówczas 20 lat.

Życie wędrowne w oparach alkoholu prowadziła piosenkarka do momentu, gdy w 1935 roku poznała kolejnego Louisa – impresaria, pana Leplée. Tak rozpoczął się początek długiej, choć często trudnej drogi wspinania się Édith Piaf na sam szczyt. Paryski świat usłyszał jednak wówczas o „wróbelku” o wspaniałym głosie. Występy Piaf w kabarecie Le Gerny’s, choć nie uczyniły z niej od razu gwiazdy, sprawiły, że przestała być anonimową uliczną piosenkarką. Niestety, impresario chwilę później został zamordowany, a podejrzenia o jego śmierć padły na Piaf. Po oczyszczeniu z zarzutów Édith przyszło znów śpiewać przez jakiś czas w podrzędnych klubach. Szara proza życia ponownie ją osaczyła, jednak dwie nowo poznane osoby sprawiły, że pojawiła się kolejna nadzieja. Dzięki staraniom nowego partnera, Raymonda Asso, oraz autorki piosenek, Marquerite Monnot, 26 marca 1937 roku Édith Piaf zadebiutowała na scenie ABC. Ten moment okazał się milowym krokiem w jej karierze.
A potem…?

„Kiedy nadszedł czas zachwytów, fleszy, pełnych podziwu pomników i donośnych gwizdów, czas publiczności i owacji na stojąco, a także opadającej kurtyny, gasnących świateł i ciemności, czarniejszych od czerni jej sukni, historia Édith Piaf stała się historią królowej”.

Nie, to nie tak, że jej życie stało się od tej pory jednym ciągłym pasmem sukcesów. Édith Piaf, „delikatny kwiat ulicy”, miewała swoje chwile szczęścia, ale wciąż przeplatane były one bólem i cierpieniem. „Na scenie miała niewiarygodną siłę wyrazu. (…) W życiu lubiła trzy rzeczy: śpiew, śmiech i mężczyzn”. Niestety, związek Piaf z bokserem Marcelem Cerdanem zakończył się tragicznie – ukochany Édith zginął w katastrofie lotniczej. Przed nim i po nim byli inni, ale czy tak ważni dla niej? „Mężczyźni, jak róże, są piękniejsi w bukiecie” – mawiała artystka, zmieniając wciąż partnerów życiowych. Dwukrotnie zamężna, zakochiwała się równie szybko jak odkochiwała. Samotność ją przerażała, stąd podobno nawet w kąpieli towarzyszyły jej… złote rybki!

Bezsenność, poważne problemy zdrowotne, nagłe porywy serca oraz urojenia to była, przez wiele lat jej dorosłego życia, ciemna strona codzienności Édith. Tylko na scenie zapominała o wszystkim. Była gwiazdą, która w końcu rozbłysnęła pełnym światłem. Jedyne czego tak naprawdę pragnęła, to braw tłumu…

Źródło: „Niczego nie żałuję. Życie Édith Piaf” Jean Mareska i Philippe Crocq, tłum. Hanna Abramowicz /wyd. Prószyński i s-ka

Anna Curyło

Redakcja poleca

REKLAMA