...pierwszą bowiem gwiazdą wystylizowaną w tak męskich okolicznościach była legendarna seksbomba amerykańskiego show-biznesu piękna Marilyn Monroe, która z pianką na twarzy pokazała się w 1965 roku na okładce magazynu „Esquire”.
Żyletką zapragnęła się także pobawić Jessica Simpson i w 2008 roku w tym samym czasopiśmie pokazała się wystylizowana może nie tylko na kobietę podczas porannej, typowo męskiej toalety, ale także na samą Marilyn!
Także nasza rodzima „Machina” zapragnęła mieć własną wersję klasycznej sesji i rok temu pobieliła policzki samej Maryli Rodowicz. Teraz przyszła pora na Muchę, ale... ile można? Pomysły klasyków i geniuszów fotografii są świetne, przyznaję, ale jak długo da się powielać wzór, choć najbardziej oryginalny? Czyżby współczesnych fotografów nie było stać na własny, ciekawy pomysł? A może do znudzenia będziemy porównywać, której gwieździe jest ładniej w białym puchu na buzi?
Także motyw z ciężarnymi gwiazdami show-biznesu zdążył już być maksymalnie wyprany z jakiejkolwiek świeżości zdjęcia Annie Leibovitz, która uwieczniła nagą Demi Moore z brzuszkiem. By nie sięgać daleko: w czerwcowym niemieckim „Vogue'u” w identycznej pozie widzimy w stanie błogosławionym na okładce Claudię Schiffer, wcześniej w innym magazynie podziwialiśmy Britney Spears czy Christinę Aguillerę, Monicę Belucci, a na naszym poletku samą Nataszę Urbańską. Fajnie, cieszę się, że kobiety przy nadziei są tak dumne i szczęśliwe ze swojego skarbu, ale może warto pomyśleć o jakiejś nowej stylizacji? Może takiej trochę ekstremalnej? Bo ta super ułożona i grzeczna powoli bokiem wychodzi.
Postuluję więc o nowe okładkowe pomysły, bo namnożyło się za dużo klonów tych, które niegdyś były świeże i oryginalne, a teraz zwyczajnie trącą myszką i nudą. Ludzie chcą czegoś nowego. Bo ile można, powtarzam, ile!
Magdalena Mania